***
POV KLAUDIA
Jutro wracamy do Londynu. Lot mamy wieczorem o 19:25. Aktualnie leże z Rye'm w łóżku w hotelu. Reszta poszła pospacerować ostatni raz po Hiszpanii, my woleliśmy zostać.
- Jutro wracamy. - odezwał się brunet
- Tak, wiem.
- Co będziemy robić?
- Zapewne to co zawsze. - odpowiedziałam nie patrząc na niego
- Pójdziemy na plaże wieczorem? Znam fajne miejsce. - spojrzał na mnie
- Jasne. - uśmiechnęłam się
***
Tak jak się umówiliśmy, wieczorem wyszliśmy z hotelu kierując się na plaże. Ryan splótł razem nasze dłonie i tak w ciszy szliśmy w miejsce, które Rye chciał mi pokazać.
Po 20 minutach drogi byliśmy na plaży, szliśmy jej brzegiem rozmawiając. Było już ciemno, ale dosyć widocznie.
W końcu doszliśmy do czegoś na kształt altanki. Było to całe drewniane, dookoła były różne lampki. Krótko mówiąc było pięknie. Usiedliśmy na ławce, która tam była i patrzeliśmy na morze.
- Wiesz, że Cię bardzo kocham, prawda? - zapytał
- Wiem. - uśmiechnęłam się
- A wiesz, że chciałbym spędzić z Tobą życie? - spojrzał mi w oczy
- Teraz już tak. - również to uczyniłam
- Więc.. - włożył rękę do kieszeni bluzy - Mam coś dla Ciebie.
Uśmiechnęłam się kiedy wyciągnął dość spore pudełko. Na pewno nie był to pierścionek to w sumie na tą chwilę mnie cieszyło.
Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.- Mam nadzieję, że Ci się spodoba. - podał mi pudełko
Otworzyłam je i zobaczyłam prześliczną bransoletkę. Była srebrna i miała zawieszkę w kształcie serca. Chwyciłam zawieszkę w dłoń i obróciłam i wtedy dostrzegła grawer. Było tam "R+K" czyli pierwsze litery naszych imion.
- Dziękuję jest śliczna. - powiedziałam po czym go pocałowałam
- Cieszę się. - uśmiechnął się do mnie
- Pomożesz mi? - zapytałam podając mu biżuterię
- Oczywiście. - powiedział biorąc ją w rękę
Zapiął ją mi na prawym nadgarstku po czym mnie pocałował. Siedzieliśmy jeszcze chwilę po czym wróciliśmy do hotelu.
Zdecydowanie te wakacje były dobre i zdecydowanie ten związek jest dobry.
***
POV AMELIA
Za dwa dni jest Wigilia, którą całą ósemką spędzamy u mnie. Moi rodzice polecą do Polski do naszej rodziny. Nie mają nic przeciwko, żebym spędziła je z przyjaciółmi. Ich rodziny przyjeżdżają kolejnego dnia, rodzice Jack'a również. Spędzą noc w mnie. Trochę się przed tym stresuje bo po kilku miesiącach w końcu ich poznam.
Niedługo mają przyjść dziewczyny pomóc mi w gotowaniu. Chłopcy przyjdą jutro wystroić choinkę.
***
Wszystko jest gotowe. O 13 ma przyjść Jack, a o 18 reszta.
Słysząc dzwonek do drzwi zeszłam na dół i otworzyłam je. Przywitałam się z moim chłopakiem krótkim buziakiem po czym wróciłam do malowania się.Gdy twarz miałam gotową, ubrałam czarną lekko rozkloszowaną sukienkę. Zeszłam na dół gdzie był Jack.
- I jak? - zapytałam obracając się wokół własnej osi
- Jest wspaniale. - uśmiechnął się i podszedł do mnie obejmując w pasie
O 18 rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Wspólnie z Jack'iem otworzyliśmy drzwi, za którymi byli nasi przyjaciele. Weszli do środka i położyli prezenty pod choinką.
Po zjedzonej kolacji, usiedliśmy w salonie rozmawiając. W tle grał jakiś świąteczny film, którym nie zabardzo się interesowaliśmy.
- To co? Czas na prezenty? - powiedział Brook
- Tak Brooklyn, czas na prezenty. - uśmiechnęłam się lekko do niego
Tak więc założył swoją czapkę Mikołaja i zaczął rozdawać prezenty.
Wszystkie były cudowne. Ostatni jaki otwierałam był od Jack'a. Oderwałam papier i otworzyłam pudełko, w którym było.. Kolejne pudełko?
Cóż i tak z dobre cztery razy, aż w końcu dotarłam do małego czarnego pudełka. Chwyciłam je w dłoń i otworzyłam. Był tam pierścionek.
- Wiem, że to dosyć szybko, ale jestem pewien, że chce spędzić z Tobą życie. Pomimo każdej przeciwności losu, naszym humorków i kłótni. To Ty jesteś, tą którą kocham. - patrzeliśmy sobie w oczy, w których już miałam łzy - Wyjdziesz za mnie Am?
- Boże Jack - jednak nie udało mi się wstrzymać łez - oczywiście, że tak. - powiedziałam i rzuciłam się mu na szyje całując go
Wsunął mi pierścionek na palec i pocałował mnie w czoło szepcząc "kocham Cię". Teraz to on musi otworzyć prezent ode mnie.
Poszłam na górę ponieważ nie kładła mojego prezentu pod choinkę. Zeszłam na dół i podałam prezent Jack'owi.
- O Boże! Nie wierze! - zaczął - To gitara, nowa gitara! Dziękuję! - powiedział po czym chwycił i obkręcił mnie wokół własnej osi
- Cieszę się, że Ci się podoba. - To jedna cześć prezentu, druga jest pod gitarą - Zobacz ją.
Brunet otworzył futerał i wyciągnął instrument. Cieszyłam się, że mu się podoba.
Spojrzał na futerał i w końcu dostrzegł tą karteczkę. Wziął ją do ręki, rozłożył ją i przeczytał. Wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Naprawdę? - zapytał patrząc mi w oczy
- Naprawdę. - uśmiechnęłam się
- Tak, tak chcę. - pocałował mnie
- Ktoś nam powie o co chodzi? - odezwał się Beaumont
Irlandczyk nic nie mówiąc odwrócił kartkę, pokazując ją wszystkim. Był na niej napis:
Zamieszkasz ze mną?
- To słodkie. - skomentowała Klo
- Tak, też tak sądzę. - powiedział Cobban
Te święta zdecydowanie mogę zaliczyć jako najlepsze święta w moim życiu.
Może moje marzenie się jednak spełni?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeeeej! 💞
Ktoś się spodziewał? Czy może nie zabardzo? 😅
Komentujcie, gwiazdkujcie będzie mi miło! ❤
Do następnego. Buźka! 🍀
CZYTASZ
Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA |
FanficAmelia po przeprowadzce z Polski do Londynu poznaje kilku przyjaciół. Pewnego wieczoru znajomi namawiają dziewczynę aby poszła z nimi na koncert boybandu. Po namowach zgadza się. Poznaje tam chłopaka. Czy przypadkowe poznanie zmieni coś w życiu Amel...