Rozdział 45

176 6 1
                                    

Liz:
Siedziałam w pokoju.
Moi rodzice na dole w salonie. Nadszedł czas, żeby im powiedzieć o dziecku. Ale jak ja mam to zrobić.? Przecież oni mnie zabiją.!
No dobra Liz.! Musisz to zrobić. Nie możesz być tchórzem. Niestety już trochę było widać zaokrąglenia.
Zeszłam na dół. Rodzice siedzieli na narożniku i oczywiście w tabletach. Bo po co ze sobą rozmawiać.
Tylko praca i praca.
Usiadłam koło nich. Ręce miałam strasznie mokre.
-Mamo, tato.?
-Hmmm.? -Tata miał dalej oczy w tablecie.
-Muszę wam coś powiedzieć.
-Tak.? -Nic się nie zmieniło.
-Mam was dosyć.! Czy ktoś w końcu na mnie popatrzy.!?
Wstałam i się uniosłam. Nie mogłam dalej tego wytrzymać. Nie nawidzę, kiedy ktoś mnie ignoruje.
-Córko, nie krzycz. W tym domu się tego nie robi.
-Mamo.! W tym domu także niby.... -Zrobiłam gest palcami.- Nie ignoruje ludzi. Nasze tradycje zanikają.
-Co jest córko.? -Powiedział tata odkładając tableta.
-No.... bo.....
-No.?
Usiadłam.
-Jestem w ciąży.
-Co.?!-Wstał wkurzony. -Z tym Zackiem.?
-Tak.
-Czy wyście powariowali.! -Rzucał tata.
-Nie.! To wy wariujecie. On jest jedyną osobą, która poświęcała mi najwiecej czasu przez ostatnie tygodnie. Martwiła się o mnie.! A wy.! Nawet nie przychodziliście do mnie jak przechodziłam ten ciężki czas.!
-Nie wiedzieliśmy. -Dodała mama.
-No nie.! Jakim cudem, jak mieliście własna córkę w dupie.!
-Nie mów tak. -Pogroził tata.
-Wiecie co.? Mam was dosyć.! Jesteście najgorszymi ludźmi na świecie.! Nie chcę z wami mieszkać. Nie chcę was znać.! Wzięłam kurkę i wyszłam z domu.
-Liz.!!!
Kiedy mama krzyczała ja już zatrzasnęłam drzwi. Gdzie ja mam pójść.? Co ja teraz zrobię.? Zadzwoniłam do Zacka.
-Halo.? -Mówiłam przez zapłakane oczy.
-Liz.?Co jest.?
-Pokłóciłam się z rodzicami. Nie chcę ich znać.!
-Liz! Gdzie jesteś.?
-Idę w stronę miasta.
-Zaraz po ciebie przyjadę.
Rozłączył się. Co za życie.! Usiadłam na ławce i czekałam na Zacka. Dotknęłam ręką mój brzuch.
-Wiesz malutki.? Ja ciebie nigdy nie zostawię.! Jesteś moim szczęściem. Cieszę się, że jesteś. Kocham ciebie i nie pozwolę, żeby coś ci się stało maluszku.
Po chwili podjechał Zack. Wysiadł z auta.
-Liz co jest.?
-Powiedziałam rodzicom o naszym dziecku.
-Co.? Już.?
-No a kiedy.? Przecież już widać co nie co.
-Wiem. -Dotknął moje brzucha. -Trzymaj się synu.!
-Z kąd wiesz, że to syn.?
-Czuje to.!
Zabrał mnie do siebie. Do tej małej przyczepy. Ale wole tą przyczepę, niż mój dom z rodzicami, którzy nie maja szacunku co córki.
-Jesteś głodna.?
-Emmm, trochę. Pamiętaj, że kobieta w ciąży je za 2. -Uśmiechnęłam się szeroko.
Zack otworzył lodówkę. Zgadnijcie co zobaczyłam.
Tak. Same światełko.
-Może pizza.? -Uśmiechnął się do mnie.
-Jasne.!!! Ja na pizzę zawsze mam ochotę.
Zack zadzwonił do pizzeri, a ja napisałam do Tary.
Do Tara:
Nie zgadniesz co się stało.? To ci powiem.... pokłóciłam się z rodzicami, właśnie jestem w Zaca w przyczepie i raczej długo tu zostanę. Powiedziałam im o dziecku i zaczęła się afera. Powiedziałam im co o nich sadze. Szczerze mam ich już w Dupie!!!! Sama se poradzę jak do tej pory.!
Już jest dobrze, jestem bezpieczna.

Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku Zacka. Po chwili on dołączył do mnie.
Oparł się i przyglądał mojemu brzuchowi.
-Zack wiem, staje się gruba. Nie musisz mi tego wypominać.
-Miśku... przecież ja nic takiego nie mówię. -Dotknął go ręka i masował.
-Zobaczysz będę gruba jak miś Panda i mnie zostawisz.
-Nie zostawię. Dla mnie i z dzieckiem jesteś sexi.!
-Ooooo, to było takie urocze.!
Wstałam i usiadłam na jego podbrzuszu. Skuliłam się i go pocałowałam. Całowałam go namiętnie.
Ależ ja jestem pobudzona.! To chyba przez te hormony.
Nieeee.... ja zawsze jestem pobudzona seksualnie.
Zeszłam dłonią niżej, niżej i dotknęłam go. Sami wiecie co. Ścisnęłam na co zamruczał.
-Ejj... ależ ty mnie pociągasz.!
-To chyba dobrze co.?
-No raczej kotku.
Teraz on przejął kontrole. Położył mnie na plecy. Całował wszędzie.
Ściągnął koszulkę. Całował niżej, niżej, został na brzuchu.
Powiedział:
-Maluszku... kocham cię, ale mam nadzieje, że mi wybaczysz, bo mam zamiar potrząsnąć troszkę twoja mamuśką. Lepiej zatkaj swoje uszka.
-Zack.-Zaśmiałam się. -To było słodkie... ale on jest jeszcze malutki. Albo ona.
-Nie ważne, ale raczej wie o co mi chodzi.
Wrócił do moich ust.
Rozpinał moje spodnie. Ściągnął je.
Jak zawsze daliśmy czadu.! Dopóki ktoś nie zapukał do drzwi.
-Tak.? -Krzykną Zack.
-Pizza.!
-Fuck.! Dlaczego teraz.!
-Idź bo Pan czeka.
Zack odebrał pizzę, a ja się ubrałam.
-Idziesz bo ostygnie.
-Idę idę.
Pizza była już otwarta. Wzięłam kawałek i usiadłam na kolanach Zacka.
-Kocham cie.
-A ja kocham was.

I tak miło spędziliśmy czas.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz