Rozdział 28

152 10 1
                                    

...Może kiedyś sam mi powie.

POV JACK:

Siedziałem sam w pokoju moim i Brook'a i myślałem o tym co powiedziałem Amelii. Pies wpadł mi pod auto? To było głupie. Mam tylko nadzieję, że w to uwierzyła, bo nie chce aby wiedziała że jestem w niej zakochany. Nie teraz kiedy jest z Ryan'em. Nie chce psuć ich związku. Chce aby byłi szczęśliwi. Może kiedyś będę miał tyle odwagi aby jej o tym powiedzieć, ale to napewno nie będzie jutro ani za tydzień..

POV RYE:

Obudziłem się i spojrzałem na miejsce obok siebie. Moja księżniczka jeszcze spała. Ucałowałem ją lekko w czoło tak aby się nie obudziła. Wstałem i poszedłem do łazienki ogarnąć się. Wziąłem prysznic i po 30 minutach byłem gotowy. Zszedłem po cichu na dół do kuchni. Jedyne co tam zastałem to karteczkę na blacie. Była od rodziców Amelki. Dowiedziałem się z niej, że są w pracy i wrócą około 22. Odłożyłem ją na bok i zacząłem przygotowywać śniadanie. Rozbiłem jajka do miski, dodałem sól, pieprz i wymieszałem. Wlałem całość na patelnie i usmażyłem. Może i nie jestem kucharzem pierwszej klasy, ale wszystkim smakuje moja jajecznica. Gdy jajka były już usmażone nałożyłem je na dwa talerzyki. Zrobiłem jeszcze kanapki z sałatą serem i pomidorem. Położyłem je na osobne naczynie. Zrobiłem jeszcze jedną kawę i herbatę z racji, że nie lubię za bardzo tego czarnego napoju.

POV AMELIA:

Obudziłam się i zauważyłam, że bruneta nie ma obok mnie. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Z łazienki poszłam prosto na dół. Schodząc po schodach poczułam bardzo aromatyczny zapach. Byłam ciekawa co tak pachnie.
W kuchni zobaczyłam Ryan'a zalewającego jakieś napoje. Podeszłam po cichu do niego i objełam go w pasie.

- Widzę, że moja pszczółka się już obudziła. - powiedział brunet.

- Dobrze widzisz. - uśmiechnełam się.

Chłopak odwrócił się w moją stronę, a ja stanełam na palcach i cmoknełam go w usta.

- Co dobrego przygotowałeś? - spojrzałam na talerze.

- Jajecznice, kanapki, kawę dla Ciebie i herbatę dla mnie. - też tam spojrzał.

- Mmm. Jemy? - zapytałam.

- Jeszcze się pytasz? - zaśmiał się.

Usiedliśmy na krzesełkach i zaczęliśmy jeść. Ryan powiedział mi, że rodzice zostawili karteczkę z informacją.

- Ryaan. - przedłużyłam jego imię.

- No?

- Poszedłbyś ze mną dzisiaj na lotnisko? Po moje przyjaciółki? - zapytałam.

- Klaudie i Jessicę? - też zapytał - Jesne, czemu nie. - uśmiechnął się.

- Dziękuje pszczółko. - cmoknełam go w policzek.

Była godzina 10 więc mieliśmy jeszcze trzy godziny. Wróciłam na górę i wzięłam prysznic. Jeszcze raz wyszczotkowałam zęby i rozczesałam włosy. Zrobiłam lekki make up i poszłam do garderoby. Wzięłam krótkie jeansowe spodenki i biały top. Przebrałam się i wróciłam na dół do Rye'a.

O godzinie 11:45 wyszliśmy już z domu, bo mieliśmy daleką drogę.
Przed 13 byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy na dziewczyny. Byłam ciekawa jak zareagują na Ryan'a. Co prawda wiedzą o nim i wiedzą, że jesteśmy razem ale nigdy z nim nie rozmawiały ani nic..

Siedzieliśmy tak z Ryan'em aż w końcu ktoś zakrył mi oczy.

- Hmm. Klaudia? - zaśmiałam się.

- Skąd wiedziałaś? - zapytała.

- Wróżbitka ze mnie. - ponownie się  zaśmiałam.

Wstałam z krzesła i przytuliłam dziewczyny. Strasznie za nimi tęskniłam. Cieszę się, że znów tu są.

- A to kto? - zapytała po polsku Jess.

- To jest Ryan. Mój chłopak. - powiedziałam po angielsku. - Ryan to są Jessica i Klaudia, moje przyjaciółki.

- Cześć. - powiedział brunet wyciągając rękę najpierw do Klaudii, później do Jessicy.

Dziewczyny się z nim przywitały i mogliśmy ruszyć do domu. Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się.

W domu dziewczyny poszły do "swoich pokojów" bo stwierdziłyśmy, że będą nocować u mnie, a raczej ja się o to uparłam. Ryan wrócił do domu, więc zostałyśmy z dziewczynami same.

- Opowiadaj. Jaki on jest? - zaczeła Klo.

- Jest kochany, troskliwy i bardzo ciepły. - zaśmiałam się mówiąc dwa ostatnie dwa słowa.

- Czyli taki ideał? - zapytała Jess.

- Noo.. Mniej więcej. - powiedziałam.

- Mniej więcej? - powtórzyła Klaudia.

Pomyślałam w tym momencie o Jack'u. Sama nie wiem dlaczego. Kocham Rye'a ale ten Irlandczyk jakoś na mnie działa.

- No dobra ideał. - nie chciałam im tego tłumaczyć.

Rozmawiałyśmy tak jeszcze dosyć długo, aż nie zrobiłyśmy się śpiące.

***
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Podniosłam się na łokciach i chwyciłam go w dłoń po czym odebrałam.

- Co się stało Ryan, że musisz mnie budzić?

-Wiesz tak sobie pomyślałem, że skoro dziewczyny są u ciebie to może wpadniecie dzisiaj do nas we trzy? - zaproponował.

- Dobry pomysł. Dziewczyny poznają w końcu chłopaków.

- To świetnie. Pasuje wam o 14? - zapytał.

- Pasuje. - odpowiedziałam.

- To do zobaczenia kochanie.

- Do zobaczenia. - powiedziałam po czym się rozłączyłam.

Podniosłam się z mojego wygodnego łóżka i podreptałam do łazienki. Standardowo wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po osuszeniu ciała wsmarowałam w nie balsam i rozczesałam oraz wysuszyłam włosy. Spiełam je w luźnego koka po czym zrobiłam mój codzienny makijaż. Mój outfit składał się z czarnych spodenek i pudrowo-różowej za dużej koszulki.

Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam zobaczyć czy dziewczyny już wstały. I jedna i druga były już wyszykowane.

Razem zeszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy śniadanie. Na zegarze była godzina 13:10 więc powinniśmy się już zbierać.

- Dziewczyny! Wychodzimy. - powiedziałam.

- Gdzie? - zdziwiła się Klo.

- Idziemy do mieszkania chłopaków. - powiedziałam z uśmiechem.

- No dobra. - westchneła Jess.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć promyczki!

Jak tam wam mija dzień / wieczór?

Nie mam usprawiedliwienia na moją nieobecność. Ale jest już rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie?  💚

Możecie zostawić serduszko albo komentarz (albo to i to) żebym wiedziała, że ktoś to czyta i mu się podoba. ❤

Miłego dnia / wieczoru / nocy. Do następnego. Buźka. 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz