Rozdział 18

235 9 0
                                    

-Siema wam wszystkim.!
Jak zwykle przywitała nas El przed szkołą.
-Powiem wam tak, nie jest ciekawie w tej naszej budzie.
-Co jest.? Zapytałam z zaciekawienia.
-Jeden uczeń z naszej szkoły będzie ojcem.
-Co.?! -Wstałam z rozmachem ze schodów na których siedziałam.
-No tak to. Eryk mi powiedział, i podobno to jest jakaś świeża sprawa. Dowiedział się to od kogoś dokładnie wczoraj wieczorem.
-Tak, a że ty z nim jesteś, to oczywiście wiesz to na bierząco.
-Liz.! Nie jestem z nim.!
-Proszę cię. Nas nie oszukasz.! -Dodała Natasza.
-Dobra dziewczęta zwijamy się na lekcje, bo Jon's będzie się wkurzał.
Idąc w stronę klasy myślałam na temat tego, co nam powiedziała El. W sumie ten chłopak ma teraz przekichane. Na pewno większość osób będzie się z niego naigrywać. Współczuje mu i to bardzo. Ciekawiło mnie też kto to jest. Ale czy ja chcę wiedzieć.?
Lekcje minęły mi strasznie wolno i nudno. W końcu już niedługo egzaminy i koniec szkoły.! Tak długo na to czekałam.
Dziewczyny wymyśliły, że po szkole pójdziemy na lody i trochę przespacerować się po parku. No powiedzmy, bo tam w środku niego jest opuszczony pałacyk, gdzie zazwyczaj przesiadujemy. Jest wtedy cisza i spokój, możemy się odstresować i poplotkować. Zresztą jak dziewczyny.
Ciekawiła mnie jeszcze jedna rzecz. Tobias.! Nie odzywał się do mnie już od jakiegoś dłuższego czasu. Żadnej wiadomości, czy telefonu. Zaczynałam się poważnie martwić o niego. Może powinnam zadzwonić do niego jako pierwsza.? Ale tak się boje odrzucenia. Nie chcę być zraniona. Ale tak naprawdę to ja ranie i to bardzo.
Szłyśmy przez park. Nagle w naszą stronę szli jacyś chłopaki. Nie wieże.!
To Mark, Tobias i Eryk.!
Jak to możliwe, że oni się znają.? Akurat oni.! Chce zapaść się pod ziemie.! Chce umrzeć.!
-Dziewczyny, to ja chyba sobie już pójdę.
-Nie, nie moja droga.! Powiedziała Liz.
-Jakoś sobie przypomniałam, że chyba mam dużo do roboty w domu.
-Stop.! -Nigdzie nie idziesz. Patrz idą chłopaki, a to oznacza że będzie fajna zabawa.
Chyba dla ciebie... El. Bo jest z tobą twój chłopak. Dla mnie to będą katusze. Jeszcze ci dwaj. Z jednym się przespałam, a z drugim prawie. Koszmarne popołudnie.
-Witajcie drogie Panie.
-Cześć Eryk.! -Dziewczyny ich bardzo serdecznie przywitały. A ja jakoś nie bardzo.
-Tara.?
-O nie.... Zauważył, że to ja.!
-Hej Mark. -Pomachałam mu od niechcenia.
-Jak to możliwe, że wy się znacie.? -Zapytał zdziwiony Eryk.
-Emmmm, z imprezy. Spotkaliśmy się na pierwszej imprezie nowego klubu, wiesz tego w mieście.
-Oooo, no proszę.
Szybko spojrzałam na Tobias'a. Widać było na jego twarzy każde możliwe emocje jakie występują. Zdziwienie, złość, zaskoczenie.
-Pewnie ją odprowadziłeś do domu.?-Zapytał Tobias trzymając w sobie złość.
-Oczywiście.! Zachowałem się jak prawdziwi dżentelmen, no oprócz incydentu....
-Ekhm.!!!! -Chciałam jakoś przerwać tą bezsensowną gadaninę. -Chyba mnie coś bierze.
-Dziewczyny, jaki ja głupi. Ogólnie poznajcie, znaczy Tobias'a już znacie ze szkoły i wgl, ale to jest Mark. Kuzyn Tobias'a.
Co.?! Jak to kuzyn.? Teraz tym bardziej chce umrzeć.! Chcę zniknąć, pobiec jak najdalej z tond, aby nikt mnie nie nie dosięgnął.
-Co tak stoimy.? Dziewczyny.! Macie ochotę na piwko.?
-Jasne.! Wykrzyknęły.
-Ja lecę do domu. Źle się czuje.
-Coś ci dolega.?
Mark podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. Widziałam Tobias'a minę, nie była zadowolona.
-Choć za mną.!
Nagle Tobias pociągnął mnie za rękę, złapał za nadgarstek i poszliśmy w stronę ulicy. Po chwili kiedy znaleźliśmy się po drugiej stronie pałacyku, obrócił mnie i oparł o ścianę. Lewa ręka uderzyła prosto koło mojej głowy. Zatarasował mi drogę ucieczki.
-Puść mnie.! -Chciałam jakoś się uwolnić, ale on mi na to nie pozwalał.
-Puść mnie.!
-Tara.
-Nie chcę z tobą gadać.!
Podszedł bliżej mnie, jeszcze bardziej zacieśniając mi drogę ucieczki.
-Posłuchaj mnie.!
-Co chcesz.! -Popatrzyłam się prosto w jego oczy, i to był błąd.
Jego oczy. Jak zawsze piękne i hipnotyzujące.
-Tara. Posłuchaj. Ja ciebie przepraszam. Jestem idiotą. Najgorszym facetem na świecie. Nie chciałem ciebie skrzywdzić. Ja na prawdę ciebie przepraszam.
-Tobias. -Mówiłam już spokojniejszym głosem. -Nie.! To ja na ciebie wtedy pierwsza nakrzyczałam. Nie potrafiłam pierwsza się do ciebie odezwać. To mi, jest strasznie głupio. Przepraszam.
-Jestem idiotą.! Pozwoliłem takiej pięknej dziewczynie cierpieć.
-Tobias. -Objęłam dłońmi jego twarz. -Kocham ciebie. Mimo wszystko.
-Naprawdę.? Mimo tego, że mam depresje i czasami będzie ze mną trudno.?
-Tak. Wszystko przezwyciężymy, razem...
Po tym zdaniu Tobias mnie pocałował. Mocno, tak jak ostatnio. Bardzo czule i namiętnie. Całował mnie po szyi, tak jak lubiłam.
-Kocham ciebie. -Wyszeptał mi do ucha, ale ja zaczęłam się śmiać, bo bardzo mnie to za gilgotało.
-Co się śmiejesz kwiatuszku.? -Zaczął mnie gilgotać po brzuchu, plecach, rękach.
-Tobias.!!! Nie mogłam przestać się śmiać.
Kiedy się uspokoiłam wyszliśmy z ukrycia i wróciliśmy do naszej ekipy.
-Nie wnikam, co się tam działo, ale było słychać jakieś śmiechy. Ogólnie myślę, że cały park to słyszał.
-Ha, Ha bardzo śmieszne Liz. Musieliśmy coś wyjaśnić.
-Dobra, dobra. Żartuje przecież.! -Jak zwykle zrobiła ten swój dziwny gest wymachiwania rękami.
-To gdzie to piwko.? -Powiedział Eryk.
No i zaczęło się w końcu coś między naszą ekipą układać. Każdy już podejrzewał, że między mną a Tobiasem coś jest, ale jeszcze nie chciałam tego okazywać całemu światu. Lubię być trochę tajemnicza.
Minęło sporo czasu w sumie to już zaczęło się ściemniać więc postanowiliśmy rozejść się do naszych domów.
Kiedy szliśmy:
-Czyli rozumiem, że ten chłopak to Tobias.? Ten co wspominałaś na duchu.?
-Tak. To on.
-No to powiem ci, że jesteś odważna. Raczej już wiesz co mu dolega. I wgl jaki jest.?
-Tak, ale mi jego choroba nie przeszkadza.
-Ciesze się, że trafił w końcu na dobrą dziewczynę. Jego ostatnia dziewczyna, była straszna, jest do tej pory, bo okazało się i mówi innym....-
Nagle przerwał rozmowę.
-Co się okazało.?
-Aaa, nic ważnego.! W sumie to nic ciekawego.
-Mark.!!! Nie zagaduj jej.! Idziemy jeszcze na Bilarda.!
-Ah ten Eryk. Muszę lecieć. Pa.! A.! I jeszcze jedno. To co było na dachu to nasz sekret tak.?
-Tak.
Pobiegł do chłopaków, a ja wróciłam do domu. Pełna nowej energii i optymizmu.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz