Rozdział 5

382 14 0
                                    

Zajechałam na parking i pierwsze co, to rzucił mi się w oczy czarny Motocykl Tobias'a, a przy nim sam on coś robiący w telefonie. Na moje nieszczęście wolne miejsce było tylko obok niego. Zaparkowałam, zamknęłam auto, założyłam torbę na ramie i udawałam, że Tobias to powietrze. Zrobiłam parę kroków i ...
-Nie przywitasz się z nowym kolegą.?
-Hej. Tobias. -Odwróciłam się i poszłam w kierunku drzwi wejściowych.
-Poczekaj. -Przystanęłam na dźwięk jego głosu.
Jego pięknego głosu.
-Co chcesz Tobias.?
-Jak mówiłem, kiedy byłaś u mnie przeprosiłem za tamto. Wiesz to w kuchni. Mam małe zamieszanie i tak jestem jakoś nieobecny. Wracając, jestem nowym uczniem i całkowicie nie znam tej szkoły, choć zostało nam kilka miesięcy, ostatnich miesięcy nauki, to oprowadziła byś mnie po niej.
Zakończył uśmiechem.
Pięknym uśmiechem.
-No nie wiem, może innym razem, a teraz jestem już spóźniona. Muszę iść. Zastawił mi drogę swoim ciałem.
-To może w ogólnie nie idźmy do szkoły. Pokażesz mi okolice. Ten pomysł wydaje się jeszcze lepszy. Schował ręce do kieszeni z tylu spodni.
-Nie ma mowy. Są niedługo Egzaminy. A zresztą, zobacz ilu nas jest. Ktoś inny może ciebie oprowadzić.
-Ale ja chcę Ciebie Taro.
Po co on to powiedział. Mój brzuch z emocji zaraz wybuchnie. Tara tylko nie zrób się czerwona. Nie możesz pokazywać swoich emocji.
Jego głos, kiedy wymawiał moje imię.
Tara otrząśnij się. Tara!
-Nie Tobias. -Powiedziałam stanowczo. Nie dzisiaj.
-Dobra. Nie naciskam. -Spuścił wzrok, smutny wzrok, na ulice i odszedł.

Kiedy dotarłam do drzwi wejściowych, na schodach czekała już Elma.
-Ty znasz tego nowego.?
-Taa. Jest moim nowym sąsiadem i chciał żebym go oprowadziła po szkole i mieście.
-O kurczę. Czyżby coś nam się tutaj szykowało.? -Elma szturnchneła mnie w ramie swoim ramieniem.
-Ha Ha Ha. Bardzo śmieszne. Choć już lepiej na lekcje, bo Clinton się wkurzy.
-Oj tak. On jak się wkurzy, to uuuuu -Zrobiła sobie z profesora polewkę.
~*~
Minęło sześć bitych godzin. Mój mózg był ja skraju wytrzymałości. Jedynie o czym marzyłam, to pojechanie do domu, zamknięcie się w moim pokoju z serialem.
-Tara. Idziemy gdzieś.?
O nie. Znowu ją najdzie na pizzę, burgera, albo co gorsze na tortillę z frytkami.
-Jasne, a gdzie.? Uśmiechnęłam się szeroko. W duchu niechętnie.
-Emmm. Może duża pizza z frytkami.?
O nie. Jednak sprawdziły się moje najgorsze przypuszczenia. Nie chcę jedzenia. Wszystko oprócz niego.
-Jasne El. Jedziesz ze mną .?
-Wiesz co, mam rower, spotkajmy się w rynku.
-Jasne. Nie ma sprawy.
Podeszłam do auta. Wszystkie książki wrzuciłam do bagażnika.
-Koniec z wami na dzisiaj.! Zamknęłam go i poszłam odpalić auto. Nagle coś przykuło moją uwagę. Karteczka za przednią wycieraczką.
Otworzyłam ją i zobaczyłam coś co mnie zszokowało.:
Gdybyś jednak zmieniła zdanie i chciała pokazać mi miasto, to jestem dalej chętny. Widziałem twój plan lekcji na korytarzu a pod spodem masz mór nr telefonu więc dzwoń.
-Tobias.
Nie wiem dlaczego, ale mnie zamurowało. Może nie byłam dość przekonywującą do tego, że nie chcę iść z nim na miasto. Choć Tobias ma coś w sobie, to zbytnio mnie nie przekonywuje. Chociaż, z drugiej strony jest nowy, i nie widzę żeby miał jakiś kolegów. Ale co z El.? Już na mnie na pewno czeka.
Jak spodkam się z Tobiasem, to nie będę musiała jest tyle jedzenia. Nie to co z El.
Tobias zwyciężył. Wymyślę coś. Oby nie była na mnie zła, ale może się nie dowie jak jest naprawdę.

Od: Tara: El sory, ale wypadła mi nagle pilna sprawa. Muszę jechać do Mamy do pracy.
Jeszcze raz sory. ♥️

Od: Najlepsza Kumpela El: Jasne, nic się nie stało. W takim razie jadę do Liz. Coś mi gada, że chce jakiś film oglądać.

Od:Tara: Super. Miłej zabawy. Jak zawsze kocham.♥️

Zadzwoniłam do Tobias'a. Ma być za dwadzieścia minut pod ratuszem.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz