Rozdział 26

204 13 0
                                    


...Kocham ją.

POV MIKEY:

- Macie jakieś wieści od Rye'a? - zapytałem chłopaków siedzących w "salonie".

- Nie. A co? - odpowiedział Jack.

- Wróci na noc?- ponownie zadałem pytanie.

- Nie wiemy. Nic nie mówił ani nie pisał. - odezwał się Andy.

- Martwie się o niego. Może coś się stało?- serio się martwiłem.

- Ryan jest dorosły. Może poprostu jest z Amelią? I zostanie u niej na noc? - rzekł Fovv's.

- Właściwie to Mikey ma racje. Też się zaczynam o niego martwić jest pierwsza w nocy a on od dobrych kilku godzin nie daje znaku życia. - powiedział Brooklyn.

- Zadzwonię do niego. - rzucił Irlandczyk i wyszedł z "salonu".

POV JACK:

Poszedłem do pokoju mojego i Brook'a żeby zadzwonić do Ryan'a. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic. Czwarty, piąty - ODEBRAŁ!

- Żyjesz czy z aniołkami latasz? - zapytałem.

- Żyje, ale nie wróce na noc. Śpię u Amelii. - szeptał.

- Czemu szepczesz? - ponownie zapytałem.

- Bo mój skarb jest obok i nie chce żeby się obudziła. - odpowiedział.

- Twój.. Twój skarb? - nie wierze!

- No.. Tak. Jesteśmy razem. Ale opowiem wam jutro. Narazie. - rzucił.

Nic już nie odpowiedziałem tylko się rozłączyłem. Nie wierze. Rye jest z Amelią. Z Amelią. Nie, to nie może być prawda. Proszę powiedzcie że to żart. Błagam..

Wróciłem do pokoju i przekazałem reszcie informacje, że Beaumont nie wróci na noc, ale nic nie mówiłem o tym że są parą. Bolało mnie to, ale nie chciałem tego pokazać bo domyśleliby się, że coś jest nie halo.

- Ja idę spać chłopaki. Dobranoc. - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia.

Rozebrałem się i położyłem do łóżka. Leżałem w świetle księżyca, które wpadało przez okno. Myślałem o tym co powiedział mi Ryan. "Jesteśmy razem" to boli.

Po chwili usłyszałem, że drzwi się otwierają i usłyszałem głos Brook'a.

- Jack co jest? - zapytał.

- Nic, a co ma być? - spojrzałem na niego.

- Przecież widzę. Widzę, że nie jest okej. Mów! - rozkazał.

Czułem, że w końcikach oczu zbierają mi się łzy.

- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. - powiedziałem.

- Obiecuję.

- Rye jest z Amelią. - powiedziałem.

- To super co nie?- odpowiedział

- Byłoby super gdyby nie fakt, że się w niej zakochałem.. - dałem upust łzą.

- Naprawdę!? - niedowierzał.

- Naprawdę. - czułem je na policzkach.

- Stary aż nie wiem co mam powiedzieć bo takie ckliwe gadki w stylu będzie okej nic nie zmienią. - podrapał się po karku.

- Zostawisz mnie samego? Chce sobie wszystko przemyśleć. - poprosiłem.

- Jasne. Jak będziesz chciał pogadać to przyjdź. Jak coś jestem w salonie. - odpowiedział.

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz