Rozdział 27

207 7 0
                                    

Rodzice poszli do Doktora.
-Tara, jesteś bardzo zmęczona. Choć zawiozę ciebie do domu.
-Nie chcę, chcę być z nią.
-Już są tutaj rodzice. Jeśli będziesz zmęczona i wylądujesz na łóżku dla pacjentów, to tak jej nie pomożesz.
-Ale...
-Nie ma żadnych ale. Napisałem mamie sms'a, że jedziemy do domu, bo jesteś wykończona.
-Dobrze.

Pojechaliśmy do domu. Poprowadziłam Tobias'a i po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce.
Ten sam domek, drewniany domek, gdzie często przesiadywałam w nim na wakacje jako dziecko. Moja babcia robiła mi moje ulubione ciasto, a ja już wyjadałam je jak ledwo było wyciągnięte z pieca.
Naszła mnie chwila wspomnień.
Tobias wziął nasze torby i udaliśmy się do środka.
-Dziadek.! -Przytuliłam go. -Jak się czujesz?!
-Wziąłem leki więc już lepiej, ale było nie ciekawie.
-Musisz na siebie uważać. Nie chcę żebyś i ty wylądował w szpitalu. -Uśmiechnęłam się do niego, bardzo szeroko.
-Oj moje kochanie.!
-Twoje.!
Zaśmialiśmy się.
-Dziadek, idę się położyć trochę.
-Ale poczekaj.! Kim jest ten... młodzieniec.?
-To jest Tobias. Mój... kolega. Przywiózł mnie tutaj, bo ja sama raczej bym nie maila sił jechać.
-Rozumem.
-Miło mi Pana poznać. -Podał mu rękę.
-Również. Dobrze się nią zaopiekuj.
-Oczywiście.
Udaliśmy się do pokoju, dziadek również do swojego.

Tobias:
Weszliśmy do domku. Jaki on piękny. Uwielbiam takie klimaty, wszystko z drewna.
Tara przywitała się ze swoim dziadkiem. Widzę po niej, że chce udawać silną przy nim, ale tak naprawdę jest krucha w środku.
Musi być teraz silna i ja ją będę wspierał. Muszę jej pomagać i być z nią.
~
Właśnie poznałem jej dziadka. Bardzo sympatyczny człowiek.
Po chwili poszliśmy do góry, gdzie znajdowały się inne sypialnie.

Tara:

Usiadłam na łóżko. Byłam taka padnięta.
Tobias położył nasze torby.
-Kochanie mamy problem.!
-Jaki znowu.?
-Em taki, że oni nie wiedzą, że jesteśmy razem, po drugie na pewno nie pozwolą nam razem spać, a po trzecie, -Podeszłam do niego szybko i go pocałowałam.
-To jest najmniejszy problem. -Zrobiłam to znowu. Chcę go dzisiaj całować, cały czas całować.
Tobias włożył swoje ręce pod moja koszulkę. Miał takie chłodne dłonie.
Złapał mnie pod uda i wziął na ręce. Zaniósł do łóżka. Położył mnie na plecach, całował po szyi z jednej strony, i drugiej. Wrócił do mich ust. Zaczął zdejmować moją koszulę, kiedy to ja sprytnie się wywinęłam z pod jego objęć.
-Nie, nie robaczku.!
-Ależ jesteś przebiegła.
-Tez ciebie kocham, idę pod prysznic.!

Tobias;

Ah, podbiegła jest ta moja mała dziewczyna. No no, coraz bardziej jest ciekawie z nią.
Słyszałem jak bierze prysznic. Kurczę, ona jest taka, taka gorąca. Każda namiętna chwila z nią, to coś wspaniałego. Mimo iż nie ma doświadczenia to jest... mi wspaniałe z nią.
-Wiem...
Zamknąłem nasze drzwi od pokoju na klucz. I tak nie ma nikogo, tylko dziadek, który na pewno leży, bo źle się czuł.
Podeszłem do drzwi do łazienki.
Kurczę zamknięte.
-Tara.! Kochanie.!
-Co.?
-Emmm, muszę koniecznie do ubikacji.
-Teraz.?
-Tak.! Szybko.
Wykorzystam okazje, żebym teraz ja ją podszedł.
Otworzyła mi drzwi w samym ręczniku.
Emmm, trochę nie wiedziałem co robić.
-No wchodź, ja poczekam na zewnątrz z szamponem na włosach.
-Nie musisz.
-Co.?
Zaciągałem ją do łazienki, kiedy chciała wyjść.
-Teraz mi nie uciekniesz.
Zamknąłem drzwi i ją pocałowałem. Czy już wspominałem, że była w samym ręczniku.?
Nie mogłem skupić myśli.
Zabrałem ją pod prysznic. Dobrze, że to taki nowoczesny prysznic tylko z połowa szyby w łazience. Włączyłem wodę. Byłem w ubraniach.
-Wariat.!
-I tylko twój wariat.! -Szepnąłem jej do ucha.
Całowaliśmy się. Długo się całowaliśmy. To była nasza chwila.
Byłem już cały mokry.
Dotknąłem mojej koszulki.
-Może tego się pozbędziemy.? -Wyszeptała mi.
I już nie miałam na sobie nic, jej ręcznik tez wylądował na podłodze. Nigdy tego nie robiłem pod prysznicem, ale była to na prawdę ciekawa chwila.
-Bosz.. jak ja ją kocham.!

Tara:

Oczywiście, kiedy ja chcę mieć chwile dla siebie, to coś, ktoś mi musi przeszkadzać.
-Emmmm. Muszę koniecznie do ubikacji.
-Teraz.?
Ja cie nie mogę. Dobra.
I to był mój błąd.
Zaciągnął mnie do łazienki, i tak, zrobiliśmy to pod prysznicem.!
To było szalone. Ale za to było mi bardzo dobrze.
Po chwili wytarliśmy się i ja ubrałam się w czyste ciuchy.
-To było bardzo podstępne kochanie.!
-No przyznaj, że mi to wyszło.?
-Ah, idź ty.!
Położyłam się na łóżko. Musiałam odpocząć. Chcesz coś z dołu.?
-Tak, zrobisz mi herbatki.?
-Zrobię.
Tobias poszedł na dół, a ja zadzwoniłam do mamy.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz