Rozdział 10

316 12 0
                                    

Obudził mnie zimny lekki wietrzyk. Otworzyłam oczy i byłam dokładnie w tym samym miejscu. Na polanie przykryta kocem, lecz obok mnie nie było Tobias'a. Pierwsza myśl, zostawił mnie na pastwę losu. Nie wiem gdzie jestem, a tym bardziej nie wiem jak wrócić do mojego domu. Tak naprawdę nic nie wiem. Szybko usiadłam i rozejrzałam się w około siebie.
-Księżniczka wstała.?
-Tobias.? -Zaskoczył mnie jego głos dochodzący z bagażnika.
-No a kto inny.
Podszedł do mnie. Kucnął i wyszeptał mi do ucha.... -Dzień dobry ... Kochanie.
Aż zrobiło mi się ciepło.
-Dzień dobry. -Szeroko się uśmiechnęłam i wstałam z koca.
Złożyłam je i udałam się do bagażnika, gdzie czekał na mnie koszyk piknikowy pełny jedzenia.
Jedzenia.
Strasznie burczało mi w brzuchu.
-Tara. Proszę, to dla ciebie. -Podał mi już gotową kanapkę. -I ma mi to wszystko zniknąć. -Uśmiechnął się.
Nie wiem jak on tego dokonał, ale jem. Jem tą głupią, smaczną kanapkę.
Do tego Tobias się na mnie patrzy i obserwuje czy wszystko jem i nie wyrzucam. Ale zaraz....
-Tobias.... Z kąt ty to masz.?
-Emmm...-Podrapał się po głowie. Paul mi to przywiózł.
-Co.?! Widział mnie z tobą jak śpię.? -Automatycznie zrobiłam się czerwona.
-No to co.? To tylko mój brat. -Zrobił gryza kanapki nic z tego sobie nie robiąc.
-Nic.? Ludzie jak go zobaczę to chyba umrę ze wstydu.
-Spokojnie. Paul jest w porządku bratem. Nic nie piśnie nikomu, a sam nawet już o tym zapomniał, co tutaj widział.
-No nie wiem.
-Nie martw się. -Tobias zszedł z bagażnika i nagle jego usta znalazły się na moim czole.
-Czas już jechać. -Tobias zamknął bagażnik.
-Tak. Trzeba iść do szkoły. Choć tak bardzo mi się nie chce. Zresztą i tak jestem już spóźniona.
-To co.? Może obiad u mnie.? I jakiś film.?
-Kusząca propozycja. -Uśmiechnęłam się szeroko.
-W takim razie jedziemy.
Spakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w drogę. Dopiero za widnego zauważyłam jak bardzo tutaj jest stromo i niebezpiecznie. Droga dalej jest szutrowa, ciesze się, że wczoraj w nocy tego nie widziałam. Bo bym była przerażona, jak teraz.
-Emmm Tobias.? Czy to jest bezpieczne.? Tak naprawdę to ja mam lek wysokości i wgl.... -Najechał autem na jakiś wysoki kamień, a ja zacisłam rękę na kolanie.
-Nie martw się, już tą drogą jechałem z kilka tysięcy razy. Mógłbym jechać już z zamkniętymi oczami. -Zaśmiał się. -Chcesz zobaczyć.?
Tobias zamknął oczy, a ja zaczęłam mu machać ręką...
-Nie, nie, nie, nie rób tak.
-Dobrze, księżniczko. -Złapał mnie za lewą dłoń i pocałował ją.
To było takie urocze. Chłopak w czerni, groźny dla innych zmiękcza mi serce. A może już zmiękczył.? Chcę, aby mimo tego strasznego świata, było mu ze mną dobrze. Chcę go uszczęśliwić.
Po paru minutach zjechaliśmy na dół. W końcu poczułam ulgę na duszy. Natomiast Tobias dalej trzymał moją rękę na swoim udzie. Nie chciał puścić, ja tym bardziej.
Ten poranek dodaje do listy moich ulubionych poranków, niestety ona nie jest za duża.
Dojechaliśmy do miasta. Nagle Tobias dostał sms'a. Puścił moją rękę, aby sięgnąć do kieszeni i zobaczyć od kogo on jest.
Jego mina natychmiast się zmieniła. Stała się bardziej zła.
Chyba dostał jakąś złą wiadomość.
-Wszystko gra.?
Był zamyślony.
-Tak, ale niestety muszę odwieść ciebie do domu. Wyskoczyła mi pilna sprawa którą muszę teraz załatwić. Przepraszam. -Popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
-Jasne rozumiem.
Odwiózł mnie pod dom. Na szczęście oboje moi rodzice byli w pracy, a wiec na spokojnie mogłam iść do domu bez obawy o awanturę, że nie ma mnie w szkole.
-Odezwę się.
-Dobrze. -Obróciłam się i pociągłam za klamkę, ale nagle poczułam rękę na udzie. Znowu spojrzałam na Tobias'a, a on mnie szybko i czule pocałował mnie w usta.
-Do poźniej księżniczko.
No i odjechał z piskiem opon. Bardzo mu się widocznie spieszyło. Ciekawe co się stało.? Czy coś z rodzicami.? Czy to sprawa z tą dziewczyną.? Ta myśl nie dawała mi spokoju.
Dostałam wiadomość kiedy rzucałam kluczyki na komodę.

To od El:

Dobrze, jak zawsze grzeczna dziewczynko. Powiedz nam, dlaczego ciebie nie ma szkole.?! Ciebie.?! Zawsze pilną uczennice.?

Odpisałam jej.;

Emmm źle się czuje, ale jak chcecie to możecie po szkole do mnie wpaść. Mam lody.!

Po chwili:

Zwariowałaś.?! Jak ciebie nie ma, to my też w tej nudnej budzie nie siedzimy.! Za chwilę jesteśmy u ciebie.!

Ahhh, co ja z nimi mam. Strasznie je kocham, ale też strasznie nie lubię ich okłamywać, lecz wole żeby relacja między mną i Tobiasem na razie była w tajemnicy. Nie chcę plotek. Choć i tak jak ktoś chce, to i tak się dowie.
Poszłam wsiąść szybki prysznic i przebrać się w końcu w mój ulubiony czarny dres i kapcie w pandę. No bo muszę udawać choć trochę, że coś mi dolega. Uczesałam się w kucyka, zeszłam na dół i poszukałam jakiegoś fajnego romansu na Netflixie.
Po chwili przyjechały dziewczyny. Cały nasz pakiet.
Oczywiście jak zawsze dały usłyszeć, że są już w salonie.
-Tara.!!!!! Skarbie.!!!! Grzej mi kanapę, już do ciebie idę.!!! -Hmmm nie dało się ukryć, że Liz jest gotowa na film.
Zrobiłyśmy popcorn i wszystkie usiadłyśmy razem na ścisk na kanapie.
-Tylko błagam, nie męczcie mnie tymi romansami bo się porzygam. -Dodała znudzona El. Nasza wieczna anty miłośnica.
-Właśnie, że miłosne. -Kłóciła cię Natasza z El.
-Dobra, to ja w takim razie idę na kebsa.
-El... Nie zostawiaj mnie z nimi.! -Krzyknęłam.
-Nie będę oglądać takich nudów.
-W takim razie weź mi na wynos.! -Dodała Liz.
-Boż..... Co ja z wami mam. No i oczywiście jeszcze zaraz dodacie, kasę ci oddam..... Em czyli, nigdy.
-No oczywiście El. I za to ciebie najbardziej kochamy. -Dodałam.
El ubrała swoje czarne do kostek trampki i wyszła z domu po kebsy.
Mamy z nią najlepiej.
W końcu dziewczyny wybrały film. Ja zbytnio nie mogłam się na nim skupić, bo zastanawiało mnie czy u Tobias'a wszystko dobrze.
Z resztą to Tobias. Musi być dobrze. Wzdychałam głęboko i próbowałam jednak skupić się na filmie.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz