...Kocham ją.
POV MIKEY:
- Macie jakieś wieści od Rye'a? - zapytałem chłopaków siedzących w "salonie".
- Nie. A co? - odpowiedział Jack.
- Wróci na noc?- ponownie zadałem pytanie.
- Nie wiemy. Nic nie mówił ani nie pisał. - odezwał się Andy.
- Martwie się o niego. Może coś się stało?- serio się martwiłem.
- Ryan jest dorosły. Może poprostu jest z Amelią? I zostanie u niej na noc? - rzekł Fovv's.
- Właściwie to Mikey ma racje. Też się zaczynam o niego martwić jest pierwsza w nocy a on od dobrych kilku godzin nie daje znaku życia. - powiedział Brooklyn.
- Zadzwonię do niego. - rzucił Irlandczyk i wyszedł z "salonu".
POV JACK:
Poszedłem do pokoju mojego i Brook'a żeby zadzwonić do Ryan'a. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic. Czwarty, piąty - ODEBRAŁ!
- Żyjesz czy z aniołkami latasz? - zapytałem.
- Żyje, ale nie wróce na noc. Śpię u Amelii. - szeptał.
- Czemu szepczesz? - ponownie zapytałem.
- Bo mój skarb jest obok i nie chce żeby się obudziła. - odpowiedział.
- Twój.. Twój skarb? - nie wierze!
- No.. Tak. Jesteśmy razem. Ale opowiem wam jutro. Narazie. - rzucił.
Nic już nie odpowiedziałem tylko się rozłączyłem. Nie wierze. Rye jest z Amelią. Z Amelią. Nie, to nie może być prawda. Proszę powiedzcie że to żart. Błagam..
Wróciłem do pokoju i przekazałem reszcie informacje, że Beaumont nie wróci na noc, ale nic nie mówiłem o tym że są parą. Bolało mnie to, ale nie chciałem tego pokazać bo domyśleliby się, że coś jest nie halo.
- Ja idę spać chłopaki. Dobranoc. - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia.
Rozebrałem się i położyłem do łóżka. Leżałem w świetle księżyca, które wpadało przez okno. Myślałem o tym co powiedział mi Ryan. "Jesteśmy razem" to boli.
Po chwili usłyszałem, że drzwi się otwierają i usłyszałem głos Brook'a.
- Jack co jest? - zapytał.
- Nic, a co ma być? - spojrzałem na niego.
- Przecież widzę. Widzę, że nie jest okej. Mów! - rozkazał.
Czułem, że w końcikach oczu zbierają mi się łzy.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. - powiedziałem.
- Obiecuję.
- Rye jest z Amelią. - powiedziałem.
- To super co nie?- odpowiedział
- Byłoby super gdyby nie fakt, że się w niej zakochałem.. - dałem upust łzą.
- Naprawdę!? - niedowierzał.
- Naprawdę. - czułem je na policzkach.
- Stary aż nie wiem co mam powiedzieć bo takie ckliwe gadki w stylu będzie okej nic nie zmienią. - podrapał się po karku.
- Zostawisz mnie samego? Chce sobie wszystko przemyśleć. - poprosiłem.
- Jasne. Jak będziesz chciał pogadać to przyjdź. Jak coś jestem w salonie. - odpowiedział.
CZYTASZ
Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA |
FanficAmelia po przeprowadzce z Polski do Londynu poznaje kilku przyjaciół. Pewnego wieczoru znajomi namawiają dziewczynę aby poszła z nimi na koncert boybandu. Po namowach zgadza się. Poznaje tam chłopaka. Czy przypadkowe poznanie zmieni coś w życiu Amel...