Po wojnie nic nie było takie samo. Czułem się dziwnie. Ja, Harry Potter, po wojnie, w której pokonałem Voldemorta i stałem się bohaterem, czułem się dziwnie. Teoretycznie było okej, ponieważ wszystko się wyjaśniło. W kręgu zwycięzców jestem z Hermioną. Ron opuścił nas podczas poszukiwań horkruksów i pozostał w Muszelce do ostatniej bitwy. Tylko na niej się pojawił. Po wojnie oświadczył się Lavender. Bałem się o reakcję mojej przyjaciółki, w końcu go kochała. Ale ona trzeźwo stwierdziła, że szczenięce zauroczenie z czasem mija. Musiałem się z nią zgodzić. W końcu ja też w czasie, nazwijmy to, podróży stwierdziłem, że Ginny nie jest jednak moją wybranką. A na kobietę mojego życia dokonałem najgorszego z możliwych wyborów.
Na szczęście Ginny stwierdziła, że ona też nie czuje wielkiej miłości, w każdym razie nie do mnie. A na koniec powiadomiła mnie o swoim związku z Neville'em. Ulżyło mi, a nawet byłem szczęśliwy. Wiedziałem, że Longbottom od lat jest zakochany w małej Weasley. Pasowali do siebie. I tak chcąc, nie chcąc. Zostaliśmy z Hermioną sami. Postanowiliśmy zamieszkać na Grimmauld Place. Wybór był prosty. Granger nie chciała mieszkać z Ronem i jego dziewczyną. A ja... też nie chciałem mieszkać z Ronem i jego dziewczyną. Nie było dziwnym, że Brown zamieszkała z Weasley'ami, w końcu jej rodzina została zamordowana.
Odnowiliśmy dom Syriusza. Było nawet przytulnie. Pomijając matkę mojego chrzestnego. Na szczęście moja Hermiona... tylko Hermiona! Tak, Hermiona znalazła jakieś zaklęcie w księgach w bibliotece i usunęła brzydki obrazek. Teraz pani Black drze się na strychu, który jest wyciszony. Życie toczy się spokojnie. Gdy rano wstaję, Hermiona jest już na nogach, zawsze była rannym ptaszkiem. Czeka na mnie moja ulubiona kawa, czarna bez cukru. Obok siedzi ona i czyta Proroka, popijając swoją kawę z mlekiem i łyżeczką cukru. Na moim talerzu znajdują się tosty albo jajecznica, którą ubóstwiam. To jest takie zwyczajne, normalne. Mógłbym się do tego przyzwyczaić. Do tego by była częścią mojego życia. W sumie jest nią od dawna. Nie wiem jak sobie poradzę, gdy ona odejdzie.
Dostaliśmy lisy z Hogwartu. Mamy szansę powtórzyć siódmy rok.
- Wracasz?
- Nie wiem. Kiedyś bym się nie wahała, ale teraz wszystko jest inaczej.
- Boisz się, że zobaczysz Rona?
- Trochę. Jeszcze do końca się nie pogodziłam.
- A może...
Zwróciła na mnie swoje czekoladowe oczy. Uwielbiam kolor jej oczu. Uniosła brew w pytaniu. Irytował mnie ten zwyczaj, ona umie tak od urodzenia, a mi po latach prób dalej się nie udaje.
- Zgrajmy mu na nerwach.
- To znaczy?
- Ron zawsze uważał, że ja i ty nie możemy być razem. - popatrzyła się na mnie spojrzeniem mówiącym „Ja też tak uważam" - Tak ale Ron nie przepada za Lavender. Zerwie z nią i będzie chciał do ciebie wrócić, bo...
- Skąd wiesz? - przerwała mi ostro.
- Eeeee...
- Harry... - przeciąga „a" i „y", jest zła.
- No... Mówił mi. Że to taki zabieg, by wasz związek nabrał p... barw.
- Świnia!
- Ej, ja tylko powtarzam!
- Nie mówię o tobie. Ale jak moglibyśmy zagrać mu na nerwach?
Uśmiechnąłem się w duchu.
- Będziemy udawać parę. Rozumiesz? Będziemy tacy zakochani, że po prostu wszystkim popsują się zęby od słodyczy!
Popatrzyła się ma mnie sceptycznie.
CZYTASZ
Miniaturki | Harry Potter
Hayran KurguMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊