Rozdział 41

116 8 2
                                    

POV AMELIA

Minęły dwa tygodnie, a Jack nadal się nie odezwał.. Boli mnie to, cholernie. W dniu gdy go poznałam, wiedziałam, że będzie dla mnie ważny. Nie myliłam się. Zaczęło mi na nim bardzo zależeć. Nie ważne jest to, że znamy się dwa dni nie licząc czasu kiedy się nje odzywa. Martwie się i nie chce go stracić. Po tamtej rozmowie z Andy'm dzwoniła do niego, ale nie odbierał. I przez koleiny tydzień robiłam to samo. Dzwoniłam, pisałam, ale na nic. Nie odebrał, nie odpisał, nie oddzwonił..

- Dlaczego miłość musi być taka popiepszona!? - krzyknęłam i kopnełam w fotel - Czemu on nie widzi, że mi na nim do chuja zależy? - łzy zaczęły mi lecieć po policzkach, a ja osunęłam się po ścianie przy którwj stałam

Siedziałam na podłodze i płakałam nie wiedzialam co mam zrobić. Nie chciałam go tracić, ale co mogłam jeszcze zrobić? Gdy pisałam do chłopaków zawszę mówili to samo "nie ma go", "jest u rodziny", "wyszedł". Zorientowałam się, że to kłamstwa, ale nie odpuszczałam. Teraz chyba przyszedł czas abym to zrobiła..

Klaudia i Jessica cały czas starają się mnie pocieszyć, Erik z resztą też. Staram się im nie pokazywać jak rozwala mnie to od środka..

Pierwszy raz jestem naprawdę zakochana. I nie przypuszczałam, że będzie to wyglądało w ten sposób.

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. Kto by pomyślał, że to właśnie w taki sposób się zakocham. Bo napewno nie ja.

POV JACK

Przytłacza już mnie to. Dwa tygodnie, a ja nadal ją zlewam.. Tylko idiota by tak zrobił. Mam pewność, że nie jest na mnie zła, ale zamias z nią porozmawiać to olewam ją przez cały czas.

Dzwoni, piszę, a ja nic. Andy opowiedział mi o jego rozmowie z Am i wiem, że nie jestem jej obojetny. Wiem, że się martwi.

- Kretyn z Ciebie Duff. - powiedziałem patrząc w lustro

Wyszedłem z łazienki i poszedłem do pokoju Ryan'a. Zapukałem po czym wszedłem do środka.

- Rye ja muszę to odkręcić. - powiedziałem

Brunet wstał ze swojego łóżka, podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu po czym powiedział

- W końcu zmądrzałeś.

Poszedłem do salonu gdzie była reszta chłopaków. Rye wszedł zaraz po mnie.

- Chłopaki nasz Duff w końcu pogada z Amelią! - wykrzyczał

Chłopcy gwałtownie wstli i zaczęli się cieszyć jakby wygrali w totka. Byłem nieco zdziwiony ich zachowaniem, ale to oni przez cały czas próbowali mi przemówić do rozsądku.

- Kiedy? - zapytał Andy

- Um.. Jeszcze nie wiem.. - odpowiedziałem

- Daj mi na moment twój telefon. - rzucił Brook

- Po co ci on? -zdziwiłem się

- Poprostu go daj. - wywrócił oczami

Wyjąłem urządzenie z kieszeni i podałem blondynowi. Wystukał coś po czym mi go oddał.

- Jack jest umówiony z Amelią na plaży, jutro o czwartej rano. - powiedział z zadowoleniem

- Czwarta rano? Pogieło Cię!?

- Jesli ona Cię kocha, a kocha to przyjdzie, a Ty, że też ją kochasz to też pójdziesz. - uśmiechnął się chytrze

- Nieźle Brook. - skomentował Cobban

- No młody, będziemy trzymać kciuki. - rzucił Rye pijąc chyba herbatę

- Dzięki.

POV AMELIA

Od: Jack

Spotkajmy się jutro na plaży o czwartej nad ranem.

Zadziwił mnie ten sms, ale też ucieszył. Po jebanych dwóch tygodniach w końcu się odezwał. Tylko.. Czwarta rano? Czy on nie ma co robić o tej godzinie? Dobra już nie narzekam.

Otarłam łzy i wstałam z podłogi. Podreptałam do kuchni i zaparzyłam sobie cappuccino. Usiadłam na blacie i piłam mój napój myśląc o tym co może mi jutro powiedzieć. A może chce mi powiedzieć, że.. Że mam się od niego odczepić? Nie to nie to, napewno.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hello! 💞

Dosyć długo nie było rozdziału za co przepraszam. Mam nadzieję, że ten się wam spodoba.

Zapraszam też do nowych książek - "Odnaleźć szczęście" i "Never say Never". Mogą się wam spodobać. 💙

Do następnego. Buźka! 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz