Rozdział 49

164 6 0
                                    

-To co.! Czas na prezenty.! -Krzyknęłam i poszliśmy na kanapę.

Zaczęliśmy od dziadków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaczęliśmy od dziadków.
Otworzyli swoje prezenty.
Babcia dostała tablet. Dziadek.... również. Potrzeba im trochę nowej technologi, ich oczy nie są już najlepszej jakości, a lupka w tablecie jaka jest duża.
Prezent otworzył teraz tata.
-Jej.!!!! Znowu nowe kapcie. -Do tego karteczka:'Od twojej kochanej żonki'.
Tata dostał jeszcze od mamy nowy zegarek, a jak zobaczył z jakiej firmy to jego oczka się zaświeciły.
Teraz prezent otworzyła mama.
Pisnęła.!
-Kochanie!!!!!! To jest to co chciałam.
Dostała nowy telefon. Tegoroczny. Bardzo chciała go mieć.
Kolej przyszła na mnie.
Leżało małe pudełeczko. Poruszałam nim i coś stukało.
Od kogo to.? Nikt się nie odezwał.
Otworzyłam go.
-Co???!!! -To były jakieś klucze. Wyciągnęłam je. -Co to.? Od czego.?
Nagle Tobias zaczął się dziwnie uśmiechać.
-To są klucze od naszego mieszkania. Wynajmuje je i remontuje dla nas. Kiedy się pobierzemy możemy w nim zamieszkać.
-Tobias.!! Jesteś najlepszy.!
Rzuciłam mu się na szyje.
-Ja też coś dla ciebie mam.
Wyciągałam kopertę. I mu dałam.
Tobias od zawsze lubił motocykle i auta, wiem że w przyszłym roku są mega targi z tym związane.
Otworzył list.
-Nie wierze.! Tara.! Je tak ciężko zdobyć. Zawsze rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Jesteś kochana.
Teraz on się na mnie rzucił z uściskami.
-Kochanie bo mnie udusisz. -Zaśmiałam się.

Potem jeszcze spędziliśmy miło wieczór.

Następnego dnia.

-Dobra. No a co z dekoracją.?
Pytała się Liz.
Omawialiśmy w 4 nasze wesele.
-Dominacja czerwieni i bieli.? -Dałam propozycje.
-Tak.! To jest to.! -Powiedziała zachwycona Liz pisząc coś w zeszycie.
-Dobra więc plan jest taki. Kwiaty na stole oczywiście czerwone. Co drugi stół. Czerwone serwetki, białe obrusy.
Krzesła każdy z białym poszyciem i dodatkiem czerwonego kwiatu z tylu krzesła.
Nasz stół pięknie ozdobiony porozrzucanymi płatkami kwiatów.
Za nami ściana ozdobiona naszymi inicjałami, oczywiście w złocie.
Tak. Czerwień ze złotem dobrze koliduje.
Menu: Myślę że musi być wyjątkowe. To jeszcze obgadamy Tara z babką w naszym pałacyku.
Ilość gości 200 osób. Czy chcecie jeszcze kogoś dodać.?
-Nie. -Każdy z nas pokiwał głową.
-Dobrze. Oczywiście do ślubu jedziemy starymi autami. Chłopaki macie tego dopilnować.
Jeśli chodzi o dodatkowe stoły to tak, fontanna z czekoladą. Stół wiejski.
Alkoholem będą się zajmować Paul i Eryk.
Tort. Jest już w trakcie realizacji. Dzwoniłam do babki i powiedziała ze będzie 4 piętrowy z dwojgiem małżeństwa. Ozdoby czerwono złote. Podobno będzie piękny. Liczę na to.
DJ jest już zamówiony.
Koszt. Czy jesteście na to gotowi.
-Zaskocz nas.-Powiedział Tobias.
-50 tysięcy.
-Co.?! -Zrobiliśmy miny zaskoczenia. Grubego zaskoczenia.
-Słuchajcie i tak sobie musiałam dużo rzeczy odmówić.
-Liz.... znając ciebie.... nie dziwi nas ten fakt. -Zaśmialiśmy się.
-Tara. Nasze suknie. Dostałam informacje, że przesyłka już jedzie. Bosz.... mam nadzieje, że się w nią zmieszczę. W końcu są one wybrane i dobrane tylko dla nas.
Będą one wyglądać tak. Ja długa princeska, dopasowana w talii z dodatkami czerwieni. Czerwony bukiet. Natomiast ty Zack czarny garnitur i czerwona muszka.
Ty Tara. Suknia princeska lecz nie tak rozkloszowana, bo tobie źle aż w takich. Lecz będziesz wyglądać pięknie. Ty natomiast będziesz miała złote dodatki. Złoty bukiet. Pan młody złota muszka. Całość my i wy będziemy pasować do wystroju.
To będzie udany dzień.
Ceremonia rozpocznie się o 13:00.
To chyba wszystko. A i jeszcze jedno.
Koszt naszych ubrań 10 tysięcy za parę.
-Wow.! -Dodałam. Cieszę się, że ty tego pilnujesz. Bo ja bym się dalej zastanawiała nas dekoracją.
-Okej czyli mamy wszystko. Tara.?
-Hmmmm.?
-W weekend mamy przymiarki naszych sukien.
-Okej.!

Posiedzieliśmy jeszcze razem u Liz. Pomału przygotowywała pokuj też dla maluszka.
Widać jest tym przejęta bardzo. Dowiedziałam się, że w przyszłym tygodniu ma wizytę u ginekologa. Ciekawe czy będzie widać co ma. Liczę na chłopczyka. Te piękne ubranka.
-Ej wy. -Zaczął Zack.
-No.? -Powiedzieliśmy.
-Razem w sylwestra.?
-No jeszcze się pytasz.? Oczywiście.! -Podskoczyłam z zachwycenia.
-Gdzieś wyjedziemy.? -Zapytała Liz.
-Wiem.! -Wpadłam na pomysł. -Może do tego naszego domku drewnianego.?
Tam jest idealnie.
-Taaaaak.! -Krzyknęła Liz.
-Super.
-W takim razie dzwonię do Wujka, żeby nam go naszykował.
-Bardzo się ciesze. -Dodała Liz. -A co wy na to, żeby jechać razem na podróż poślubną.?
-Hmmmm. Dobry pomysł. Tylko gdzie.?
-Ja już się tym zajmę.
Liz zrobiła tą super minę tajną, mówiącą...ja już to planowałam od wieków.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz