Rozdział 35

179 5 0
                                    

Piątek:

Wstałam około godziny 7.
Nie mogłam spać. Cały czas myślałam i myślałam.
Ubrałam się w czarne spodnie, i długą czarno-czerwoną koszule w kratę z kieszeniami.
Wypiłam kawę, nawet nie chciało mi się jeść.
-Co ty taka smutna.?
-Mamo, czuję, że moje życie się wali.
-Co jest kochanie?
-Powiedzieć ci.?
-Oczywiście.
-To, że kocham Tobias'a jest jasne, ale myśle nad Cambridge. Będę miała egzaminy, które pozwolą mi tam pójść. Ale co z tego, jak to odsunie nas od siebie. Ten uniwersytet jest daleko. Bardzo wątpliwe jest to, żeby on też tam poszedł. Oceny ma w miarę dobre ale nie aż tak, żaby zdawać na Cambridge.
-Posłuchaj jest wiele rozwiązań.
-Jakich.? -Oparłam się o blat sącząc powoli kawę.
-Np. Może iść na inną uczelnie gdzieś koło ciebie. Możecie razem mieszkać ucząc się na innych uczelniach.
-Nie wiem mamo. Czuje, że to będzie koniec.
-Nie mów tak. Miłości nie można się poddać.
-Dobra mamo, dzięki.

Poszłam do swojego pokoju. Zrobiłam dzisiaj mocniejszy makijaż, założyłam czarne trampki i poszłam do szkoły.
Na nogach.! Rozumiecie to ....
na nogach. Nie nawidzę chodzić na nogach, ale wtedy poszłam.

Doszłam do szkoły.
Zobaczyłam z oddali moich przyjaciół i do niech dołączyłam.
Coś tam gadali, oczywiście teraz do naszej ekipy dołączył Paul, brat Tobias'a.
Właśnie... gdzie on jest.?

Lekcje były strasznie nudne. Dzisiaj chyba miałam jakiegoś zawiasa emocjonalnego.

W końcu wybił dzwonek na przerwę. Na szczęście tą dłuższa.
Poszliśmy grupą na obiad.
-Mała.? I jak tam.? Papiery wypisane.?
Dlaczego on na mnie mówi mała. Obraża mój wzrost.
-Siema duży. Tak, decyzja już podjęta.
-I co wybrałaś.?
Eryk proszę cię nie dręcz mnie dzisiaj.
-Zarządzanie.
-Oooo, no proszę ciekawy zawód.
-Dobra, to teraz ja ciebie podręczę. Czy ty i El... jesteście już razem oficjalnie.?
-Przecież wiesz, że ja się z nikim nie łącze Emocjonalnie.
-El... ale widzę, co was łączy. Bądźmy szczerzy tu i teraz.
Chwila ciszy. Emmm i nie wiem co jest.
-Czy ktoś widział Tobias'a.?
Zapytała Liz.
Właśnie. Nie pojawił się w szkole.

Cały dzień jakoś zleciał.
Poszłam do domu i zaczęłam szykować się na kolacje. Może powiem dzisiaj wszystkim o moich planach.?

Dostałam sms'a
Od Tobias:
Hej kochanie.! Pamiętaj o dzisiejszym wieczorze. Już powysyłałem wiadomości, gdzie i o której.
Kocham. :*

Hmmm. No i dobra.
Jeszcze miałam sporo czasu. Więc zdarzyłam się przespać.

Obudziła mnie mama.
-Kochanie.! Nie wstajesz.? Już po 17, za niedługo mamy się spotkać w restauracji.

Wstałam szybko i zaczęłam się szykować.
Wyprasowałam sukienkę, była ona czarna z koronki, zrobiłam makijaż wieczorowy, pokręciłam włosy i ubrałam złote kolczyki koła. Usta oczywiście czerwone. 
No i w mojej kreacji nie mogło zabraknąć czerwonych szpilek.
...
Było już po 18.
Do restauracji mieliśmy 20min. drogi.
Tata już czekał w aucie. Mama dokańczała makijaż, a ja pisałam
Do Tobias:
Kochanie.! Już wyjeżdżamy. Gdzie jesteście.?

Po paru minutach:

Od Tobias:
Nie daleko. Za chwile będziemy na miejscu. Chciałem być szybciej od ciebie.

Wsiedliśmy do auta.
-Jak ja się denerwuje.
Powiedział tata przecierając ręce na kierownicy.
-Nie denerwuj się. Będzie wszystko okej.
Pojechaliśmy.
...

Tata zaparkował auto. Restauracja z zewnątrz jest piękna. Taka elegancka.
Weszliśmy do środka.
Pięknie.! Stoliki okrągłe z białymi obrusami. Dodatki na sali były w złocie.
Bardzo elegancka, i myśle, że bardzo droga.
Na stołach dominowały białe kwiaty. Na przeciwko nas w korytarzu była tak jakby recepcja. Podeszliśmy do pani w czarnym pracowniczym mundurku.
-Dzień dobry Państwu.
-Witam. Mamy tutaj spotkanie z Państwem Felton. -Zaczął tata.
-Ah tak. Stolik numer 10, zapraszam tędy.
Pani o czarnych długich włosach zaprowadziła nas na miejsce.
Rodzice Tobias'a wstali i przywitali się z moimi. Usiedliśmy razem przy jednym z okrągłych stołów. Ja usiadłam obok Tobias'a.
Trzymał mnie mocno za rękę.
Rozmowa.? Na początku ni jaka. Panowała taka sztywna atmosfera.
Po chwili kelner przyniósł nam menu.
Co ja mam zjeść.?
Siedziałam nad nim i siedziałam.
W sumie to wam powiem tak... Tobias był w garniturze. Ludzie jak on bosko w nim wyglądał.
Był on koloru granatowego. Założył białą koszulę i do tego czerwoną muszkę. Wyglądał bardzo extra.!
Jego mama też się wystroiła. Tata również.
Cieszyłam się z tego, bo w sumie to nasza pierwsza kolacja razem.
Wróciłam do Menu.
Myślałam nad makaronem bolognese.

Tobias:

Bosz.... jak ja się denerwuje. Dobrze, że auto prowadzi mój tata, bo ja nie wiem jak bym długo zajechał.
Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy się do stolika.
...
Zobaczyłem ją. Jaka ona dzisiaj jest piękna. Nie żeby nigdy nie była piękna, ale dzisiaj jest wyjątkowo piękna.
Teraz to zestresowałem się jeszcze bardziej.
Moi rodzice przywitali się z jej i razem usiedliśmy do stołu.
Ja dałem jej buziaka w policzek. Objąłem Tarę za rękę i nie chciałem puścić.
Nie mogłem się skupić na niczym. Ledwo przełknąłem ślinę, a co dopiero coś zjeść.
Mój żołądek jest ściśnięty. Stresuje się tym, co dzisiaj ponownie zrobię.

Tara:

Zamówiliśmy już jedzenie. Na początku przyszedł kelner z butelką wina. Nalał najpierw mojej mamie, Anet i mnie. Trochę, żeby spróbować czy wino nam odpowiada.
Kiedy zaakceptowaliśmy je, nalał już wszystkim. Nasi ojcowie, choć kierowcy trochę spróbowali tego wina z rocznika 1987. Butelka kosztowała fortunę. 🍷
Przyszły nasze dania. Bardzo pięknie ułożone. Tak, elegancko i schludnie. Rozmowa coraz bardziej się kleiła. Jak to po winie.
Po obiedzie już wszystko się ułożyło. Mój tata znalazł język z tatem Tobias'a, natomiast mama dobrze dogadywała się z jego mamą.
-Przepraszam. -Tobias zastukał w kieliszek. -Jaka nonszalancja. Nigdy go takiego nie widziałam. -Chciałbym coś ogłosić.
Bosz.... jaki stres.
-Wiem, że moje pierwsze wrażenie nie było najlepsze, ale teraz chcę je naprawić. Dobrze wiecie, jak bardzo kocham Tarę. Dała mi czasami trochę w kość, ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Każdy dzień spędzony nią był dla mnie czymś wyjątkowym. Kocham ją bardzo i już to raz zrobiłem, ale mogę i drugi...

O cholewka... on wstaje.

-Taro. -Uklęknął prze de mną. Wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko, otworzył go i zobaczyłam mały złoty pierścionek. -Czy wyjdziesz za mnie.?

Widziałam to spojrzenie ludzi na mnie, na nas.

-Tobias.? -Nie dowierzałam. On to zrobił.!
Miałam łzy w oczach. -Tak.! I pamiętaj mimo wszystko chcę ciebie.
Założył mi na palca pierścionek. Rodziców mina bezcenna. Moja chyba też.
Wstałam i mocno go objęłam. Wszyscy w około nas zaczęli klaskać.
Po chwili kelner przyniósł tort i szampana.
Teraz stres zszedł, ale zaskoczenie pozostało.
-Kochani. To teraz trzeba planować wesele.! -Rzekł tata Tobias'a podnosząc kieliszek.
-On chyba już autem nie wróci.
-Mój tata chyba też.
Zaśmialiśmy się, a ja oparłam głowę o ramie Tobias'a.
Cały ten czas uważam za udany.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz