Lucjusz i Hermiona⚡

3.7K 71 9
                                    

Nie zawsze życie układa się tak, jakbyśmy chcieli.

Hermiona dobrze o tym wiedziała. Gdy wojna się skończyła, miała nadzieję, że wreszcie będzie szczęśliwa. Odnalazła rodziców, wróciła do szkoły i ukończyła ją z wyróżnieniem. Wszystko zaczęło się psuć, gdy jej związek z Ronem nie wypalił. Rozstali się w gniewie, padło wiele słów, których żałowała, lecz nie mogła już nic zrobić. Ron układał sobie życie z Lavender, Ginny z Harrym, a ona? Postanowiła wyjechać, co wywołało wielką awanturę z przyjaciółmi, którzy nie mogli zrozumieć, po co chce szukać szczęścia gdzie indziej, skoro wszystko ma w Anglii. Gryfonkę zabolały te słowa. Miała nadzieję, że będą ją wspierać, więc, nie żegnając się z nikim, teleportowała się do Australii, gdzie mieszkali jej rodzice. Wynajęła własne mieszkanie i rozpoczęła nowe życie.

I tam właśnie spotkała wroga numer jeden. Draco Malfoy wpadł na nią w czasie spaceru ze swoją żoną, Astorią. Hermiona nie chciała kłócić się w chwili, gdy odpoczywała na ławce w parku po całym dniu poszukiwania pracy, dlatego schowała się za gazetą.

- Granger, gazeta jest za mała, by schować tę twoją szopę - usłyszała kpiący głos i chwilę później odgłos uderzenia. Zaciekawiona wyjrzała znad gazety i uśmiechnęła się na widok blondyna masującego tył głowy. - Za co?

- Za głupie odzywki - warknęła Astoria i spojrzała na Hermionę. - Przepraszam za niego, on naprawdę nie jest taki zły gdy.... śpi i o jeść nie woła.

Gryfonka nie wytrzymała i zaśmiała się głośno.

- z czego się śmie... - zaczął Malfoy, ale widząc spojrzenie żony, tylko prychnął.

- Jeszcze raz za niego przepraszam.... - Astoria przewróciła oczami, słysząc, jak blondyn przeklina pod nosem.

- Nic się nie stało - Hermiona uspokoiła się. - On już tak ma... to beznadziejny przypadek.

- Och, wiem - Pani Malfoy westchnęła ciężko. - Ale przed ślubem nikt mnie nie ostrzegł, że będę musiała go wychowywać. - Rozłożyła bezradnie ręce. - Co ta miłość z człowiekiem robi?

- Tori! - krzyknął oburzony Draco.

- Oj no przecież żartuję. - Pocałowała go czule, na co uśmiechnął się krzywo. - a teraz zapytaj Hermionę o to, o co miałeś! - rozkazała.

- On ma mnie o coś zapytać? - zdziwiła się.

- Tak - Malfoy westchnął. - Malfoy Corporation się rozrasta, jako że nasza firma jest światowej sławy, zatrudniamy tylko najlepszych... Powiem wprost, mój ojciec kazał cię znaleźć i zatrudnić jako naszego Mistrza Eliksirów!

- Mnie? - potrząsnęła głową z niedowierzaniem. - Czemu ja? i po co wam Mistrz Eliksirów? Przecież produkujecie miotły wyścigowe.

- i ona podobno jest taka mądra? - prychnął Draco, patrząc na Astorię.

- Nie każdy interesuje się tym co ty - mruknęła, wzruszając ramionami.

- Dobra... dlaczego ty? Wuj Severus może i był na ciebie cięty, ale powiedział, że byłaś znośną uczennicą, a w jego ustach to nie lada komplement... a Mistrz Eliksirów nam po to, że w czasie testowania nowych modeli dochodzi często do kontuzji, wtedy eliksiry są niezbędne, a też wiele z nich służy do ulepszania mioteł...

- Dobrze, rozumiem... - przerwała mu. - Od kiedy mam zacząć?

- Zgadzasz się? - zdziwił się. - Nie chcesz się pokłócić?!

- Może innym razem. - Machnęła ręką. - Teraz ta praca spadła mi jak z nieba.

- To świetnie. - Astoria klasnęła w dłonie. - Właśnie wybieramy się do Lucjusza, więc chodź z nami i wszystko obgadacie na miejscu!

Miniaturki | Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz