Rozdział 59

78 6 1
                                    

POV AMELIA 

Obudziłam się o siódmej i zrozumiałam, że wszyscy jeszcze śpią. Starałam obudzić śpiącego obok mnie Jack'a, ale na marne. Mieliśmy wstać dwie godziny temu, a obudzić nas miał Fowler co jak widać nie było dobrym pomysłem,żeby powierzać mu to zadanie. 

Wstałam z łóżka i po kolei wbiegając do każdego pokoju i budząc ich zbiegłam na dół. Niby mieliśmy dużo czasu, ale w końcu jest tu osiem osób i zanim każdy skorzystałby z łazienki i zrobił wszystko co chciał to minęłoby trochę czasu.

Gdy po dziesięciu minutach nikt nie przyszedł postanowiłam zrobić to inaczej. Z szafki wzięłam garnek, a z szuflady łyżkę i poszłam na górę. Na początek weszłam do pokoju gdzie był Andy z Jessicą, stanęłam przy łóżku i zaczęłam uderzać łyżką w garnek.

- Daj mi kurwa spać. - warknęła Jess

- Nie, ponieważ dzisiaj lecimy do Polski barany. - wywróciłam oczami 

- A która jest godzina? - odezwał się Fowler 

- Jest po siódmej. - oświadczyłam

- Zajmuję łazienkę! - krzyknął i od razu wybiegł z pokoju 

- To ja idę po nim! - rzuciła Jess i również wstała 

To samo zrobiłam z resztą. Jedak dla Jack'a miałam coś innego. Postanowiłam mu się odpłacić. Do dużej miski wlałam lodowatej wody i poszłam do mojej sypialni. Stanęłam nad jeszcze śpiącym chłopakiem wylałam na niego całą wodę. 

- Pogięło Cię!? - krzyknął 

- To była zemsta kotku. - powiedziałam nie mogąc przestać się śmiać 

Brunet wywrócił tylko oczami i poszedł do łazienki. Ja w tym czasie zeszłam na dół i przygotowałam kanapki oraz ciepłe napoje. Postawiłam wszystko w jadalni i czekałam aż wszyscy zejdą na dól.

Pierwszy przyszedł Andy, a kilka minut po nim zeszła reszta. W czasie gdy oni jedli, ja poszłam wziąć prysznic. Czyściutka i w świeżych ubraniach zeszłam do nich i zapytałam czy wszystko mają na co twierdząco pokiwali głowami. Spojrzałam na zegarek i widząc, że jest ósma czterdzieści trzy stwierdziłam, że warto będzie już wyjść. Tak więc wszyscy wzięliśmy nasze walizki, zamówiliśmy dwie taksówki i po dziesięciu minutach już byliśmy w drodze na lotnisko.

Odprawa poszła gładko więc teraz siedzieliśmy na swoich miejscach czekając na start. Ja siedziałam pomiędzy Brooklyn'em i Ryan'em, za nami był Mikey z Jack'iem, a przed nami Jessica, Andy i Klaudia. 

Samolot ruszył, a ja w tym momencie poczułam szczęście, że znów będę w Polsce. Zostawiłam tam wiele rzeczy, które kochałam jednak pomimo to moje miejsce jest w Londynie. Tam mam moją miłość, przyjaciół, dom. Pomimo wszystko chcę tam zostać. 

Takim moim małym marzeniem jest wzięcie ślubu z Jack'iem, a później założenie rodziny. Mieszkalibyśmy w małym domku z dzieciaczkami, dwoma psami i kotem.  Jest ogromne prawdopodobieństwo, że na przykład za miesiąc nie będziemy już razem, ale wole o tym nie myśleć. Chcę, aby trwało to jak najdłużej, bo kocham go najbardziej na świecie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej! 

Miłego dnia! ❤ 

Do następnego. Buźka! 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz