Rozdział 64

72 3 0
                                    

POV ANDY

Dzwoniłem, pisałem i nic. Nie odebrała, nie odpisała..  Zadzwoniłem, więc do Am.

Amelia stała się mi bardzo bliska, jak siostra. Pomogła w wielu sytuacjach i ufałem jej.

- Halo? - usłyszałem jej głos

- Jest źle. - powiedziałem od razu

- Jasne, oczywiście, że mam róże. - powiedziała

- Że co? - zastanawiałem się o co jej chodzi - Dobra już wiem, idę.

Po czym się rozłączyłem. Róża to Jessica. Ma czerwone włosy i kiedyś podczas rozmowy z Am powiedziałem, że jest jak róża.

Szybkim krokiem ruszyłem do domu Amelia. Byłem zestresowany tak samo jak tamtego dnia kiedy zabrałem ją na kolacje i wyznałem jej miłość.

Bez pukania ani dzwonienia dzwonkiem, wszedłem do środka. Amelia zauważyła mnie od razu, Jess nie.

- Jessica. - powiedziałem

Czerwono włosa odwróciła swój wzrok na mnie, a Amelia tym czasem poszła na górę.

- Porozmawiasz ze mną? - zapytałem podchodząc bliżej i siadając na sofie

- Chyba nie mam innego wyjścia. - nawet na mnie nie spojrzała

- Wiem, że ostatnio wszystko robię źle, ale wiem też, że cholernie Cię kocham. - powiedziałem

- Andy.. Ja nie wiem.. Nie wiem czy to ma jeszcze sens. - wykrztusiła

- Naprawie to, obiecuję. - czułem ból w sercu

- Nie Andy, nie musisz. - powiedziała drżącym głosem po czym wstała i chciała wyjść

Byłem załamany. Osoba, którą  tak bardzo kocham właśnie mnie zostawiła. A ja się poddałem bez żadnej walki? Tak nie może być, muszę spróbować.

Wstałem i wybiegłem z budynku, rozejrzałem się i dostrzegłem ją. Biegłem, żeby ją dogonić co nie było dobrym pomysłem mając astmę, ale czego się nie robi z miłości. Gdy ją dogoniłem, chwyciłem jej dłoń, żeby się zatrzymała i odwróciłem twarzą do mnie. Płakała.

- Nie wierze, że już mnie nie kochasz. - powiedziałem od razu

- Daj spokój, proszę. - wyłkała

- Nie mogę. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić. - ciągle na nią patrzałem

- Kąplikujesz to.

- Spójrz mi w oczy i powiedz, że już mnie nie kochasz.

- Nie mogę. - płakała - Kocham Cię całym sercem, ale boli mnie Twoje zachowanie.

- Jessica, przyrzekam, że się zmienie.

- Nie chcę, żebyś Ty się zmieniał. Nie zapominaj, niczego więcej nie oczekuje.

- Nie będę. - przytuliłem ją do siebie

***

Kilka godzin później postanowiłem coś jej pokazać. Wyszliśmy z mieszkania mojego i chłopaków i pojechaliśmy taksówką w jedno miejsce.

- Pozwolisz ze zasłonie Ci oczy? - zapytałem

- Pozwole. - uśmiechnęła się

Przewiązałem jej bandane przez oczy, tak aby nic nie widziała i podniósłem ją w stylu panny młodej. Postawiłem ją dopiero gdy byliśmy na miejscu.

- Gotowa? - zapytałem

- Mam nadzieję, że po tym nie umrę. - powiedziała ze śmiechem

Odsłoniłem jej oczy, a na jej twarzy wymalowane było zdziwienie.

- Co to? - zapytała

Pokazałem palcem na ścianę, na którą spojrzała po czym zakryła usta dłonią. Był tam napis:

Zamieszkany przez rodzinę Fowler.

- Czy to oznacza.. - zaczęła

- Zostaniesz moją żoną? - zapytałem nim zdążyła dokończyć

- Możliwe. - wzruszyła ramionami jednak po chwili zaczęła się śmiać - Oczywiście, że tak!

- Jesteś terrorystką. - zaśmiałem się i namiętnie pocałowałem

POV JESSICA

- Sztunie moje kochane będę panią Fowler! - powiedziałam gdy weszłam do mieszkania, w którym była Am i Klo

- Oświadczył Ci się!? - pisneła Amelia

- Tak! 

- Chyba muszę jakoś udobruchać Beaumonta. - rzuciła Klaudia

Wszystkie trzy się zaśmiałyśmy. Postanowiłyśmy to uczcić winem. Spedziłyśmy wspólnie czas do 22 pijąc i śmiejąc się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam arbuziki! 🍉

Planuje skończyć tę książkę przed Sylwestrem, ale że teraz nie mam co robić to pewnie conajmniej jeden jeszcze wleci. ❤

Do następnego. Buźka! 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz