Hermiona i Sybilla⚡

4.1K 28 3
                                    

*Hermiona*

Westchnęłam głęboko i przemierzyłam korytarz. Szłam prosto do gabinetu profesor McGonagall, aby porozmawiać z nią na temat mojej pracy w Hogwarcie. Już za parę dni miałam stanąć po drugiej stronie barykady – nie jako uczennica tylko jako nauczycielka transmutacji. Po prawej stronie, w jednej z nieużywanych klas, drzwi nie były zamknięte. Zerknęłam przez nie, ale tylko na moment, aby sprawdzić czy ktoś tam jest. Zauważyłam Sybillę Trelawney, która piła swoje ukochane sherry. Skrzywiłam się z niesmakiem i ruszyłam dalej, zostawiając pijaną nauczycielkę samej sobie.

- Wejdź, proszę. – Usłyszałam przyjemny dla ucha lekko drżący głos pani dyrektor.

- Dzień dobry, pani profesor – odezwałam się, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi.

- Dzień dobry, Hermiono – przywitała mnie. – Chciałam ci przekazać ten plan lekcji – wskazała na pergamin leżący na biurku – i zapytać czy wszystko w porządku? – Pod koniec uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.

- Szczerze mówiąc stresuję się pierwszymi dniami, ale sądzę, że będzie dobrze – odparłam.

- Na pewno będzie dobrze, jestem tego pewna. Żałuję, że nie chciałaś zostać opiekunką Gryffindoru, lecz i tak cieszę się, że postanowiłaś tu uczyć. Nie wszyscy po wojnie chcą wracać w mury szkoły, szczególnie zważając, że tu odbyła się Bitwa. – Profesor McGonagall wyglądała na szczerze zmartwioną.

Słyszałam pogłoski, że trudno było zebrać kadrę nauczycielską, lecz nie sądziłam, że to był aż taki problem.

- Do tej szkoły będę zawsze wracała chętnie i sądzę, że Neville także nada się jako opiekun Domu Lwa.

- Tak, pewnie sobie poradzi. Pan Longbottom wykazał się ogromną odwagą i także uważam, że jest godzien tego stanowiska. No dobrze, Hermiono, wiesz, gdzie będzie twój gabinet, prawda? Proszę, weź plan i już nie marnuję twojego czasu. Muszę jeszcze porozmawiać z Mcmilllanem – dodała.

Wzięłam plan i spojrzałam na niego szybko, zauważając jak wiele godzin pracy mnie czeka. Następnie pożegnałam się z profesor McGonagall i wyszłam z jej gabinetu kierując się do własnego, mniejszego gabinetu. Od tej chwili w murach Hogwartu byłam profesor Granger, nauczycielką transmutacji. I stres odnośnie pierwszego dnia nauki nie był porównywalny z radością, że nadal mogę znajdować się w mojej ukochanej szkole. Idąc korytarzem wspomnienia wirowały mi przed oczami i nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Ponownie byłam w Hogwarcie i nie zapowiadało się, abym stąd odchodziła.

*Sybilla*

Domowe skrzaty, które pracowały w Hogwarcie nigdy mnie nie zawiodły i zawsze dawały odpowiednią ilość alkoholu. To właśnie sherry była dla mnie ucieczką od trzeźwego myślenia i od marnego życia. Posiadałam parę rzeczy, malusieńki domek i pracę w Hogwarcie. Nic więcej nie miałam i nic nie zyskałam. Nikt nie wierzył we mnie i moje zdolności. Moje przepowiednie nie były traktowane poważnie, a przecież ja widziałam, moje wewnętrzne oko widziało to wszystko. Zostało mi tylko nauczanie wróżbiarstwa. Ten przedmiot był na tyle wyjątkowy, że nie wszyscy powinni brać w nim udział. Do dziś pamiętam jak Hermiona Granger oburzyła się po moim stwierdzeniu, że ma doczesny umysł. Nie chciałam jej urazić czy zdenerwować, ale dziewczyna nie nadawała się do tego przedmiotu. Wzięłam haust sherry, której przyjemny smak wprawił mnie w błogość. Sama myśl, że Granger wraca do szkoły napawała mnie strachem. Dla niej byłam szurniętą nauczycielką marnego przedmiotu, ale ona dla mnie była kimś więcej. Hermiona Granger była siostrzenicą mojej dawnej miłości.

*Hermiona*

Moja komnata była średniej wielkości pokojem, w którym znajdowało się niewiele mebli. Łóżko po mojej prawej stronie, a naprzeciwko drzwi stało biurko z krzesłem. Do tego szafa i dywan z godłem Hogwartu. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok i poczułam się naprawdę dobrze. To był mój drugi dom. Zerknęłam na kominek po mojej lewej stronie, który umieszczony był dokładnie po przeciwnej stronie łóżka. Bynajmniej nie zamierzałam zostawać tu na noc. Już wcześniej uzgodniłam z profesor McGonagall, że będę mogła wracać do pierwszego domu – do Nory. Nie wytrzymałabym bez Rona, Harry'ego i całej reszty rodziny. Położyłam się na łóżku, z zaciekawieniem odkrywając, że jest nieco wygodniejsze od tych, na których spałam przez siedem lat nauki w tej szkole. Zamknęłam oczy i pomyślałam o najbliższych mi osobach. Przez mój umysł przemknął widok wielu osób. Zasępiłam się przypominając sobie rodziców. Niedługo po odnalezieniu ich w Australii, zginęli w wypadku samochodowym. Żałowałam, że tak krótko mogłam cieszyć się znowu pełną rodziną, jednak nie mogłam się tym dołować – zbyt wiele przykrych rzeczy zdarzyło się w ostatnich latach, abym mogła rozdrapywać rany. Musiałam przeć do przodu przez życie razem z ukochanym i innymi ważnymi osobami. Westchnęłam, po czym wstałam i schowałam parę rzeczy do szafek. Po zaaklimatyzowaniu się w nowym gabinecie, przeniosłam się kominkiem do Nory, gdzie Molly szykowała kolację, a ja, wraz z Ginny, pomogłam jej w tym.

Miniaturki | Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz