Tobias:
Ludzie.!!! Jak ja się stresowałem. Postanowiłem zrobić wszystko na spontanie, ale tak... zgodziła się.
Cieszę się bardzo, że Tara zostanie moją żoną. Kocham ją bardzo i chcę, żeby była szczęśliwa ze mną.
...
Obudziłem się rano gdzieś koło 7. Sam byłem w szoku, że tak szybko wstaje.
Tara jeszcze spała.
Wyszedłem z namiotu i przygotowałem coś na śniadanie.
Po 7:20 obudziłem ją.
-Kochanie... wstawaj.
-Hmmm.
Jej oczy są takie piękne.
-Czas wstawać. Śniadanie już gotowe.
-Jak to.?
-No tak to... wstawaj.
Dałem jej całuski w policzek i zacząłem ją gilgotać.
-Tobias.!!! -Zaczęła się śmiać.
-Co moja narzeczono?
-Nie gilgotaj mnie.
-Ale ja uwielbiam ciebie gilgotać.
Pocałowałem ją w usta. Jej małe słodkie usta.
-Wstań ze mnie. -Powiedziała Tara, kiedy próbowała się z pode mnie wydostać.
-No nie wiem, czy ciebie wypuszczę.
Oż ty...
Wstała szybko, odepchnęła mnie i wybiegła z namiotu.
-I co teraz? Nie dogonisz mnie.
-Założymy się.?
Włożyłem buty na nogi, ale ona miała tylko skarpetki, więc moja szansa na jej złapanie wzrosła.
-Choć tu...
Dogoniłem ją. Złapałem za talię, szybko pocałowałem, a ona objęła mnie swoimi nogami.
Wziąłem ją i oparłem o maskę samochodu.
-Co.? Chcesz to zrobić na masce.?
-A kto mi zabroni.?
-Ja.!
Chciała mi się wyrwać, ale ja teraz byłem przebieglejszy i ją szybko położyłem na masce.
Szczerze to jeszcze tego tak nie robiłem. Może czas spróbować.?
-Tobias, jemy i jedziemy do szkoły.
-Ohhh.. -Położyłem głowę na jej klatce. -Nie chce mi się.
-Już. Idziemy.Tara:
Po naszych małych wygłupach pojechaliśmy do szkoły. Najpierw szybko się przebrać do domu, a potem na lekcje.
-Hej dziewczyny.
Podeszłam do mojej ekipy.
-Hej.-Warknęła El.
-Co jest.?
-Jeszcze się pytasz.?
-No pytam właśnie.
-Dziewczyny co wam jest.?
-Ja ci powiem... -Zaczęła wkurzona Liz. -To, że przez ostatni czas masz nas w dupie.!!! Wiem, że masz teraz słaby okres, ale kurna czemu nam nic nie mówisz!!! Przecież się przyjaźnimy.
-Sory dziewczyny, że tak wyszło, ale jakoś ostatnio nie mam ochoty z nikim gadać. Nie bądźcie na mnie złe, ale o wam myślałam, tylko po co zadręczać was moimi problemami.?
-Bo się przyjaźnimy do jasnej...!
-Przepraszam okej.... od teraz będę wam wszystko mówić.
-Ta jasne...
-Tak Liz, obiecuje....Zaręczyny.....
Nie teraz.Po chwili przyszli do nas Poli i.... nie zgadniecie. Brat Tobias'a.!!!!! Szok. Czemu.? Trzymali się za ręce.
-Poli.? -Powiedziałam.
-Ty.? -Powiedział Tobias, kiedy zobaczył swojego brata.
-Co.?
-Jeszcze Poli się pytasz.??!! Jaki szok.! Wy razem.!
-No tak wyszło.
-Mały.... Tylko wiesz, bezpiecznie mi tam.
Pokiwał palcem Tobias.
....
Może jednak...-Dobra. Słuchajcie.. chcecie żebym wam wszystko mówiła tak.?
-No raaaczej. -Powiedziała El.
-Ja i Tobias...
-Będziecie mieli dziecko.?
-Liz.... Co.? Nieee.! Zaręczyliśmy się. Tej nocy.
-Co.????? -To powiedzieli wszyscy. Każdy z nich był w szoku.
-Nie.?? Brat ty.?
-Tiaaa, też się dziwię.
Walnęłam go lekko z lewego łokcia.
-Tak wyszło jakoś. Rodzice jeszcze nie wiedzą, ale chyba dzisiaj im powiemy.
-Kurczę.... nieźle.!!!! -Skakała Liz z radości.Wybił dzwonek na lekcje. Wszyscy udaliśmy się w swoją stronę.
Szok.... Poli jest z bratem Tobias'a... Jeszcze to chyba do mnie nie dochodzi.
Przecież nic nie wyglądało, żeby oni coś ten tego.
Ale dobrze.. ciesze się.
...W szkole już było spokojnie. Na przerwach spotykaliśmy się z dziewczynami i jakoś ten dzień minął.
Kiedy wyszliśmy ze szkoły Tobias do mnie podbiegł.:
-Kochanie.?
-Tak.?
-Wpadłem na pomysł, jak to wszystko powiedzieć rodzicom.
-Jak.?
-Zaprośmy ich w piątek na kolacje.
-Ooo. I co dalej.?
-Dalej zobaczysz. Zrobimy takie rodzinne spotkanie. W końcu niedługo będziemy mężem i żoną.
-Dobrze, super pomysł. Bardzo mi się podoba.
-To extra.Pojechaliśmy do mnie do domu.
CZYTASZ
Mimo wszystko chcę Ciebie.
Romance-Kocham go,nawet bardzo. Już od pierwszego spotkania zaczęłam coś do niego czuć. Czy to miłość czy zauroczenie? Czy to coś poważniejszego.? Dlaczego mam wrażenie że go stracę mimo iż nie jesteśmy razem.? Moja historia jest skomplikowana. Dlaczego? D...