Rozdział 54

162 6 0
                                    

Wracałam z Liz autem do domu.
-Nie wieże Liz. Czy to się dzieje na prawdę.?
-Tak maleńka. Dzieje się. Ty i ja zostaniemy mamą w tym samym czasie. Prawie, ja o kilka miesięcy szybciej ale za to nasze dzieci będą w tym samym wieku. Czy to nie urocze.?
-Taaa. Już to widzę. Od dziecka razem, a potem wielka miłość.
-Czuje sarkazm.
-Nooo, o to chodziło. Jeszcze nie ma co gdybać. Ty będziesz miała chłopca, jeszcze nie wiem, co ja będę mieć. Nawet się aż tak szybko nie dowiem.

Po chwili dojechaliśmy do domu.
-Dzięki Liz. Jesteś kochana.
-Ja też dziękuje. -Buziaczek na do widzenia i machanko.
-Oooooo. I jak się biegało.?
-Wiesz Tobias..... zarąbiście.! Nigdy nie uprawiałam tak męczącego sportu.
-No powiem ci, że ja taki sport uprawiam prawie codziennie.
-Codziennie biegasz.?
-Codziennie jeżdżę autem.
-Bardzo śmieszne, idę się wykapać.
-Aż tak się zmęczyłaś.? Biegając autem.?
-Zamknij się Tobias.! -Mówiłam wchodząc po schodach.
Dzisiaj postawiłam na gorącą kąpiel z dużą ilością piany. Chwila relaxu mi się przyda. Oparłam się, zamknęłam oczy i wróciłam do sytuacji z przed paru minut. Dalej do mnie ten fakt nie dociera. Będziemy rodzicami.
Ja i Tobias. Jestem ciekawa reakcji moich rodziców.
Po prawie dwu godzinnej kąpieli założyłam tylko ręcznik na siebie i poszłam do pokoju.
Tobias siedział przy laptopie.
-Co robisz.?
Usiadłam na łóżku i wycierałam w siebie balsam waniliowy.
-Biegam. Też chyba mogę biegać na krześle co.? -Zaśmiał się szyderczo. Lecz ja wzięłam poduszkę i po prostu nią w niego rzuciłam.
-Oż ty. Przeszkadzasz mi w pracy. -Odrzucił mi ją.
Poszłam się ubrać w moją piżamę. Dziś postawiłam na krótkie spodenki różowo czarne z czarną lekką bluzeczką.
-Mmmmmm. Moja żona jest taka sexi tego wieczoru. -Zamknął laptopa i podszedł do mnie. Objął mnie w talii i całował.
Po szyi, karku, ustach.
-Tobias. Czekaj. Jest coś o czym musimy pogadać.
-Tak.? Nie może to poczekać.?
-Niestety nie. Usiądź.
Podeszłam do mojej torebki i wyciągałam małą kopertę. Dałam mu ją.
-Co to.?
-List od świetego Mikołaja. Chyba się trochę zagubił.
Otworzył go, usiadł na kanapie. To chyba z wrażenia.
Wyciągnął małą karteczkę z USG.
-Tara.? To nasze dziecko.?
-Tak. Nasze. -Uśmiechnęłam się.
Tobias zakrył ręka usta. Widziałam w jego oczach łzy.
-Aż tak się cieszysz?
-Bardzo. Nawet nie wiesz jak. -Wstał i mocno mnie przytulił. -Dziękuje ci. Tak bardzo chciałem je mieć właśnie z tobą. Za pare tygodni idę znowu do lekarza. Pójdziesz ze mną.?
-Tak.! -Znowu mnie przytulił.

Postanowiliśmy, że wieczorem przy kolacji powiemy o tym naszym rodzicom.
Zamówiliśmy stolik w dobrej restauracji.
Koło 20 do niej pojechaliśmy. Chcieliśmy być przed nimi.
-Ale się stresuje. -Powiedziałam.
-Czym kochanie.? To najlepsza nowina w tym dniu.
-Wiem, wiem. Natomiast chcę żebyś wiedział jak bardzo się wkurzyłam, kiedy Liz powiedziała, że mogę być w ciąży.
-Dobra. Przyznam się, że parę razy nie założyłem prezerwatywy. Wiesz bo nasze chwile niekiedy były spontaniczne, nawet mi to nie przyszło do głowy. Zapomniałem.
-Kiedyś, to ty zapomnisz głowy, jednak jak popatrzeć na to z drugiej strony, to się mega ciesze, że tak wyszło. Trudno moje studia pójdą w zawieszenie, ale za to będziemy rodzicami.
-Przyznaje się do błędu, ale wiesz jak bardzo chciałem dziecka z tobą.?
-Wiem misiu.
Po chwili weszli nasi rodzice.
-Witajcie. -Powiedziała Anet.
Oczywiście każdy się ze sobą przytulił i zasiedliśmy do stołu.
Zamówiliśmy główne sanie. Czyli kaczka z jabłkiem i farszem, zupę krem oraz deser.
-A powiecie nam z czego ta uczta.? -Zapytał tata.
-Tak. Ale to po kolacji.
Po około 40 minutach czekania na kaczkę w końcu kelner do nas podszedł.
-Proponuje Państwu do tej potrawy lampkę lub czarkę wina.
-Jakiego.? -Zapytał mój teściu.
-Oczywiście wytrawne, z lekką nutą owocowego smaku. Wprost pasującą do kaczki.
-Dobrze. Kto pije.?
Wszyscy się zgłosili oprócz mnie, taty i Anet. Kierowcy mają przekichane, no i ciężarne.
Minęło około godziny.
Czas na deser.
-Dobrze myśle, że to już czas. -Złapałam Tobias'a za rękę. -Więc zebraliśmy się tutaj, aby powiedzieć wam, że...... że...... będziecie dziadkami.
-Co.?! -Każdy się zszokował.
-Tak. To już potwierdzone informacje. Jestem w ciąży.
Każdy zaczął mnie przytulać, całować. Nam gratulować. To było bardzo miłe.
Oczywiście dostaliśmy pare słów wsparcia od rodziców. Nie wiem czy wspomniałam, ale był też Paul. Też się ucieszył, że będzie wujkiem.
Potem razem spędziliśmy resztę czasu. Tata zamówił 3 butelki szampana i świętowali do późna.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz