Rozdział 28

210 6 0
                                    

Tyle co się dowiedziałam, to to, że babcia nic nie może jest ani pić. Mama wypełniła 1000 dokumentów i że jutro o 8:00 babcia będzie miała operacje.
Obecnie leży na sali chorych...
Po chwili:
Rozłączyłam się i ubrałam się już w piżamę.
Krótkie spodenki, koszulkę na ramiączkach, a na to założyłam sweter, który po jednej stronie odsłaniał mi ramie.
Zeszłam do Tobias'a.
Ciekawe czy pamiętał o mojej herbacie.

W tym samym czasie:

-Gdzie oni mogą mieć herbatę.?
Przeszukałem pare szafek...
-Czego szukasz.?
Przestraszył mnie męski głos. To dziadek Tary.
-Herbaty.
-Tutaj jest. -Wyciągnął pudełko z górnych półek.
-Dziękuje.
-To teraz mi powiedz, ale to szczerą prawdę.
-Emmm...
-Jesteście razem.?
Kurcze co to za pytanie.?
-No....Ee....Em...
Podrapałem się po głowie.
-Dobra nie męczę cię ale wiedz, że to moja wnuczka i jak ją skrzywdzisz.. to se inaczej pogadamy. -Pogroził palcem.
-Wszystko będzie dobrze, ja ją bardzo... lubię.
Ugryzłem się w język.
-Ah ta nasza współczesna młodzież.
Zaśmiał się dziadek i wyszedł z kuchni.
Ludzie to było straszne. Mało to moje serce mi nie wyleciało.
Niech ta woda się grzeje szybciej.

Tara:

O, chyba była jakaś rozmowa. Kiedy wchodziłam po schodach widziałam wychodzącego z kuchni dziadka.
-Buu.!
-Hej... kochanie.!
Kochanie powiedział bardzo cichutko.
-Hej... kochanie!
Zrobiłam tak samo.
-Proszę herbatka gotowa.
-Dziękuje. Jest pyszna.
Chwila ciszy.
-To o czym gadałeś z dziadkiem.?
-A, tak o wszystkim i o niczym.
-Yhy, wie o nas.?
-Chyba coś przypuszcza. Może powiemy im.?
-Nie wiem. Boje się tego, że zacznie się gadanina. Jesteś za młoda, skończ szkołę, a co ze studiami.
Chcę ci tego oszczędzić.
-Hmmm, musimy coś wymyślić.
Tobias stanął na przeciwko mnie.
-Kocham ciebie. -Wyszeptał mi do ucha.
-Ja ciebie też.
-Nie znoszę ciebie w tej piżamie.
-Dlaczego.?
-Bo jestem w niej mega seksowna!
-Co.?
Włożył swoją rękę pod mój sweter i pocałował w odkryte ramie.
-Wziął bym ciebie tu i teraz.
-Tobias.!
Odepchnęłam go.
-Weź, nie tutaj. -Uśmiechnęłam się.
Nagle otworzyły się drzwi do domu. To mama i tata.
-Jesteśmy.!
-Wyszłam do salonu.
-I jak, wiesz coś nowego.?
-Na razie tylko to co już wiesz, a tak nic nowego. Jutro operacja. Skończyły się godziny odwiedzin, więc musieliśmy już iść.
-Dało się wejść do babci.?
-Tak, potem, ale nie na długo.
-Mogłam zostać tam z wami.
-Nie, dobrze, że byłaś tutaj.
Po chwili usiedliśmy w salonie. Leciał jakiś program w telewizji nawet śmieszny, więc trochę się rozerwaliśmy.
-Jestem głodny.! -Tata poklepał się po brzuchu.
-Emm, to może coś zjemy.?
-Dobry pomysł córcia.
-Tobias pojedziesz ze mną. Zamówimy chińszczyznę.
Widziałam to spojrzenie Tobias'a na mnie. Strach w oczach.
-Tato, może pojadę z wami.?
-Nie, nie, damy sobie radę. A poza tym będziemy czekać w nieskończoność, kiedy się wypindrzysz na miasto.
-Tato.!
-No twój tata ma rację.
No i klapa. Coś będą podejrzewać.
-Jak chcecie.!
Tobias i tata pojechali po jedzenie.

Mam nadzieje, że to jakoś przeżyje.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz