To nie tak, że teraz jestem sentymentalny. To po prostu samo z czasem przychodzi i człowiek zaczyna wspominać czy tego chce, czy nie. Kiedyś, w młodości, starałem palić za sobą mosty i ucinać niewygodne znajomości. Jednak życie jest zbyt krótkie i za bardzo intensywne, aby tak działać. O Merlinie, był taki czas w mojej młodości, gdy przestałem rozmawiać nawet z rodzicami. Ale teraz mam zupełnie inne podejście do życia, które wypracowałem na własnych błędach.
Po tylu latach nie mogę uwierzyć jakim skończonym idiotą byłem. Moje życie jest już za mną i jedyne na co pozostaje mi czas to rozmyślenia. Nie wiem ile jeszcze przede mną, ale wiem ile jest za mną. Widzę swoje błędy, a wspomnienia utrzymują mnie przy życiu. Gdy zamykam oczy, ciągle coś mi się przypomina. Pierwszy dzień w Hogwarcie. Pierwszy pocałunek. Pierwsza praca.
Jestem już stary. Za stary, aby wstydzić się błędów młodości.
Jak mój żywot się zaczął? Wszystko rozpoczęło się od miłości moich rodziców - Molly i Artura. Teraz widzę jak wiele mnie oni nauczyli i jak cudowną rodzinę stworzyli. Z dumą mogę mówić, że Weasleyowie to przecudowna rodzina, do której wliczam siebie, moją żonę, moje dzieci i wnuki, a nawet prawnuki. Ale wtedy, gdy byłem mały, to najbliżsi byli mi Charlie i Bill, a potem na świat zawitało jeszcze więcej mojego rodzeństwa.
Może i brak pieniędzy był nieco dokuczliwy, a moje rodzeństwo dla mnie w młodości najwspanialsze nie było, ale wszyscy się kochaliśmy. I te lata zapamiętałem naprawdę dobrze i teraz mam do tych wspomnień dystans, którego brakowało mi na samym początku.
Potem w moim życiu pojawiła się wspaniała szkoła, Hogwart. Dla każdego czarodzieja jest to niezwykła, siedmioletnia przygoda.
Pamiętam, że gdy byłem na piątym roku to do Hogwartu pierwszy raz przybył Ron. Oczywiste było, że mój braciszek usiądzie naprzeciwko mnie przy stole Gryffidoru. Niesamowity okazał się fakt, że sam Harry Potter dołączył do naszego Domu. Jednak obok mnie zasiadła też jeszcze jedna dziewczynka z pierwszej klasy. Trafiła do tego domu i choć była nieco wystraszona to nosiła się dumnie z podniesioną głową i wesołymi iskierkami w oczach, a ze mną zaczęła rozmowę o nauce. Szybko znalazłem z nią wspólny temat, bo okazało się, że jest niezwykle bystra i inteligentna. Poznana przeze mnie dziewczynka to Hermiona Granger, której późniejsze losy wiązały się z moim młodszym bratem i Harrym Potterem.
Piąty rok przyniósł mi także jakże ważne przygotowania do SUMów, ale i tak znalazłem czas, aby czasami porozmawiać z młodą Gryfonką o nauce. I to można było uznać za tyle, jeśli chodziło o naszą znajomość szkolną. Choć była dojrzała jak na swój wiek i miło dyskutowało się z nią na temat nauki to wolałem siedzieć z Penelopą, moją pierwszą dziewczyną.
Tam gdzie Harry Potter, tam też Hermiona Granger. Trudno było ją przeoczyć, gdy pędziła korytarzem, a burzę włosów rozwiewał wiatr.
Największym błędem, który popełniłem, było zerwanie kontaktu z rodziną. Teraz całkowicie nie rozumiem jak mogłem być tak zaślepiony Ministerstwem Magii... Dlaczego rodzina nie była dla mnie na pierwszym miejscu? Zawsze byłem zbyt ambitny. Chciałem czegoś więcej niż miał mój ojciec, którego praca była dla wielu wpływowych czarodziejów pośmiewiskiem. A ja chciałem być poważnym, szanowanym człowiekiem.
Jednak moje zaślepienie mi przeszło, dzięki ci za to Merlinie! Przeprosiłem i pogodziłem się z rodzicami, choć wstyd zżerał mnie od środka. Och, byłem strasznym idiotą.
A potem wojna... Z nią nierozłącznie wiąże się śmierć Freda. Byłem tak blisko niego, widziałem wszystko, a moje serce na moment zamarło... Jego serce zamarło na wieki.
Minęło tyle lat, a ja zdążyłem się zestarzeć. George także dobija sędziwego wieku i nie mogę uwierzyć, że gdyby nie ta bitwa to obok niego stałby jeszcze jeden identyczny staruszek.
CZYTASZ
Miniaturki | Harry Potter
FanfictionMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊