Rozdział 2

537 16 1
                                    

Ciasto już się piekło w piekarniku.
Dobrze myślicie. Upiekłam dla nowych ciasto. I ludzie, jaka ja jestem podekscytowana tym, że zaraz jak moi rodzice przyjadą z pracy idziemy poznać nowych sąsiadów. Upiekłam mój specjał. Tarta z jabłkami posypana cukrem pudrem.
Wybiła godzina 17:00 jeszcze chwila i..... tak. Rodzice podjechali pod dom. Szybko wzięłam ciasto i pobiegłam do rodziców pod garaż, gdzie zaparkowali swoje auto. Mój tata miał bzika na punkcie wysokich aut, a mnie to denerwowało, bo ja i mój mały wzrost 1.60cm, to musiałam się nieźle nawiercić, aby wejść do tej terenówki.
Moi rodzice uwielbiają podróżować, czy to robimy wypady do Londynu, czy nad wodę, albo to co uwielbiam w góry do Austrii.
No ale wróćmy do tego, że rodzice zaparkowali już swoje auto.
-Co tak długo muszę na was czekać.? Chodźcie, bo mi już ciasto stygnie, a sami wiecie, że ciepłe jest najlepsze.
-A coś ty dzisiaj taka wesoła.? -Zapytał tata. Zamykając bagażnik.
-Ciekawią mnie nowi sąsiedzi. No chodźcie.
Szarpnęłam mamę za ramię i poszliśmy pod dom nowych.
Ciężarówka jeszcze stała do połowy pełna, a jacyś panowie z napisem przeprowadzki rozpakowywali resztę rzeczy na podwórko.
Zadzwoniłam do drzwi.
-Tak.? -Otworzyła mi kobieta w blond włosach, wysoka, ale nie aż bardzo, miała piękne zielone oczy. Uśmiechnęła się.
-Dzień dobry. Mam na imię Tara, a to są moi rodzice.
-Piter.-Tata podał Pani rękę.
-Katrin. -Mama również zrobiła to samo.
-Jesteśmy Państwa sąsiadami. -Dodałam. -Mieszkamy po drugiej stronie ulicy trzy domy z tond.
-Miło mi Państwa poznać. Mam na imię Anet Felton.
-Nam też miło poznać, no i bardzo się cieszymy, że mamy nowych sąsiadów.
-Ja również się ciesze. Ah co za maniery. Proszę wejść do środka. Tylko nie przeraźcie się Państwo tym bałaganem, ale jeszcze wszystko w kartonach.
-Nic nie szkodzi. To jest oczywiste, myśmy też to przechodziliśmy. -Dodała mama. -Może zróbmy mniej oficjalną atmosferę. Mówimy do siebie po imieniu. Co Pani na to.?
-Jasne.
-A, proszę tutaj jest ciasto. Jeszcze ciepłe i oczywiście specjalnie dla was upieczone.
-Dziękuje Tara. To bardzo miłe z waszej strony.
Spędziliśmy bardzo miło czas. Pani Felton opowiedziała nam o tym jak się żyło w Londynie. Bo właśnie z tamtąd się przeprowadzili. Mieli już dość tego pośpiechu, natłoku ludzi no i korków. A przede wszystkim Pan Felton jest informatykiem i od dzisiaj będzie pracował zdalnie w domu, co mu bardzo zazdroszczę. Tez bym chciała pracować zdanie ze szkołą, a nie do niej jeździć. Na szczęście został mi ostatni rok w Liceum.
Pani Anet jest bardzo miłą osobą. Polubiłam ją, nawet bardzo. Mówiła, że mieszka z nimi jeszcze jej dwóch synów. Paul i Tobias. Ale już zapomniałam, który to starszy, a który to młodszy. Mam dzieje, że się zakolegujemy.
-Przepraszamy bardzo, ale już musimy iść. Bardzo nam było przyjemnie z Pa, nie przepraszam, z Tobą posiedzieć. -Dodała mama.
-Również. No i dziękuję za pyszne ciasto.
Nagle z impetem otworzyły się drzwi. Wszedł wysoki blondyn z lekko rozczochranymi włosami. Ubrany był cało na czarno. Nawet miał czarne buty z adidasa z czarnymi sznurówkami. Spodnie miał zwężane na kostkach. Wyglądał zjawiskowo. A te jego włosy. Artystyczny nieład. Odrazu mi wpadły w oczy.
Popatrzył na nas, zmierzył mnie wzrokiem i poszedł po schodach do góry, raczej wbiegł. Chyba tam jest jego pokój, pomyślałam i popatrzyłam na jego mamę.
-Przepraszam za jego zachowanie. Jeszcze nie oswoił się z nową sytuacją.
-Nic się nie stało. -Machną ręką tata. Z naszą córką było tak samo. Pamiętasz jaka byłaś zła?
-Tato. -Popatrzyłam z pod byka, ale i lekkim uśmieszkiem.
Ktoś schodził na dół.
-Tobias. Może byś się przywitał.?
-Nie teraz mamo. Muszę zrobić coś ważnego. -Nawet na nią nie popatrzył.
-Zobacz Tara zrobiła Ciasto.
Kiedy Pani Felton wypowiedziała moje imię poczułam jego wzrok na moim ciele. Przeszywał mnie nim. Ja nie mogłam odwrócić wzroku od jego pięknych, cudownych jasnych włosów. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale ten chłopak przykuł moją uwagę. Może nie sam on, ale jego wygląd. Jego napięte mięśnie twarzy. Wszystko miał takie perfekcyjne. To była tylko chwila, ale udało mi się wiele z niego wyczytać.
-Wiesz, że nie jem wszystkiego co ma cukier.
Odwrócił wzrok i wyszedł z domu, również mocno trzaskając drzwiami.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz