-Tara.!!!!!!
Usłyszałam huk drzwi od mojego pokoju.
-Co jest.?! Głowa mi pęka.! Może ciszej.?!
Obróciłam się w stronę drzwi. Tak bardzo kręciło mi się w głowie.
-Co jest.?! Jeszcze się pytasz.?!
To był Tobias. Wkurzony Tobias. Bardzo mocno wkurzony.
-Chyba z tysiące razy wczoraj do ciebie dzwoniłem, pisałem, a ty nic. Zero kontaktu.! Mogłaś chociaż napisać do mnie SMS-a.!
-Nie krzycz na mnie okej.!
Wstałam szybko z łóżka, ale to nie był dobry pomysł, zakręciło mi się w głowie. Na szczęście Tobias mnie złapał.
-Ile wczoraj wypiłaś.?
-Możesz się tak nie zachowywać.?!
-Ja.?! To ty jak się zachowujesz.!
-A co z tobą.?! Wiesz jak się o ciebie martwiłam.! Nie wiedziałam co się z tobą dzieje.! Nic nie dawałeś znać.! Masz jakieś tajemnice przede mną.?!
-To nieistotne teraz.! Nie mam sił o tym gadać.
-Puść mnie.!
Odeszłam od niego i usiadłam na łóżku. Byłam strasznie zła. Nie chciałam z nim gadać. Tobias usiadł na krześle przy biurku i oparł łokcie na blacie zasłaniając dłońmi twarz. Nie wiem dla czego ale zrobiło mi się bardzo żal tego wszystkiego.
Popatrzył się na mnie, ale coś przykuło jego uwagę. Podszedł do mnie.
-Co to jesteś.?
-Emmm bluza.
-Nie jestem ślepy, widzę.! Ale ja nie mam takiej bluzy.! Tara.!! Czyje to.? Ktoś był tu z tobą.?!
-Nie.! -Wyrwałam mu ją z rąk. -Nie powinno ciebie to interesować. Nie jesteś Panem mojego życia.!
-Dobrze. W takim razie daje ci wolność. Proszę.! Już wychodzę.!
Wyszedł trzaskając drzwiami od mojego pokoju.
-I bardzo dobrze.! Nie chce ciebie widzieć.!
Usiadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Było mi tak strasznie przykro. Nie wiedziałam co mam zrobić. Łzy leciały mi z oczu, nie nadążałam ich wycierać.
Podkuliłam kolana pod brodę i bardzo targało mną poczucie winy.
Po chwili wstałam z podłogi, podłączyłam telefon do ładowania i poszłam dalej spać. Najgorszy poranek na świecie.~
Obudziłam się koło 16:30. Dziwiło mnie to, że Liz siedziała na moim łożku.
-Co ty tutaj robisz.? Długo już tu siedzisz.?
-Też mi ciebie miło widzieć. Jak się czujesz.?
-Okropnie, tragicznie, nie chce mi się żyć. Chce umrzeć.
-Widzę właśnie. Jesteś cała rozmazana. Daj, pomogę ci.
Liz przyniosła z kosmetyczki demakijaż i płatki. Zmyłam to wszystko z siebie.
-Kochanie, ubieraj się. Musimy coś zrobić. Nie pozwolę ci dzisiaj zgnić w tym łóżku.
Nie chciałam nigdzie iść. Chciałam leżeć w łóżku i płakać. Wmawiać sobie jaka to jestem beznadziejna. W sumie taka jest prawda. Jestem do dupy.! Zarzuciłam kołdrę na siebie.
-Nie, nie.! Wstawaj. Idziemy na miasto. Może jakiś film w kinie.?
-Liz. Nie mam ochoty na film.
-Czy coś się stało.? Jesteś dzisiaj taka inna.
-Nie. Nie mam ochoty na nic. Tylko jedynie na spanie.
-Jadłaś coś chociaż.?
-Nie chcę jeść.
-Znowu zaczynasz z tym nie jedzeniem. Musisz jeść, żeby mieć siły.
-Nie chcę.!
-Tara.!!! Dość tego.! -Zdarła ze mnie kołdrę. -Już czekam na dole, za pięć minut jedziemy na miasto.
Zamknęła drzwi.
Dobra. Wstałam żeby nie marudziła. Jej marudzenie jest najgorsze.
Poprawiłam włosy, zrobiłam luźnego koka, że kosmyki opadały mi na twarz. Ubrałam czarne spodnie z dziurami na kolanach, a do środka włożyłam moja koszulkę z napisem „RockWomen". No i oczywiście do tego moje ulubione czarne trampki. Nie miałam ochotę na strojenie się. Dzisiaj mój ubiór pasował do mojego humoru. Czyli był do Dupy.!
Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie Liz.
-No w końcu.! Już myślałam, że na prawdę umarłaś.
-Bardzo śmieszne.! Choć już, bo zaraz się rozmyśle.
Pojechałyśmy w stronę centrum handlowego. Na moje nieszczęście jeszcze Tobias stał na dworze z bratem i coś robili przy ogrodzeniu. Oczywiście zignorowałam go.
-Ale ten Tobias jest przystojny na maxa. A jego brat...! Gdyby był tylko straszy od nas, już bym się za niego brała.
Ahhh, ta nasza Liz. Tylko faceci jej w głowie.
W sumie to resztę czasu jechałyśmy w ciszy. Nie miałam ochoty dzisiaj z nikim gadać.
Podjechałyśmy pod centrum. Zaparkowałyśmy auto i poszłyśmy coś zjeść.
Miałam ochotę na chińszczyznę. Na coś ostrego.
Nawaliłam sobie miskę ryżu, ostre mięso z sosem i do tego sajgonki. Teraz jeśli ktoś mi przeszkodzi to zabije. Obiecuje.!
Kiedy zjadłyśmy obiad poszłyśmy na małe zakupy. Może nawet to i dobrze. Na chwilę chociaż zapomniałam o tej całej akcji.
Po 22 wróciłam do domu. Wzięłam naładowany telefon do ręki i to co zobaczyłam mnie zszokowało.
Z wczoraj:20:03 Nieodebrane połączenie od Tobias.
20:05 Nieodebrane połączenie od Tobias.
20:10 Nieodebrane połączenie od Tobias.
10 wiadomości od Tobias:
-Tara.!!! Co się do cholery dzieje.?? Oddzwoń jak najszybciej.!21:00 Nieodebrane połączenie od Tobias.
5 wiadomości od Tobias.I tak dalej. W sunie to tego było bardzo dużo. Znowu miałam wyzuty sumienia. On na pewno umierał z zamartwiania się, a po prostu nie wiedziałam że dzwoni.
Ale za to dzisiaj już nie było żadnych wiadomości. Na pewno jest na mnie bardzo zły.
Ludzie.!!! Co ja mam teraz zrobić..?~Niedziela.
Poranek był koszmarny. Czułam się taka samotna. Dzisiaj z rana mama powiedziała, że babcia nas zaprosiła. Mieszka ona dwie godziny od nas. Ale nie mogliśmy przyjechać do niej szybciej bo rodzice mieli dużo pracy, natomiast i tak nie możemy u niej zostać na noc, bo jutro mają jakieś ważne spotkanie.
Ale wyjazd chociaż na chwile z tego miasta na wieś, pozwoli mi odpocząć.
Mam nadzieje.!
CZYTASZ
Mimo wszystko chcę Ciebie.
Romance-Kocham go,nawet bardzo. Już od pierwszego spotkania zaczęłam coś do niego czuć. Czy to miłość czy zauroczenie? Czy to coś poważniejszego.? Dlaczego mam wrażenie że go stracę mimo iż nie jesteśmy razem.? Moja historia jest skomplikowana. Dlaczego? D...