POV ANDY
Dzwoniłem, pisałem i nic. Nie odebrała, nie odpisała.. Zadzwoniłem, więc do Am.
Amelia stała się mi bardzo bliska, jak siostra. Pomogła w wielu sytuacjach i ufałem jej.
- Halo? - usłyszałem jej głos
- Jest źle. - powiedziałem od razu
- Jasne, oczywiście, że mam róże. - powiedziała
- Że co? - zastanawiałem się o co jej chodzi - Dobra już wiem, idę.
Po czym się rozłączyłem. Róża to Jessica. Ma czerwone włosy i kiedyś podczas rozmowy z Am powiedziałem, że jest jak róża.
Szybkim krokiem ruszyłem do domu Amelia. Byłem zestresowany tak samo jak tamtego dnia kiedy zabrałem ją na kolacje i wyznałem jej miłość.
Bez pukania ani dzwonienia dzwonkiem, wszedłem do środka. Amelia zauważyła mnie od razu, Jess nie.
- Jessica. - powiedziałem
Czerwono włosa odwróciła swój wzrok na mnie, a Amelia tym czasem poszła na górę.
- Porozmawiasz ze mną? - zapytałem podchodząc bliżej i siadając na sofie
- Chyba nie mam innego wyjścia. - nawet na mnie nie spojrzała
- Wiem, że ostatnio wszystko robię źle, ale wiem też, że cholernie Cię kocham. - powiedziałem
- Andy.. Ja nie wiem.. Nie wiem czy to ma jeszcze sens. - wykrztusiła
- Naprawie to, obiecuję. - czułem ból w sercu
- Nie Andy, nie musisz. - powiedziała drżącym głosem po czym wstała i chciała wyjść
Byłem załamany. Osoba, którą tak bardzo kocham właśnie mnie zostawiła. A ja się poddałem bez żadnej walki? Tak nie może być, muszę spróbować.
Wstałem i wybiegłem z budynku, rozejrzałem się i dostrzegłem ją. Biegłem, żeby ją dogonić co nie było dobrym pomysłem mając astmę, ale czego się nie robi z miłości. Gdy ją dogoniłem, chwyciłem jej dłoń, żeby się zatrzymała i odwróciłem twarzą do mnie. Płakała.
- Nie wierze, że już mnie nie kochasz. - powiedziałem od razu
- Daj spokój, proszę. - wyłkała
- Nie mogę. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić. - ciągle na nią patrzałem
- Kąplikujesz to.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że już mnie nie kochasz.
- Nie mogę. - płakała - Kocham Cię całym sercem, ale boli mnie Twoje zachowanie.
- Jessica, przyrzekam, że się zmienie.
- Nie chcę, żebyś Ty się zmieniał. Nie zapominaj, niczego więcej nie oczekuje.
- Nie będę. - przytuliłem ją do siebie
***
Kilka godzin później postanowiłem coś jej pokazać. Wyszliśmy z mieszkania mojego i chłopaków i pojechaliśmy taksówką w jedno miejsce.
- Pozwolisz ze zasłonie Ci oczy? - zapytałem
- Pozwole. - uśmiechnęła się
Przewiązałem jej bandane przez oczy, tak aby nic nie widziała i podniósłem ją w stylu panny młodej. Postawiłem ją dopiero gdy byliśmy na miejscu.
- Gotowa? - zapytałem
- Mam nadzieję, że po tym nie umrę. - powiedziała ze śmiechem
Odsłoniłem jej oczy, a na jej twarzy wymalowane było zdziwienie.
- Co to? - zapytała
Pokazałem palcem na ścianę, na którą spojrzała po czym zakryła usta dłonią. Był tam napis:
Zamieszkany przez rodzinę Fowler.
- Czy to oznacza.. - zaczęła
- Zostaniesz moją żoną? - zapytałem nim zdążyła dokończyć
- Możliwe. - wzruszyła ramionami jednak po chwili zaczęła się śmiać - Oczywiście, że tak!
- Jesteś terrorystką. - zaśmiałem się i namiętnie pocałowałem
POV JESSICA
- Sztunie moje kochane będę panią Fowler! - powiedziałam gdy weszłam do mieszkania, w którym była Am i Klo
- Oświadczył Ci się!? - pisneła Amelia
- Tak!
- Chyba muszę jakoś udobruchać Beaumonta. - rzuciła Klaudia
Wszystkie trzy się zaśmiałyśmy. Postanowiłyśmy to uczcić winem. Spedziłyśmy wspólnie czas do 22 pijąc i śmiejąc się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam arbuziki! 🍉
Planuje skończyć tę książkę przed Sylwestrem, ale że teraz nie mam co robić to pewnie conajmniej jeden jeszcze wleci. ❤
Do następnego. Buźka! 🍀
CZYTASZ
Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA |
FanficAmelia po przeprowadzce z Polski do Londynu poznaje kilku przyjaciół. Pewnego wieczoru znajomi namawiają dziewczynę aby poszła z nimi na koncert boybandu. Po namowach zgadza się. Poznaje tam chłopaka. Czy przypadkowe poznanie zmieni coś w życiu Amel...