POV ANDY
- Andy, kochanie. - usłyszałem głos Jessicy
- Tak? - wszedłem do łazienki
- Wiesz co jest jutro? - zapytała
- Jeżeli myślimy o tym samym to tak, wiem. - uśmiechnąłem się
- Skoro wiesz o co mi chodzi to rozumiem, że pójdziesz ze mną. - uniosła jedną brew
- Jeszcze się pytasz. - prychnąłem - Miałbym nie pójść posłuchać jak bije serce mojego dziecka?
- Świetnie. - uśmiechneła się - Tylko.. Zostaje jedna kwestia.
- Jaka? - zmarszczyłem brwi
- Musimy wybrać imię. - patrzała mi w oczy
- Myślałem już nad tym. - wyszczerzyłem się dumnie
- Oh tak? - jej kącik ust uniósł się - Więc jakie imię mogłoby nosić dziecko pana Andy'ego Fowler'a? - to już powiedziała całkowicie poważnie
- Jeżeli urodzi się chłopczyk to chciałbym Jacob, a jezeli dziewczynka to Sophie. - odparłem
- A jeżeli ja chciałabym jakieś inne? - uniosła jedną brew
- To wtedy to przedyskutujemy. - wzruszyłem ramionami - A myślałaś już nad tym?
- Niby tak. - spojrzała w lustro
- Niby?
- Myślałam nad tym, ale rozważałam też nad polskim imieniem.
- A nad jakim?
- Tamara lub Angelina dla dziewczynki, a dla chłopczyka Maks lub Cole. - spojrzała mi w oczy
- Podoba mi się Maks. - uśmiechnąłem się - I Angelina też.
- Czyli jeżeli chłopczyk to Maks Jacob Fowler, a jeżeli dziewczynka to Angelina Sophie Fowler? - jej jedna brew powędrowała do góry z uśmieszkiem
- Nie protestuje kochanie. - podszedłem i ją pocałowałem
POV JACK
- Amelia! - zawołałem
- Co znowu? - weszła do pokoju zirytowana
- Ona się skupciała. - spojrzałem na nią błagalnie
- Jack jesteś jej ojcem, też mogłbyś ją czasem przebrać. - wywróciła oczami
- Ale ja.. Ja.. - szukałem wymówki
- Nie! - powiedziała dość głośno - Właśnie w tej chwili idziesz na górę, po raz pierwszy przewinąć swoją córkę!
- Ale ja nie umiem.
- Jack.. - chwyciła się za głowę - Patrzałeś jak to robię.
- Ale i tak nie umiem. - wzruszyłem ramionami
- Albo idziesz przebrać Lilianę, albo biorę z Tobą rozwód. - rzuciła zakładając ręce na piersi
- To mocne słowa, nie chcesz ich przemy..
- Jack! - krzyknęła
- Idę.
Wziąłem mała na górę i z trudnością przebrałem jej pieluszke. Brudną wyrzuciłem do kosza.
- No Lilianko, chodź do taty. - powiedziałem do dziewczynki siedzącej kawałek ode mnie
Patrzała na mnie przez chwile po czym wstała na nogi. Boże ona stoi sama! Kiedy udało jej się złapać równowagę zaśmiała się.
- Chodź, nie bój się. - uśmiechnąłem się
Stała przez moment patrząc na mnie. Ruszyła przed siebie i.. Cholera ona chodzi! Moja córka chodzi sama! Doszła do mnie wpadając w moje ramiona, a ja mocno ją przytuliłem. Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy. Zaczęła ruszać ustami co oznaczało, że próbuje coś powiedzieć. Bełkot opuszczał jej usta na co się cicho zaśmiałem.
- Tata!
BOŻE! POWIEDZIAŁA TATA!
- AMELIA! - zacząłem drzeć się jak nienormalny biegnąc z mała do mojej żony
- Hm? - spojrzała na mnie rzując marchewke
- Liliana powiedziała tata! - pochwaliłem się - I przyszła do mnie sama!
Brunetka podeszła do mnie z szerokim uśmiechem. Pocałowała malutką w czoło po czym chwyciła dłonią mój policzek.
- Jestem z Ciebie dumna Duffy. - wie, że lubię kiedy tak na mnie mówi - Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie mając takiego męża i ojca mojej córki.
- Ej ej. Jak już to naszej. - upomniałem się - Nie zapominaj się ziom.
- Kocham Cię idioto. - zaśmiała się po czym złożyła pocałunek na moich ustach, który rzecz jasna oddałem
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej arbuziki! 🍉
Powiem tyle, że..
Że jeszcze jeden rozdział i epilog..
Kolejny rozdział pojawi się pewnie za chwilę, a epilog w dzień. Chociaż nie wiem czy nie napisze go teraz.
Buźka! 🍀
CZYTASZ
Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA |
FanfictionAmelia po przeprowadzce z Polski do Londynu poznaje kilku przyjaciół. Pewnego wieczoru znajomi namawiają dziewczynę aby poszła z nimi na koncert boybandu. Po namowach zgadza się. Poznaje tam chłopaka. Czy przypadkowe poznanie zmieni coś w życiu Amel...