Lily i Severus⚡

3K 63 0
                                    

Śmiech wypełnił plac zabaw.

- Naprawdę mu to powiedziałaś? - głosem wyrażającym kpinę powiedział do Lily.

- Tak, Severusie, przecież mówię! - 12-letnia Lily opowiadała właśnie Severusowi jak spławiła Jamesa Pottera w pociągu.

- Lily, jesteś sprytna jak Ślizgon! - No już sobie tak nie pochlebiaj, że jesteś sprytny. -.pokazała mu język i zaczęła uciekać.

Sev gonił ją po pobliskich polach, a gdy w końcu ją złapał to łaskotał ją dobre dziesięć minut.

~.~.~.

Lily skupiona była nad zaklęciami. Ostatnio coś ten przedmiot jej nie wychodził, a nie chciała zawieść profesora, szczególnie, że ten przygotował dla niej dodatkowe zaklęcia do nauczenia na SUMY. W pewnym momencie sapnęła i rzuciła się do tyłu na łóżko pokryte zieloną kołdrą, a Severus wyjrzał zza księgi eliksirów.

- Co jest, Lils? - dziewczyna nie zwróciła uwagi na niego, a on podziwiał jej urodę.

Tak słodko leżała na jego łóżku, a rude włosy rozsypały jej się wokół zarumienionej, piegowatej twarzy. Była skupiona i zastanawiała się nad czymś.

- Sev, choć na spacer! - wyskoczyła nagle z propozycją.

- Lily, jest środek zimy, oszalałaś?

Jednak z nią nie wygrał. Włożyła mu na głowę czapkę, zarzuciła na szyję szalik i podała kurtkę. Po minucie byli gotowi do wyjścia.

~.~.~.

Szli wokół zamarzniętego jeziora w ciszy. Severus co chwilę zerkał na Lily, aż ta stanęła i spojrzała się na niego:

- Co się stało, Sev? - chłopak raptownie zarumienił się i nie był to wcale rumieniec z zimna.

- Ja... nic... - jąkał się, a ona zmierzyła go matczynym spojrzeniem znad ściągniętych brwi.

- Sev, mów.

- Nic, naprawdę. - rumieniec oblał całą jego twarz, że była koloru czerwieni Gryffindoru.

Lily nie dała za wygraną. Podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy, trzymając dłonie na jego ramionach. Ten dotyk, mimo, że spod tak grubego materiału szat i płaszcza, powodował u niego dreszcze. Ich twarze dzieliły milimetry, gdy Sev odważył się niczym głupi Gryfiak musnąć jej pełne, malinowe usta swoimi lodowatymi wargami. I uciekł. Bał się, że ten wyczyn może zniszczyć jego przyjaźń. Zaszył się w swoim dormitorium, a w poniedziałek nie pojawił się na lekcjach omijając dwie godziny eliksirów.

~.~.~.

- Severusie Tobiaszu Snape'ie! - ktoś walnął z całej siły w drzwi jego pokoju i wypowiedział jego pełne imię.

Znał ten głos. Lily.

- Otwieraj natychmiast! Severusie! Jak będzie trzeba użyję magii, aby cię wyciągnąć siłą! - krzyczała ile sił w płucach.

W końcu Sev wolnym krokiem dotarł do drzwi i przekręcił klucz. Drzwi otworzyły się, a przez nie wpadła Lily.

- Jesteś idiotą. - wyszeptała. - Całe życie przyjaźnię się z idiotą! - swoje ręce położyła na biodrach i jak miała w zwyczaju zmierzyła go swoimi pięknymi, zielonymi oczami.

- Przyszłaś tu mnie obrażać? - warknął. - Jak tak to wyślij mi wyjca czy coś. - machnął w powietrzu dłonią wykonując bliżej nieokreślony ruch.

- Och, Sev, wiesz, że nie! Jesteś, uhm, zażenowany, ale to nie powód, aby ukrywać się przed swoją przyjaciółką. - zaśmiała się cicho i zanim chłopak jakoś zareagował, przytuliła go.

- Ty... - zaczął, ale nie wiedział co powiedzieć.

- Głuptasie, przez coś takiego nie zrywa się przyjaźni. Było, minęło. - uśmiechnęła się promiennie i wyciągnęła z torby książkę. - A tak w ogóle to mam problem z eliksirami.

Lily Evans wymazała krótki pocałunek ze swojej pamięci. Po latach nie pamiętała o tym wydarzeniu. Nie zdawała sobie sprawy, że Severus nadal rozmyśla o jej pełnych ustach, których jeden raz w życiu zasmakował. Wiedział, że było warto. Jedyny pocałunek, aby potem widzieć jak Lily pozwala na więcej Potterowi. Jak otwarcie podobają się jej jego zaloty. A potem całą przyjaźń zniszczył przez jedno głupie wyzwisko. Słowo, które było najbardziej wstrętnym słowem dla jego nowych kumpli. Szlama. Nienawidził mugoli i miał do tego pełne prawo. A jednak Lily była najmocniejszym kontrargumentem i kiedy zapytała go czym różni się od reszty mugoli zaniemówił. Bo czym się różniła? Tym, że ją kochał. A ona obraziła się na niego i wyszła za Jamesa Pottera, któremu urodziła syna, małego gnojka, którego przez siedem lat pilnował. Opiekował się Harry'm, bo był jej to winny. A młody Potter miał jej oczy. W kształcie migdała, o dużych, soczyście zielonych tęczówkach. Te oczy tak pięknie świeciły się u Lily, gdy patrzyła jak Severus czaruje na placu zabaw. Wypełnione były iskrami, które mówiły czy rudowłosa jest smutna, czy wesoła. Harry Potter miał te oczy i były one ostatnim widokiem w życiu Severusa Tobiasza Snape'a.

Miniaturki | Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz