Jesteś zbyt słaby. Brakuje ci siły, aby być Ślizgonem. Twój charakter potrzebuje naprawdę wielkiej zmiany abym ja, Abraxas Malfoy, mógł uznać cię za syna. A teraz kim ty jesteś, dzieciaku? Jesteś nikim. Marną jednostką, nie posiadającą odpowiedniej siły, aby nosić godnie własne nazwisko. Plugawisz ród, durny bachorze i muszę cię wychować tak, abyś tego nie robił. Inaczej nie będziesz nazywał mnie swoim ojcem, bo teraz przynosisz mi wstyd i upokorzenie. Tylko odpowiednie wychowanie nakieruje cię tak, abyś był prawdziwym Malfoy'em. Pamiętaj o tym, dzieciaku.
Lucjusz każdą tyradę ojca rozpamiętywał na nowo. Za każdym razem stojąc przed obliczem tego srogiego blondyna, do którego był tak podobny, czuł się bezwartościowy i zagubiony. Miał wrażenie, że nagle młodnieje o dwanaście lat i staje się dziesięciolatkiem, który jest podatny na zranienie słowami i naiwny. Jego ojciec potrafił zrobić mu wodę z mózgu, wmówić, że nie jest godzien życia, bycia Ślizgonem i noszenia nazwiska Malfoy. Mimo wszystko starał się. Próbował pokazać ojcu, że nie jest taki zły, że posiada silny charakter Malfoy'ów. Jednak Abraxas wiedział lepiej, czuł strach i wstyd syna. Przeszukiwał każde wspomnienie Lucjusza, obdzierał go z prywatności i życia osobistego, poniżał, mimo, że ten był jego synem.
- Próbuję cię wychować na godnego Malfoy'a - powtarzał za każdym razem, gdy młody Lucjusz drżał z zimna i wycieńczenia. Ojciec potrafił go katować i robić mu z życia istne piekło. - Chcę, abyś był godzien nazwiska i przekazywał to dalszym pokoleniom, Lucjuszu. Musisz na nie zasłużyć - dodawał, gdy jego własny syn padał prawie martwy na podłogę.
Nikt nie przychodził mu z pomocą. Żadna dłoń nie została wyciągnięta w jego kierunku. I nauczył się w końcu radzić sobie sam. Ojciec go wychował na chłodnego młodzieńca, obojętnego na losy innych, który potrafi zabić i torturować z zimną krwią. Był kolejny idealnym Malfoy'em.
Abraxas swoim sposobem osiągnął swój cel. Lucjusz, mimo, że starał się nie być taki jak ojciec, z wiekiem po prostu nabrał jego cech charakteru i nie potrafił oszukać swojej malfoyowskiej natury. Był wyrachowany, chłodny i arystokratyczny. Uczony na torturach, żyjący w nienawiści do mugoli. Bo to właśnie była jeszcze jedna nauka, którą wpoił mu ojciec - nienawiść. Lucjusz nienawidził ludzi, Abraxasa za to, co mu robił, ale także odczuwał to okropne uczucie względem osób niemagicznych bądź czarodziejów pochodzących z takich rodzin.
Nic dziwnego, że Lucjusz, chociaż samotnik, przyłączył się do wielkiej grupy śmierciożerców i na osiemnaste urodziny od samego Lorda Voldemorta otrzymał Mroczny Znak na swoim przedramieniu. Przybywał na zebrania, słuchał o planach Pana i starał się mu pomagać. Sam Voldemort widział w nim potencjał, bo chętnie usadawiał Lucjusza koło siebie i rozmawiał z nim, prawie jak równy z równym. Natomiast młody Malfoy nie trząsł się tak jak jego koledzy na samo imię Pana, nie bał się tego, co mężczyzna może mu zrobić. Wierzył i popierał jego ideę, więc czuł, że jest bezpieczny pod skrzydłami Pana, bo ten wiedział co robił i miał wyznaczony cel - wyniszczyć mugoli.
W wieku dwudziestu dwóch lat Lucjusz mieszkał w rezydencji oddalonej od innych domów i ludzi. Nie chciał mieć z nikim kontaktu, nie uśmiechało mu się pojawiać na wystawnych ucztach arystokracji i udawać Merlin wie kogo. Był skrytym w sobie młodzieńcem, który żył jak samotnik zamknięty w murach wielkiego, bogato zdobionego budynku. Jedyne, czego brakowało przy jego boku to kobieta, która spłodzi mu kolejnego potomka rodu. Jednak on nie zamierzał mieć kobiety, z prostej przyczyny - one go nie pociągały. Natomiast sama myśl o tym, że miałby wychowywać dziecko przerażała go. Nie widział siebie w roli ojca, a jego kochany tatuś nie mógł go zmusić przecież do tego - Lucjusz był dorosły i sam decydował o swoim życiu, które postawił spędzić w odosobnieniu.
CZYTASZ
Miniaturki | Harry Potter
FanfictionMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊