Rozdział 22

254 7 0
                                    

Dużo ostatnio się działo. Chciałam to już zapomnieć. Minął tydzień, od tego całego wielkiego poruszenia w szkole.
Chce odpocząć od tego wszystkiego. Ale jak.? Trzeba się uczyć, bo już za dwa miesiące są egzaminy i muszę je dobrze zdać. Nie mam już sił. Moja głowa mi pęka. Dobrze że jest piątek, więc teraz na spokojnie mogę wrócić do domu i po prostu dobrze się wyspać. Dawno dobrze nie spałam. Mogła bym spać godzinami.
Wróciłam do domu o 20. Zjadłam coś lekkiego, bo kalorie na noc bardzo źle się spalają. I poszłam się walnąć na łóżko. Moja chwila spokoju nie trwała długo. Dostałam jakiegoś sms'a.
Od Tobias.;
Hej Kwiatuszku. Masz dosłownie 30 minut i zabieram ciebie na mały odpoczynek. Ostatnio dużo miałaś na głowie, a ja chce ci to co złe wynagrodzić.
Kocham.
Ps. 30 minut.

Jak to.? Gdzie mnie zabiera.?
No i po chwili relaxu.
Wstałam z łóżka i zaczęłam się pakować. Spakowałam spodnie, spódniczki, sukienki, pare butów i oczywiście mój dres. No i kosmetyki.
Tak jak chciał, byłam gotowa po 30 minutach.
Podjechał pod mój dom. Dał mi całusa na przywitanie i spakował moja walizkę do bagażnika.
-Powiesz mi, gdzie mnie zabierasz.?
-Nie. Dopiero zobaczysz na miejscu.
-Ale Tobias.
-Nie. Musisz wytrzymać.
-Dobra.! Weszłam do auta.
Tak bardzo chciałam wiedzieć gdzie jadę. Rodzice byli w pracy, więc napisałam im tylko, że wrócę w niedziele wieczorem i jadę z ekipą odpocząć.
Tobias zapakował moja torbę i udaliśmy się w trasę. Jechaliśmy spory kawałek drogi. A ja nawet nie wiedziałam ile jeszcze do końca.
-Daleko jeszcze.?
-Trochę.
Yhy. Bardzo mi dużo powiedział. Przejechaliśmy znowu kawałek drogi.
-Daleko jeszcze.?
-Jeszcze trochę.
Chciałam go podenerwować troszeczkę, może mi powie, ale był nie ugięty.
Szczerze to już zaczynało mi się spać. Zasnęłam.
-Dojechaliśmy.
Tobias wyszedł z auta. Trzaskanie drzwi mnie totalnie obudziło. Ale to co zauważyłam, zamurowało mnie.
Otworzyłam oczy, a przede mną ukazała się mała chatka oświetlona małymi światełkami. Była taka piękna. Droga do domu także była oświetlona, więc bez problemu znaleźliśmy drogę do drzwi.
-Gdzie my jesteśmy.?
-Gadzieś, gdzie będę tylko ja i ty. Sami, przez cały weekend.
-Naprawdę.?
-Tak.
Bardzo mnie to ucieszyło. Byłam taka szczeliwa.
Weszliśmy do domu.
W środku było jeszcze piękniej. Na wejściu ukazał się mały salon, gdzie palił się w kominku ogień, łączony był on z kuchnią, gdzie na blacie czekała już butelka wina i kieliszki.
To była taka mała chatka, ale na prawdę cudowna. Śliczna. Na górę prowadziły drewniane schody. Tam znajdowała się sypialnia i łazienka oraz jeden pokój gościnny.
-Czyj to domek.?
-Nasz.
-Nasz.?
-Tak. Dostaliśmy go w spadku po dziadku. On tutaj mieszkał z babcią przez dobre kilkadziesiąt lat. Niestety umarli, a dom przepisali dla mnie. Ja go trochę remontowałem, podrasowałem i teraz wyglada bardziej nowocześniej, choć zachowałem coś po dziadkach. Patrz. Ten fotel. Ten duży piękny ciemnozielony fotel. Tutaj zazwyczaj w wakacje, czy w dni w których byłem u nich, siadałem u dziadka na kolanach, opowiadał mi swoje historie, czy pokazywał zdjęcia z wojny, kiedy latał samolotami. Ja uwielbiałem samoloty, więc mieliśmy o czym rozmawiać.
Byli bardzo fajni. Kochałem ich, ale zaatakowała ich choroba. Najpierw umarł dziadek, a potem babcia. Bardzo mi ich brakuje. Może to od tego czasu stałem się bardzo wredny dla ludzi.? Tylko przy nich byłem ciepłym dzieckiem. Większość ludzi z zewnątrz mnie wkurzało. Kilka lat temu zostałem sam. Zostawili mnie, ale poznałem ciebie. Teraz ty jesteś dla mnie również ważna jak oni byli.
-To jest smutna historia, ale ciszę się, że się zmieniłeś.
-To ty mnie zmieniłaś.
Podszedł do mnie i mnie pocałował. Tak bardzo, bardzo kocham jego pocałunki.
-Ale kiedy ty to przygotowałeś.?
-Zadzwoniłem do wujka, który czasami dogląda tego miejsca, naprawia coś i powiedziałem mu, że przyjeżdżam z wyjątkową dla mnie osobą. I powiem ci, postarał się.
-Jest cudownie. Dziękuje.
Zobaczysz jutro. Czuje, że okolica też ci się spodoba.
Rozpakowaliśmy swoje rzeczy w sypialni i zeszliśmy do salonu. Wujek zatroszczył się nawet o jedzenie, choć ja tak bardzo miałam ochotę na pizzę. Ale cóż, wszystko jest już zamknięte. No jest 23 więc raczej musi wystarczyć nam to co jest.
Poszłam wsiąść prysznic. Ale już w trakcie czułam, jak coś bardzo cudownie pachnie.
Po kąpieli założyłam dres i zeszłam na dół.
-Co robisz.? -Podeszłam do gotującego coś Tobias'a.
-Emmm. Krewetki na maśle.
-Mmmm. Uwielbiam krewetki. -Dałam mu całusa w policzek. Choć to nie było łatwe, bo ja zaledwie 1,60 wzrostu do jego 1:75, ale dałam radę.
Podeszłam do blatu obok niego i nalałam sobie soku do szklanki. Po chwili podszedł do mnie od tyłu i mnie złapał w pasie. Oparł szyje na moim prawym ramieniu i szepnął.;
-Kocham cie.
Poczułam jak moje ciało przeszywają ciarki.
-Ja ciebie też kocham.
Obróciłam się do niego, a on mnie pocałował. Podniósł i posadził na drewnianym blacie. Swoje dłonie włożył pod moja bluzkę. Dotykał moich pleców. Jego dłonie były takie ciepłe. Tęskniłam za jego dotykiem. Całował mnie bardzo czule.
Całował, całował, całował.
-Tobias.! Krewetki.!
Ufff, ledwo co i by się spaliły.
-Dobrze, że czuwasz, bo ja zatraciłem się w twoich ustach.

Zasiedliśmy do dużego drewnianego stołu, gdzie stały już zapalone świeczki. Tobias rozłożył krewetki na talerze, nalał wina do kieliszków i miło razem spędziliśmy czas. Potem przenieśliśmy się koło kominka na dywan. Usiedliśmy i piliśmy wino.
-Masz może gdzieś tutaj albumy ze swojego dzieciństwa z dziadkiem.?
-Nie mów, że chcesz je oglądać.?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Serio.?
-Tak.? -Dodałam szeroki uśmiech.
Po chwili, oglądaliśmy razem zdjęcia.
-Ale byłeś śmiesznym dzieckiem.
Zaczęłam się śmiać z pozy, którą zrobił na jednym zdjęciu.
-Tak.? Co w tym śmiesznego.?
-Ty.! -Zaczęłam się śmiać. -Byłeś słodziakiem.
-Ja.? A co, teraz nie jestem.?
-Tak.! Teraz, to jesteś mniej słodki.
Śmiałam się na całego.
-To ja ci zaraz pokaże...
Zaczął mnie gilgotać. Jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Gilgotał mnie wszędzie. Zsunęłam się na plecy. Zawisł nade mną.
-Teraz mi nigdzie nie uciekniesz.
Znowu mnie pocałował. Całowaliśmy się namiętnie, a zarazem bardzo czule. Jak zawsze przegryzał moje wargi. Uwielbiałam to, jak ma nade mną kontrolę. Uwielbiam w tym czasie jego władczość. Jedna ręka wylądowała na moim udzie. Przysunął ją wyżej. Ściągnął moje spodnie od dresu, a potem swoją czarna bluzkę. Całował mnie dalej. Przesuwał swoją rękę po mojej lewej nodze. Dotykałam jego wyrzeźbioną klatkę. Ona była taka doskonała. Przejechałam palcami na niej z góry na dół. Nagle na grodze stanęły mi sznurki od jego dresowych siwych spodni. Rozwiązałam je. Tobias mnie podniósł. Klęczał między moimi biodrami. Ściągnął moją bluzkę. Patrzyłam się w jego piękne i szkliste oczy. Mogła bym w nich utonąć.
Zostałam w samym staniku.
-To też jest nam nie potrzebne. -Szepnął mi do ucha, a potem już go nie było.
Położył znowu mnie na podłodze. Było tak mięciutko na tym dywanie.
I tak, było nam bardzo przyjemnie. Trzymałam moje dłonie na jego plecach. Ściskałam je z tego wszystkiego. Było mi bardzo dobrze, wspaniałe, cudownie. Ciesze się, że on mnie tutaj zabrał. To była wyjątkowa noc.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz