Rozdział 47

175 7 1
                                    

2 miesiące później

-Mamo, Tato.! Jestem.!
Tak przyjechałam na święta do domu.
-Witaj córeczko.! -Podbiegła do mnie moja mama i mocno obiegła. Tata zaraz po niej.
W tym roku jest to wyjątkowy czas, bo spędzamy je całą rodziną. Przyjeżdzają dziadkowie, i będą też rodzice Tobias'a, w końcu to niedługo moja rodzina. Ludzie.!!!! Będę miała teściową.! Szok i niedowierzanie.
-Tara.! -Wbiegł do domu Tobias.
-Tobias.! -Rzuciłam mu się na szyje. Te 2 miesiące to była dla mnie męka. Nie być blisko osoby, która się kocha jest niemożliwe.
-Jak ja się za tobą stęskniłem.
-Ja za tobą też.!
-Dobra dzieciaki koniec tego dobrego, do roboty, do roboty.!
No tak zakupy, gotowanie, ubieranie domu i inne ozdoby.
-Magiczny czas, czas zacząć.!

Pojechaliśmy na zakupy. Cały kosz różnych rzeczy.
Masakra, no ale będzie nas sporo osób.
Minęło na chyba z 3h kiedy wróciliśmy do domu.
Wieczorem zaczęłam przystrajać dom z Tobiasem i moim tatem.
Koło godziny 21 było już wszystko gotowe.
Zgasiliśmy światła, następnie..
-Dobrze kochani.. liczymy.!
-Raz...Dwa..Trzy. -I tata włączył światła.
Wszystko było pięknie oświetlone. Jak w środku tak i na zewnątrz.

Kocham te dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kocham te dni. Wtedy jesteśmy razem z rodziną i możemy miło spędzić czas. Śpiewając, śmiejąc się.
-Tara.! Choć mi pomóż. -Wołała mnie mama do kuchni.
Ileż tu się robi jedzenia. Na szczęście będą babci pierogi.! One są najlepsze.
Pomogłam jeszcze mamie w kuchni i koło 24 padłam na łóżko. Byłam strasznie zmęczona.

-Pierwszy dzień.!
Wstałam uśmiechnięta i jak nowo narodzona. Kiedy nie musisz wstawać do szkoły, to bardzo wcześnie chce ci ci wstać. Tak miałam dzisiaj.
Zeszłam na dół i poszłam odrazu do kuchni.
Mama piekła swoje ciasto. Czyli bardzo pyszny piernik. Już chcę go zjeść. Jego zapach był wszędzie.
Poszłam się ubrać. Dzisiaj postawiłam na czarne rajstopy, spódniczkę i czerwoną koszule. Do tego czarne wysokie kozaki za kolano na dużym obcasie.
Założyłam ciepły czarny płaszcz i poszłam do Tobias'a.
Zapukałam.
Otworzył mi Tobias.
-Ooooo, już jesteś.?
-Tak.
-Super.! -Dziwnie się uśmiechał.
-Tobias co jest.?
Jego oczy zawędrowały na ziemie.
-Em.... to.
Złapał mnie w tali, pociągnął za sobą.
Zabrał trochę śniegu w ręce i zaczął mnie w nim tarzać.
-Tobias za bije cie.!!!
Wzięłam też śnieg i zaczęłam go rzucać. Na jego nieszczęście miał tylko na sobie granatową bluzę.
Włożyłam mu trochę śniegu za nią.
-Oż ty.! Tak się bawisz.?
-Bawię. -Pokazałam mu język i uciekałam mu.

Niestety mnie dorwał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niestety mnie dorwał.! Dziad jeden.
Będę ciała w śniegu.
Jakoś mu się odwdzięczę.
Skończyliśmy wygłupy i weszliśmy do jego domu.
-A wy co.? -Zapytał tata Tobias'a.
-Zostałam zaatakowana. -Zaśmiałam się.
-Tobias.?
-Mama.?
-Dobra dobra. Jesteście głodni.?
-Ja mamo zawsze.!
Mówił Tobias rzucając się na kanapę.
-Ja też trochę. -Dodałam ściągając płaszcz.
Usiadłam koło Tobias'a. Przeglądaliśmy telewizor. Po chwili mama zaprosiła nas na śniadanie.
-Szlachetne grono, śniadanie na stole, czy jeszcze mam państwa zaprosić listem.?
Uwielbiam mamę Tobias'a. Będę miała niezłą teściową.
-Emmm, nie wystarczy SMS. -Dodał Tobias wstając.
Poszłam za nim.
Mama zrobiła tosty z serem. To moje ulubione śniadanie. Do tego kawa z pianką i podsypka cynamonowa.
Ja chcę tutaj zamieszkać.! Oczywiście i mieć takie śniadania.

-I co jakie plany macie dzieciaki.?
-Jakie.?
-No Tobias na przyszłość. Tara wiecznie twoja narzeczona być nie może.
Popatrzyliśmy się na siebie.
-Spokojnie. Dowiecie się w swoim czasie. -Dodałam.

Miło spędziłam czas u Tobias'a w domu.
Wieczorem poszłam do domu się przebrać, bo dziś przyjeżdża babcia i dziadek.
Ciesze się, że w tym roku znowu pędzimy czas razem.
Natomiast ten rok jest wyjątkowy. Bo spędzam go z osobą, którą kocham.

Wieczór.

Na kolacje ubrałam się w czarną sukienkę z koronki, pofalowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż.
Wykończenie czerwoną szminką na ustach. Oczywiście Matowa.

Zeszłam przystroić stół. Za godzinę będą dziadkowie i reszta. Niestety śpię dzisiaj w salonie. Może i stety.
Zapaliłam pełno świeczek, dominowała zieleń i czerwień na stole. Obrus i serwetki.
Postawiłam dania na stole i czekaliśmy na resztę.

-Ho ho ho.!!! -Wszedł dziadek.
-Dziadek.! -Podbiegłam szybko do niego i go uściskałam, mocno przytuliłam. -Babcia.! Jak ja się za wami stęskniłam.
Tata poszedł zabrać jedzenie i ciuchy z och auta.
Oczywiście pierożki babci były jak zawsze pięknie zrobione.
Zaprowadziłam ich do pokoju zostawili rzeczy i się przebrali w ładniejsze ciuchy.
Po chwili przyszli i Państwo Felton.
O matko.! No tak.... niedługo ja będę Pani Felton.! Na myśl o tym robi mi się gorąco.
Ale to co zobaczyłam zabrało mi dech w piersiach.
Tobias w Garniaku. Bosz... jak on się odstrzelił.!
Garnitur bardzo dobrze dopasowany. Był on koloru ciemny granat. Do tego biała koszula ze spinkami, złotymi. Czerwony krawat i pięknie ułożone włosy.
Czy ja zasługuje na takiego przystojniaka.?
Podszedł do mnie i mnie pocałował. Szepnął na ucho.
-To dzisiaj. Musimy im powiedzieć.
-Dobrze.
Pocałowałam do znowu.
Po chwili każdy zasiadł na swoim miejscu.
Zaczęliśmy od czerwonego barszczu. Potem pierogi, karp i inne dobrocie.
Ludzie czuję, że zgrubne.! No ale trudno.
Bardzo miłe spędziliśmy czas.
Po chwili Tobias wstał. Dobrze, że chlapnął sobie winka na odwagę, ale i tak widziałam, że się stresuje.
-Ciszę się, że spędziliśmy ten czas razem i będziemy mogli ho spędzić dalej. Ja i Tara chcielibyśmy coś wam powiedzieć.
Chwila ciszy.
-No mów synu. -Zachęcił mój tata Tobias'a.
-Bo, ja i Tara...
-Będziecie mieli dziecko.? -Zapytała już ucieszona moja mama.
-Nie mamo...
-Za miesiąc się pobieramy.!
Wydusił to z siebie.

Najbardziej zdziwił się moja tata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Najbardziej zdziwił się moja tata.
Do tego doszły promile i już chyba nie wiedział co powiedzieć.
-Nie cieszycie się.? -Zapytałam.
-Cieszymy, ale to jest dla nas szok.! Że to tak szybko. -Dodała mama Tobias'a.
-Wiem, ale stwierdziliśmy, że się kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez siebie i to czas na następny krok.
-Brawo.! -Dziadek zaczął klaskać.
Jak to dziadek.
-Cieszycie się.?
-Jasne córeczko. -Podeszła do mnie mama i mnie przytuliła.
-Dobra kochani. To czas na ciasto.!

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz