Rozdział 50

184 5 0
                                    

Sylwester!!!!
Tak jak planowaliśmy tak zrobiliśmy. Jedziemy na weekend do drewnianego domku Tobias'a. Tak strasznie się ciesze.!
Spakowaliśmy swoje rzeczy i z samego rana pojechaliśmy na wycieczkę.
Oczywiście bagażnik rzeczy, ale i fajerwerk, szampana i dobrych smakołyków.
Wyruszyliśmy w drogę.
Oczywiście musieliśmy stawać chyba z milion razy, bo Liz zachciało się siku. Masakra jak można tyle sikać.

Po południu dojechaliśmy na miejsce.

Wypakowaliśmy nasze rzeczy z auta i ja i Liz przyrządziłyśmy coś na obiad

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wypakowaliśmy nasze rzeczy z auta i ja i Liz przyrządziłyśmy coś na obiad.
Hah.... taki żart.!
Oczywiście, że nie chciało nam się gotować. Jest dzień lenia. Zamówiliśmy jedzenie do domu. Postawiliśmy na chińszczyznę.
Chłopaki jak to chłopaki gadali o swoich sprawach, a ja z Liz przeżywaliśmy nasze wesele.
-To będzie coś wspaniałego.
-Tak Liz. Masz racje. Szczerze już nie mogę się doczekać.
-Ja też. To będzie następne nasze wspólne doświadczenie. Pamiętasz.. jak spotykałaś się z chłopakiem, a ja musiałam ciebie kryć przed rodzicami.
-Taaaaa, a Liz pamiętasz jak niby spałaś u mnie, a tak naprawdę wychodziłaś gdzieś na grube melanże.?
-Oczywiście. Nie ma melanżu beze mnie. I to jeszcze grubego. O nie nie.
-A teraz bierzemy ślub. Także razem, jeszcze będzie tak, że dzieci będziemy mieć w tym samym czasie.
Zaśmiałam się.
-Tak... to już by było rzeczywiście dziwne. Całe życie razem, a jednak osobno. Z jednej strony ja urodzę syna, a ty córkę albo odwrotnie i oni się w sobie zakochają. Tak, ja to widzę.
-Liz... ty i ta twoja fantazja.
-My tu gadamy o dzieciach a same nie dawno bawiłyśmy się lalkami barbie.
-Tak. To były czasy. Niezapomniane.
-Dziewczyny. To co już prawie wieczór. Już prawie 12. Trzeba odpalać proce. -Dodał podniecony Zack.
-Spokojnie dopiero 20. -Powiedziałam.
-Ale ja już bym postrzelał.
-To idźcie z Tobiasem. My musimy pogadać.
Poszedł.
-A znalazłam nam super wczasy na podróż poślubną.
-Tak.
-Podaj mi tablet.
-Liz... coś ty wymyśliła.?
-Pare opcji.
1-Bahamy,
2-Miesięczna podróż statkiem w różne miejsca.
3-Paryż.
-Szczerze.... -Popatrzyłyśmy na siebie i powiedziałyśmy razem Bahamy. -To było normalne. Tam jest tak pięknie. Lazurowe wybrzeże. Złoty piach, drinki, słońce i nasze sexi dupeczki.
-Tak.!!! To jest to.
-Super. A co na to chłopaki.?
-Co ty na to, żeby zrobić im niespodziankę. Porwiemy ich.!
-Tak.! Super pomysł. -Przybiłyśmy se piątki.
Liz zarezerwowała dwa domki na wodzie. Ludzie jaka ja jestem podekscytowana.

W kocu po naszych spiskach ubrałyśmy kurtki i poszłyśmy do chłopaków. Bawili się jak małe dzieci.
Jeszcze trochę i godzina x.

...

-10,9,8,7,6,5,4,3,2,1 -Szczęśliwego nowego roku.!
Krzyknęliśmy do siebie.
Chłopaki puszczali fajerwerki. Było tak wspaniałe. Wokoło nas śnieg i osoby które bardzo kochamy.
Skończyliśmy gdzieś imprezę o 2 nad ranem.
Potem poszliśmy do swoich pokoi.



Parę tygodni później.

-Liz.! Widziałaś gdzieś moje spinki do włosów.?
Kurczę za godzinę ceremonia, a my jesteśmy w głębokiej dupie. Jak to ja i Liz. Wiecznie nie możemy się wyrobić na czas. Tak. Jest dzisiaj nasz ślub.!
Nareszcie.! Ale mamy stresa.
Oczywiście ja i Liz szykujemy się razem w jej pokoju.
Tobias i Zack mają po nas przyjechać.
Oczywiście jak zawsze Liz na samym końcu...ale za to patrzcie...

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz