Blaise i Ginny⚡

24.8K 255 45
                                    

Przez małe okna szpitala świętego Munga wpadały pierwsze promienie słońca. Obok jednego z łóżek - tego, na którym leżała pacjentka - siedział stary mężczyzna. Kobieta była słaba, umierała. Uzdrowicielom nie trudno się było domyślić, że była to Ginevra Molly Weasley-Zabini, a obok niej jej mąż - Blaise Zabini.

- Opowiedz mi naszą historię - poprosiła.

- Dobrze. - kobieta posłała mu lekki uśmiech - Znamy się od małego, lecz nasze rodziny nie chciały mieć ze sobą nic wspólnego. Poznaliśmy się na stacji, gdzie wpatrywałaś się w Harry'ego Pottera. Nie widziałaś mnie, ale ja ciebie tak. Później w szkole nie mieliśmy możliwości nawiązania kontaktu. Ty byłaś Gryfonką, a ja Ślizgonem. Dwa odmienne światy, aż do pewnego momentu. Z roku na rok ładniałaś, wszyscy chłopcy, nawet ja, spoglądali na ciebie. Nie uszło to uwadze mojej przyjaciółki, Pansy. Pamiętam jak musiałem kłamać, że nawet jakbyś była najpiękniejsza, to bym cię nie chciał... Jednak nie robiłem sobie nadziei, przecież później tylko się kłóciliśmy - Blaise na moment przerwał, aby poprawić swojej ukochanej poduszkę. Kontynuował: - Po Bitwie wszystko się zmieniło. Ja byłem tym okropnym Śmierciożercą, a ty byłaś jedyną osobą, która mi pomogła. Nadal mnie to bawi, że ktoś potrafi komuś pomóc kłócąc się z nim, ale tak było. Nasze sprzeczki były łagodne i miały zwykle na celu obwinienie się nawzajem za brzydką pogodę. Była to jedyna normalna rzecz w Hogwarcie. Draco i Pansy zmienili się i to mnie dobijało. Zawsze, gdy byłem w dołku, pojawiałaś się ty. Zrozumiałem, że to nie tylko awantury, zrozumiałem, że coś do ciebie czuję. Nie wiedziałem co to było, bo zawsze zdawało mi się, że Ślizgoni nie kochają. A jednak, kochałem Cię i nadal kocham. Pamiętasz jak Ci to wyznałem? - Twarz Blaise'a promieniowała radością na to wspomnienie.

- Mów dalej, Blaise.

- Kłóciliśmy się wtedy o to, która drużyna, wasza czy nasza, miała mieć trening. Szczerze mówiąc gdyby oni nie stali za mną, zapewne pozwoliłbym ci na to. Tak pięknie wyglądałaś na miotle... Jednak byłem zmuszony do kłótni, a ty byłaś bardzo uparta. W końcu nie wytrzymałem i cię pocałowałem. To było szalone, ale ty to odwzajemniłaś. Nagle zmienił się Twój wyraz twarzy, a ja w końcu powiedziałem te trzy słowa: "Kocham cię, Ginny". Jeden Ślizgon podobno zwymiotował. Później już było dobrze. Byliśmy razem, miałem cię. Kłóciliśmy się także, ha, nawet o ilość dzieci! Chciałem jednego, godnego potomka. No cóż, wyszło na Twoje. Mamy czterech. - W tej chwili ciemnoskóry wstał po szklankę wody.

- Blaise, kocham was.

Upijając łyk odpowiedział:

- My też cię kochamy i będziemy kochać, moja droga Ginny. Mamy ogromną rodzinę. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że taką będę posiadał. Ty sprawiłaś, że mam teraz dla kogo żyć, że nie zabiłem się po Bitwie o Hogwart. Mamy cudowne wnuki i prawnuki. Nasz ślub był najwspanialszą chwilą mojego życia, cudownego życia z tobą.

W tej chwili nie wytrzymał i zaczął cicho płakać. Kobieta zdołała mu odpowiedzieć charczącym głosem:

- Blaise, zawsze będę przy was. Kocham was. - Po jej policzku popłynęła łza.

Umarła. Ginevra Molly Weasley-Zabini umarła szczęśliwa. Z cudowną rodziną u boku, ze wspaniałym mężem i tysiącami wspomnień.


Miniaturki | Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz