Rozdział 19

251 9 0
                                    

Kiedy wróciłam do domu zastałam karteczkę na lodówce.;
Skarbie, wyszła pilna sprawa związku z moja pracą. Tata pojechał razem ze mną. Będziemy jutro późnym wieczorem.
Ps.Kocham, mama.
Czy ona w końcu nauczy się pisać Sms-y.?
No nic. Poszłam się wykąpać, umyć włosy i marzyłam aby odpocząć. Kiedy wyszłam z łazienki usłyszałam SMS-a.
Od Tobias:
Jestem pod oknem. Otworzysz.? Tak bardzo chcę ciebie zobaczyć.

Do Tobias:
Nie ma takiej opcji. Dziś nie wejdziesz do mnie oknem.

Od Tobias:
Dlaczego.? Nie chcesz mnie widzieć.?

Do Tobias:
Głuptasie.!!!! Wejdź przez drzwi. Czekam na dole.

Nagle drzwi się otworzyły i szedł Tobias. Nic nie mówiąc po prostu do mnie podszedł i pocałował.
-Jak ja tęskniłem za twymi ustami.
-A ja tęskniłam za całym tobą.
Znowu mnie pocałował. Objęłam go nogami w pasie, a on zaniósł mnie prosto do mojego pokoju. Położył na łóżku.
-Nie ma twoich.?
-Nie. Będą dopiero juro późnym wieczorem.
-Jak ja ich uwielbiam.
Wrócił do tego co zaczął przy drzwiach. Obdarowywał mnie setkami pocałunków. Całował namiętnie, gorąco, trochę zaparczywie. Uwielbiałam to, jak gryzł moja wargę. Leżałam na plecach, więc wsunął swoją rękę pod moja bluzkę i dotykał mnie. Następny pocałunek, tym bardziej jego dłoń zaciskała się. Poprawił mnie, bo się zsunęłam z kołdry.
Zszedł niżej. Całował moją szyje. Z jednej strony jak i z drugiej.
-Może się tego pozbędziemy.? -Chciał zedrzeć ze mnie bluzkę.
-Jeśli ty tez to zrobisz.
-Mi nie musisz powtarzać dwa razy.
Tobias ściągnął swoją bluzkę, a potem zabrał się za moją.
Swoje dłonie zatrzymałam na jego klatce. Była taka... doskonała, pięknie wyrzeźbiona. Uwielbiałam trzymać dłonie na jego brzuchu. Uwielbiam jego ciało. Było cudowne.
Tobias całował mnie po brzuchu.
-Tutaj kiedyś będzie nas syn.
Zszokowała mnie ta informacja.
-Syn.?
-Tak. Chcę mieć z tobą syna. Może już niedługo co.?
-Tobias. Nie. Chce najpierw skończyć szkole.
-Dobrze, dobrze. Chce mieć nawet z tobą gromadkę dzieci.
-Ty chyba chcesz mnie wykończyć.
-Dopiero ciebie wykończę.!
Wrócił do moich ust. Znowu lekko gryzł moją wargę. Całował bardzo dobrze. Jego prawa ręka doszła do moich spodenek. Ściągną je bardzo powoli. Zgięłam lewą nogę, a on zaczął ją masować cały czas mnie całując. No i stało się. Zostałam bez niczego, tak samo jak on. Znowu daliśmy się ponieść emocją. Namiętnej chwili. Czułam się wspaniale.
Powiem tak. Było genialnie.
~
Nastał ranek. Promienie słońca wbijały przez okno.
Otworzyłam oczy, a koło mnie spał słodko Tobias. Jego twarz w trakcie snu jest taka niewinna, beztroska. Oparłam głowę na ręce i wpatrywałam się w niego.
-Nie śpisz już.?
-Cześć kochanie. -Pocałował mnie na przywitanie. Przysunął się bliżej i objął mnie w pasie.
-Mógłbym z tobą tak przeleżeć cały dzień.
Kocham jego poranną chrypkę.
-Ja z tobą też.
Teraz ja obróciłam się w jego stronę i oparłam głowę na jego klatce.
-Która godzina.?
-A czy to ważne.?
-Tobias... ważne.
-8:06.
-Coo.???? Jesteśmy spóźnieni.!
-Proszę cie. Za niedługo kończymy szkołę.
-Tak, ale jeszcze ona trwa. Tobias wstawaj.
Szybko wstałam z łóżka nawet nie pamiętając, że w sumie nic na sobie nie mam.
-No, no.!!
-Tobias.! Zakryłam szybko się kołdrą i ubrałam to, co leżało na podłodze. W końcu spokojnie mogłam chodzić po pokoju.
-Wstawaj leniu.!!
Ciężko było go ściągnąć z łóżka. Poszłam szybko ogarnąć się do łazienki, a Tobias poszedł do domu się przebrać.
Po chwili pojechaliśmy razem do szkoły.
Była przerwa.
Ja i Tobias wychodząc razem z auta, byliśmy na ustach innych ludzi. Ale szczerze... chrzanić to.! Jestem ponad to, i zdanie innych mnie nie interesuje.
Jeszcze do tego Tobias objął mnie za lewe ramie. I tak doszliśmy do schodów , gdzie zazwyczaj teraz siedziała nasza ekipa. Czyli El, Eryk, Natasza, Liz, Poli i Mark.
Jakoś razem zakończymy tą nudną szkołę.
Nagle podeszła do nas zgraja jakiś chłopaków.
-No witaj tatuśku. Teraz następnej zrobisz dziecko.?
To chyba było do Tobias'a.
-Nie zaczynaj Tom.!
-Tobias.! Gratuluje zostania ojcem. -Powiedział jakiś blondyn z bandu Toma.
Nie wytrzymał i podszedł do niego i go uderzył. Zaczęła się ostra walka. W obronie stanęli mu jeszcze Eryk i Mark. W sumie biło się 6 chłopaków.
Nie udało nam się ich rozdzielić od siebie, to mógł zrobić tylko Pan Preyson. Nauczyciel z w-f, który na nasze nieszczęście był w pobliżu.
-Chłopaki.! Dosyć.! Za 5 minut widzę was w gabinecie dyrektora.!
Co jest.? Co się właśnie stało.? Ojciec.? Tobias.? Czyli to całe gadanie o tym chłopaki w naszej szkole, to było o Tobiasie.? Nie wiem co mam myśleć. Mam mętlik w głowie. To zaczęło mnie przerastać. Ta sytuacja wybiła mi cały rytm dnia.
Szczerze to się załamałam.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz