Rozdział 38

124 9 1
                                    

...Wróciłam do mojego pokoju po moją czarną torbę i zbiegłam na dół. Ubrałam czanre nike i wyszłam.

Ryan zabrał mnie na plaże. Tam był przygotowany koc, a na nim koszyk i kwiaty.

Brunet wręczył mi bukiet tulipanów, który przyjęłam. Usiedliśmy na kocu, a chłopak z koszyka wyciągnął dwa kieliszki i wino.

- Masz ochotę? - zapytał

- Jasne. - uśmiechnąłam się

Chłopak odwzajemnił gest i wypełnił naczynia do połowy alkoholem. Podał mi jeden z nich zatrzymując drugi. Upiłam łyka i spojrzałam na chłopaka.

- Mam cos na twarzy? -zapytał

- Nie, nie. - oprzytomniałam

Czas spedziliśmy rozmawiając i poznając się bliżej. Rye opowiedział mi o swoim życiu, o tym że gdy był mały to mieszkał w Hiszpanii, że ma trzech braci i inne różne rzeczy. Ja też opowiedziałam mu o sobie. Dopiero gdy słońce zaczęło zachodzić zorientowaliśmy się że jest już późno. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie, który wskazywał 22:37. Oboje stwierdziłyśmy, że powinniśmy się już zbierać.

Rye złożył koc, który następnie wsadził do koszyka. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę, żeby popatrzeć na cudowny zachód słońca. Niebo przybrało pastelowe barwy fioletu i różu co dawało genialny efekt. Staliśmy tak dopóki Ryan się nie odezwał:

- Amelia.

- Tak?

Wtedy podszedł do mnie i mnie pocałował. Nie oddałam pocałunku tylko lekko go odepchnełam.

- Przepraszam Rye, ale ja nie mogę. Nie chce robić ci żmudnej nadzieję kiedy wiem, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Przepraszam. - spuściłam wzrok

Brunet podniósł moją brodę dwoma palcami tak abym spojrzała w jego oczy.

- Nie przepraszaj mała, to nie Twoja wina. To ja powinienem przeprosić. Wybabacz, że tak postąpiłem. Ale.. Mogłoby to zostać między nami?

- Tak, oczywiście. - uśmiechnełam się.

- Dziękuje. - odwzajemnił uśmiech - To co, idziemy?

- Tak, chodźmy.

Ryan odprowadził mnie, aż pod same drzwi. Droga minęła nam przyjemni, tak jakby to co stało się na plaży w ogóle nie miało miejsca.

Kiedy chłopak chciał już odchodzić, chwyciłam go za dłoń tym samym zatrzymując go.

- Dziękuje za dzisiejszy dzień i jeszcze raz przepraszam.

- To ja dziękuje i to ja przepraszam. -w tym momencie zadzwonił do niego telefon - Pozwól, że odbiore. Halo.. Tak, jeszcze tak. A co?.. Mhm, jasne.. Okej.. No to cześć.

- Coś się stało? - zapytałam

- Nie, nic się nie stało ale.. Miałem ci przekazać, że Jack chciałby się z Tobą spotkać.

- Naprawdę? A kiedy?

- Tego już nie wiem. Miałem Ci poprostu to przekazać. - odpowiedział

- No okej. Powiedz mu, że jeżeli chce może przyjść jeszcze dzisiaj.

- Przekaże. I jeszcze raz dziękuje. - uśmiechnął się

W odpowiedzi tylko podeszłam bliżej niego i cmoknełam go w policzek.

- Dobranoc Rye.

- Dobranoc.

I wtedy weszlam do domu. Zamknełam za sobą drzwi i udałam się do łazienki, żeby wsiąść prysznic.

Po umyciu się poszłam do mojej sypialni po czyste rzeczy. I z racji tego że było już po 23 wzięłam piżamę. Rozczesałam włosy i zeszłam na dół. Byłam pewna, że Jack nie przyjdzie więc zrobiłam sobie popcorn i usiadłam w salonie z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu.

Może po godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam zdziwiona i lekko przestraszona. No bo kto to może być o tej godzinie?

Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Nie zdążyłam nic powiedzieć ani zrobić bo Jack wpił się w moje usta. Całował delikatnie co mi się podobało. Odwzajemniłam to. Z delikatnego pocałunku zmienił się on w bardziej namiętny.

Jack podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Skierował się do salonu i usiadł na sofie.

Jest to pocałunek, na który zdecydowanie czekałam. Jest to ktoś na kogo zdecydowanie czekałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siemka robaczki! 💕

Jak tam u was? 💙

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. 💛

Do następnego. Buźka! 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz