Wstałam z samego rana. To było gdzieś po 7.
Już od rana Tayla dawała o siebie znać.
Pełno kartonów z wczoraj i oczywiście musiałam się o niego potknąć.
-Auć...-Pisnęłam lekko.
Poszłam do kuchni zaparzyć kawy.
Kawa z rana jak śmietana.!
Za bardzo jeszcze nie zrobiłam zakupów, więc chyba przed uczelnią pójdę do marketu.
Wróciłam do pokoju.
Tayla już się obudziła... szok.!
-Wstała księżniczka.?
-Tak... ale spała na ziarnku gruchu.
Jej włosy...... burza loków. Ale za to jakie one są piękne.
Zaczęłam się szykować. Musiałam wyglądać olśniewająco. W końcu to nasz 1 dzień.
Ale mam stressa.
Zresztą rozpoczęcie roku, jest nieuniknione.
Poszłam do łazienki się uczesać. Postawiłam na lekkie loki, delikatny makijaż oraz nudziak matt, czyli brązowe usta.
Założyłam swoje ubranie i byłam gotowa.
-Zaczekasz na mnie.? Pójdziemy razem.?
-Jasne.
Po co ja to powiedziałam. Tayla chyba jeszcze z dobre dwadzieścia minut się szykowała.Rozpoczęcie miało się zacząć o 9:30. Miałyśmy jeszcze sporo czasu, wiec poszukałyśmy wolnych miejsc.
Gdzieś tam w tłumie były wolne 2 siedzenia.
Usiadłyśmy na nich i w sumie oglądaliśmy się po ludziach. Masakra jakie tu są tłumy.
Po czasie:
-Witam drogie grono. -Zaczęła Dyrektorka. Zaczynamy nowy rok. Mam nadzieje, że będzie on tak udany jak ten poprzedni. Oczywiście skoro tu jesteście, to znaczy że coś macie w tych waszych głowach.
Każdy się zaśmiał.
...
-A teraz udajcie się do swoich klas.Koniec tej męki.
Oczywiście za Chiny nie wiedziałam, gdzie iść.
Musiałam się pytać różnych ludzi jak dojść do mojej klasy.
Po chwili udało mi się wejść.
Oczywiście zamurowało mnie. Klasa, gdzie będę spędzić większość czasu bardzo mnie urzekła. Oczywiście wszystko w starym klimacie. Ławki od dołu do samej góry.
Na środku biurko, a za biurkiem trzy wielkie tablice.
Siadłam gdzieś po środku.
-Witajcie, moi uczniowie. Jestem waszą wychowawczynią. Mam nadzieje, że razem miło spędzimy te lata nauki.Oczywiście przedstawiła nam plan. Zarządzania miałam sporo godzin.
I innych rzeczy też. To będą trudne lata nauki.W końcu koniec.! Dzisiaj jeszcze są luzy, ale od jutra zacznie się Armagedon.
Podłam na łóżko i tylko myślałam o spaniu.
Tayla gdzieś znikła, ale dobrze mam chwile spokoju. Nie, że jej nie lubię, ale muszę się przyzwyczaić do jej stylu życia... i bycia.
Zadzwonił telefon.
-Halo.?
-Liz.?
-Nie święty Mikołaj.! Ja.!!!
-A co ty taka uśmiechnięta.?
-Boo.... boo...
-No co.?
-Mamy już z Zackiem datę ślubu.
-Co.? -Wstałam szybko z łóżka. -Na prawdę.? -Zatkałam ręka usta.
-Taaaak.! I pamiętasz.?
-Co.?
-No masz być moją świadkową.!
-No oczywiście, że pamietam.! Ale się cieszę.! Kiedy to.?
-Za trzy miesiące, 16.
-Nie wieże....! Moja mała Liz wychodzi za mąż.! Musimy się spotkać. Ale niestety teraz nie mogę. Czuje, że spotkamy się dopiero za parę tygodni.
-O nie.!! Już rozpaczam.!
-Hah... na pewno.
Zaśmiałam się.
-Kocham ciebie.!
-Ja ciebie też. Wiesz na jaki pomysł wpadłam.?
-Zaskocz mnie Liz.
-Bo ostatnio spotkaliśmy się z Tobiasem.
-Nooo.!
-I może byśmy wzięli podwójny ślub.!
-Cooo.! -Teraz to mnie zatkało.
-Nooo.... przyjaciółki razem.!
-Liz.!!! Ja nie wiem, czy jestem gotowa na małżeństwo z Tobiasem.
-Jesteś.! Uwierz mi, jesteś.! Patrz ...kochasz go.?
-Tak, bardzo.
-Wyobrażasz sobie życie bez niego.?
-Nie.
-Co być zrobiła gdyby odszedł od ciebie.?
-Moje życie by straciło sens.
-No właśnie.! Ty go kochasz.! On ciebie kocha na Maxa.! Musicie być razem na zawsze.
-Dobra Liz pomyśle nad tym.
-Wiesz....
-Nie wiem... ja ciebie nie umiem przewidzieć.
-Booo.... ja to zrobiłam.
-Co.?
-Zamówiłam ten podwójny ślub. Muszę ci pomoc, bo ty sama nigdy decyzji nie podejmiesz.!
-Liz.!!!! Ja ciebie kiedyś uduszę.!
-Nie udusisz, bo musisz zostać najlepsza ciocią na świcie.!
-Hah..... właśnie.! Trzymaj się Liz.! Jak zawsze kocham.! Odezwę się do ciebie.!
-No kurczę, a spróbowała byś nie.!
-Paaaa.!!!!
Oczywiście moja głowa nie dała mi spokoju.
Cały czas myślałam o tym co powiedziała mi Liz. Kurczę ona ma racje. No kocham go, mimo tego, że ma czasami stany depresyjne, ale to mnie nie obchodzi. Ja chcę z nim być.! Kurczę, chce z nim być.!
Musiałam tyle czekać, żeby to zrozumieć.
Wiem.! Kiedy on do mnie przyjedzie powiem mu o tym....
Dwa tygodnie później.
-Kochanie jestem już pod twoją uczelnią.
-Okej. Zaraz wychodzę.!
Zebrałam książki z ławki i poszłam do Tobias'a. Czekał na mnie przy aucie.
Podbiegłam.
-Cześć kochanie.! -Odrazu wtuliłam się się w jego ramiona. -Brakowało mi ciebie. Strasznie się stęskniłam.
-Ja za tobą też.! -Wbił się w moje usta.
-Muszę ci coś powiedzieć. -Popatrzyłam się w jego piękne oczy.
-Tak.? A co.?
-Nie tutaj, choć.
Poszliśmy do parku. Trzymaliśmy się za ręce.Usiedliśmy na ławce koło fontanny.
-Tobias.?
-Tak.?
Mocno ścisnęłam jego rękę.
-Tara.? Co jest.?
-Bo... Ja... chcę za ciebie wyjść.
-Co.?! -Wstał w szoku. -Na prawdę.?
-Tak.! -Stanęłam na przeciwko niego.
-Kocham ciebie, i nie mogę dalej czekać.
-Ja ciebie też.! -Wziął mnie i objął, potem podniósł i obrócił.
To był nasz szczęśliwy dzień.
-Kocham cie.!
-Ja ciebie też.! -Wtuliłam się w jego ramiona. Popatrzyłam w oczy, a potem nasze usta się zetknęły.Zabrał mnie na gorącą czekoladę no i oczywiście ciasto.
Kawiarnia była w stylu vintage.!
Kocham taki styl.!Oczywiście poszliśmy w róg. Tobias już wie, że lubię bardziej klimaty kameralne.
Spędziliśmy czas śmiejąc się, rozmawiając nad różnymi rzeczami. O szkole, jego pracy. O tym jak się tu żyje.
No i zszedł temat na nasze wesele.
-Tobias, bo nie powiedziałam ci o czymś.
-Tak.?
-Booo, ja chciał bym wsiąść ślub z Liz i Zackiem. Taki romantyczny podwójny ślub. Czy to nie piękne.!
-Emmmm. -Podrapał się po głowie. -Zaskoczyłaś mnie, ale powiem ci, że dla mnie to nie ma znaczenia.! Chcę abyś była szczeliwa.
Jeny.!!!!! Jaki on jest wspaniały.!
-Tobias.! Jesteś najlepszy.!
-No raczej.! -Zaśmiał się.Spędziliśmy razem bardzo miły wieczór. Okazało się, że Tobias na weekend zostaje tutaj. Czyli mamy jeszcze razem dwa dni. To będą wspaniałe 2 dni.
CZYTASZ
Mimo wszystko chcę Ciebie.
Lãng mạn-Kocham go,nawet bardzo. Już od pierwszego spotkania zaczęłam coś do niego czuć. Czy to miłość czy zauroczenie? Czy to coś poważniejszego.? Dlaczego mam wrażenie że go stracę mimo iż nie jesteśmy razem.? Moja historia jest skomplikowana. Dlaczego? D...