...Może kiedyś sam mi powie.
POV JACK:
Siedziałem sam w pokoju moim i Brook'a i myślałem o tym co powiedziałem Amelii. Pies wpadł mi pod auto? To było głupie. Mam tylko nadzieję, że w to uwierzyła, bo nie chce aby wiedziała że jestem w niej zakochany. Nie teraz kiedy jest z Ryan'em. Nie chce psuć ich związku. Chce aby byłi szczęśliwi. Może kiedyś będę miał tyle odwagi aby jej o tym powiedzieć, ale to napewno nie będzie jutro ani za tydzień..
POV RYE:
Obudziłem się i spojrzałem na miejsce obok siebie. Moja księżniczka jeszcze spała. Ucałowałem ją lekko w czoło tak aby się nie obudziła. Wstałem i poszedłem do łazienki ogarnąć się. Wziąłem prysznic i po 30 minutach byłem gotowy. Zszedłem po cichu na dół do kuchni. Jedyne co tam zastałem to karteczkę na blacie. Była od rodziców Amelki. Dowiedziałem się z niej, że są w pracy i wrócą około 22. Odłożyłem ją na bok i zacząłem przygotowywać śniadanie. Rozbiłem jajka do miski, dodałem sól, pieprz i wymieszałem. Wlałem całość na patelnie i usmażyłem. Może i nie jestem kucharzem pierwszej klasy, ale wszystkim smakuje moja jajecznica. Gdy jajka były już usmażone nałożyłem je na dwa talerzyki. Zrobiłem jeszcze kanapki z sałatą serem i pomidorem. Położyłem je na osobne naczynie. Zrobiłem jeszcze jedną kawę i herbatę z racji, że nie lubię za bardzo tego czarnego napoju.
POV AMELIA:
Obudziłam się i zauważyłam, że bruneta nie ma obok mnie. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Z łazienki poszłam prosto na dół. Schodząc po schodach poczułam bardzo aromatyczny zapach. Byłam ciekawa co tak pachnie.
W kuchni zobaczyłam Ryan'a zalewającego jakieś napoje. Podeszłam po cichu do niego i objełam go w pasie.- Widzę, że moja pszczółka się już obudziła. - powiedział brunet.
- Dobrze widzisz. - uśmiechnełam się.
Chłopak odwrócił się w moją stronę, a ja stanełam na palcach i cmoknełam go w usta.
- Co dobrego przygotowałeś? - spojrzałam na talerze.
- Jajecznice, kanapki, kawę dla Ciebie i herbatę dla mnie. - też tam spojrzał.
- Mmm. Jemy? - zapytałam.
- Jeszcze się pytasz? - zaśmiał się.
Usiedliśmy na krzesełkach i zaczęliśmy jeść. Ryan powiedział mi, że rodzice zostawili karteczkę z informacją.
- Ryaan. - przedłużyłam jego imię.
- No?
- Poszedłbyś ze mną dzisiaj na lotnisko? Po moje przyjaciółki? - zapytałam.
- Klaudie i Jessicę? - też zapytał - Jesne, czemu nie. - uśmiechnął się.
- Dziękuje pszczółko. - cmoknełam go w policzek.
Była godzina 10 więc mieliśmy jeszcze trzy godziny. Wróciłam na górę i wzięłam prysznic. Jeszcze raz wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy. Zrobiłam lekki make up i poszłam do garderoby. Wzięłam krótkie jeansowe spodenki i biały top. Przebrałam się i wróciłam na dół do Rye'a.
O godzinie 11:45 wyszliśmy już z domu, bo mieliśmy daleką drogę.
Przed 13 byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy na dziewczyny. Byłam ciekawa jak zareagują na Ryan'a. Co prawda wiedzą o nim i wiedzą, że jesteśmy razem ale nigdy z nim nie rozmawiały ani nic..Siedzieliśmy tak z Ryan'em aż w końcu ktoś zakrył mi oczy.
- Hmm. Klaudia? - zaśmiałam się.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała.
- Wróżbitka ze mnie. - ponownie się zaśmiałam.
Wstałam z krzesła i przytuliłam dziewczyny. Strasznie za nimi tęskniłam. Cieszę się, że znów tu są.
- A to kto? - zapytała po polsku Jess.
- To jest Ryan. Mój chłopak. - powiedziałam po angielsku. - Ryan to są Jessica i Klaudia, moje przyjaciółki.
- Cześć. - powiedział brunet wyciągając rękę najpierw do Klaudii, później do Jessicy.
Dziewczyny się z nim przywitały i mogliśmy ruszyć do domu. Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
W domu dziewczyny poszły do "swoich pokojów" bo stwierdziłyśmy, że będą nocować u mnie, a raczej ja się o to uparłam. Ryan wrócił do domu, więc zostałyśmy z dziewczynami same.
- Opowiadaj. Jaki on jest? - zaczeła Klo.
- Jest kochany, troskliwy i bardzo ciepły. - zaśmiałam się mówiąc dwa ostatnie dwa słowa.
- Czyli taki ideał? - zapytała Jess.
- Noo.. Mniej więcej. - powiedziałam.
- Mniej więcej? - powtórzyła Klaudia.
Pomyślałam w tym momencie o Jack'u. Sama nie wiem dlaczego. Kocham Rye'a ale ten Irlandczyk jakoś na mnie działa.
- No dobra ideał. - nie chciałam im tego tłumaczyć.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze dosyć długo, aż nie zrobiłyśmy się śpiące.
***
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Podniosłam się na łokciach i chwyciłam go w dłoń po czym odebrałam.- Co się stało Ryan, że musisz mnie budzić?
-Wiesz tak sobie pomyślałem, że skoro dziewczyny są u ciebie to może wpadniecie dzisiaj do nas we trzy? - zaproponował.
- Dobry pomysł. Dziewczyny poznają w końcu chłopaków.
- To świetnie. Pasuje wam o 14? - zapytał.
- Pasuje. - odpowiedziałam.
- To do zobaczenia kochanie.
- Do zobaczenia. - powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Podniosłam się z mojego wygodnego łóżka i podreptałam do łazienki. Standardowo wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po osuszeniu ciała wsmarowałam w nie balsam i rozczesałam oraz wysuszyłam włosy. Spiełam je w luźnego koka po czym zrobiłam mój codzienny makijaż. Mój outfit składał się z czarnych spodenek i pudrowo-różowej za dużej koszulki.
Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam zobaczyć czy dziewczyny już wstały. I jedna i druga były już wyszykowane.
Razem zeszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy śniadanie. Na zegarze była godzina 13:10 więc powinniśmy się już zbierać.
- Dziewczyny! Wychodzimy. - powiedziałam.
- Gdzie? - zdziwiła się Klo.
- Idziemy do mieszkania chłopaków. - powiedziałam z uśmiechem.
- No dobra. - westchneła Jess.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć promyczki!
Jak tam wam mija dzień / wieczór?
Nie mam usprawiedliwienia na moją nieobecność. Ale jest już rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie? 💚
Możecie zostawić serduszko albo komentarz (albo to i to) żebym wiedziała, że ktoś to czyta i mu się podoba. ❤
Miłego dnia / wieczoru / nocy. Do następnego. Buźka. 🍀
CZYTASZ
Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA |
FanficAmelia po przeprowadzce z Polski do Londynu poznaje kilku przyjaciół. Pewnego wieczoru znajomi namawiają dziewczynę aby poszła z nimi na koncert boybandu. Po namowach zgadza się. Poznaje tam chłopaka. Czy przypadkowe poznanie zmieni coś w życiu Amel...