Rozdział 37

185 4 0
                                    

Dojechaliśmy na miejsce. Muzykę już było słuchać z parkingu. Leciał mój ulubiony kawałek.
Reszta też  już przyjechała, więc mogliśmy iść się bawić.
Przeszliśmy bramki i zajęliśmy jakieś miejsca na kanapach pod ścianą.
Klub był extra. Jedna wielka scena do tańczenia, dwa bary jeden po prawej, a drugi po prawej. Mega super oświetlone.
Kanapy znajdowały się wszędzie i były oddzielone wysokimi ściankami, więc każdy stolik miał trochę intymności.
Chłopaki poszli zamówić drinki.
A my po powoli się rozkręcaliśmy.
Liz już odrazu wybiegła na parkiet tańczyć do niezłej bitowej muzyki.

Po chwili były już drinki.
Biedny Tobias i Eryk, nie mogli pić bo byli dziś naszymi szoferami.
Wypiłam jednego i poszłam tańczyć.
-Idziesz Tobi.?
-Nie, na sucho nie umiem tańczyć.
-Dobrze..-Zrobiłam zmysłowe ruchy tańca...- Pójdę sama, ale jeśli ktoś się do mnie przyłączy, to proszę nie pobij go tak jak ostatnio kogoś.
-Nie kuś.!
-Ohh. Będę.!
Ja mam słabą głowę, więc szybko promile mi wchodzą.
Poszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć w stronę Tobias'a. Nasza kanapa była skierowana do sceny, więc on wszystko widział co ja robię.
Tańczyłam bardzo erotycznie. Rozczochrywalam swoje włosy rękoma, dłonią podnosiłam lekko moja sukienkę.
Okręcałam się w różne strony. Widziałam jego niezadowoloną minę.
Nagle dołączył się do mnie wysoki brunet. Zaczął tańczyć ze mną. Złapał mnie w tali i mocno do siebie przybliżył. Podniósł moja brodę, a ja się w niego wpatrywałam.
Nagle coś mnie od niego odepchnęło.
-Zostaw ją.! Ona jest moja.!
Tobias podszedł do mnie, złapał mnie i pocałował.
Tamten odszedł.
-Pamiętaj.!! Jesteś moja.!
Wbił się w moje usta. Trzymał swoje ręce na mojej tali.
Nie wytrzymałam i obwiązałam swoje nogi na jego tali.
-Chodźmy z tond.! -Szepnęłam mu do ucha.
Zabrał mnie do auta.
Otworzył drzwi do pasażera z tylu. Rzucił mnie na siedzenie. Zgasił lampki w aucie.
Ściągnął swoją czarną koszulkę i znowu się we mnie wbił. Leżał na mnie. Czułam go.
Całował moja szyje, z jednej i drugiej strony.
Po chwili dostał się do mojego zamku od sukienki.
Po chwili znalazła się ona na przednim siedzeniu pasażera.
Było tak ciasno, ale za to przyjemnie.
Po chwili każde z nas nic nie mało na sobie.
To była chwila namiętności i rozkoszy. Nigdy tego nie robiłam w aucie, ale przyznam, że było mega zarąbiście.
Polecam to każdemu.
-Tylko nie zabrudź mi karoserii dziewczynko.
-Dziewczynko.!? Uważaj żebyś sam se nie zabrudził chłopczyku.
Znowu się pocałowaliśmy...

W tym samym czasie.:
Liz:
-Gdzie nasza zakochana para.?
-Nie wiem gdzieś tańczą. -Powiedziała El. -Idziesz tańczyć.?
-Tak.!
Poszłam na parkiet. Zaczęłam tańczyć do muzyki, była świetna.
To tego grały różne lasery.
Miałam lekki odpływ.
Ktoś do mnie podszedł. Tańczyliśmy razem. Po paru piosenkach bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
Trzymał mnie za talię.
Miałam czarną krótka bluzkę, więc czułam jego każdy dotyk na plecach.
Moja spódniczka też była parę razy przez niego podniesiona.
Nie uwierzycie, ale on mnie pocałował. Całował mnie. Jak ja dawno nie czułam tego uczucia. Brakowało mi go.! Odwzajemniłam go.
Powiem wam, że był mega przystojny.
Wysoki, czarne kręcone włosy,szczupły facet. Nie mogłam jeszcze dostrzec jego oczu, ale bardzo chciałam je zobaczyć.
Wiec powiedziałam mu.:
-Wyjdźmy na zewnątrz.
-Dobra.
...

Wyszliśmy na dwór. Było dosyć chłodno. Potarłam rękami swoje ramiona.
-Poczekaj tu chwile. -Szepnął mi na ucho.

Po 5 minutach przybiegł zdyszany z czarną skórą.
-To dla ciebie. Załóż.
-Dzię...kuje.
-Jesteś taka piękna. Mógłbym utonąć w twoich oczach.
W blasku księżyca dostrzegłam jego piękne niebieskie oczy.
Czy trafiłam na swojego idealnego faceta.?
Chyba tak.
-Proszę cię, jak myśle to tekst na podryw każdej dziewczyny.?
-Nie. Znaczne od tego. Jestem Zack.
Podał mi rękę.
-Liz.
Zrobiłam to samo. Kiedy podałam mu rękę, szarpnął mnie i przyciągnął do siebie.
Pocałował mnie. Robił to namiętnie i bardzo wolno.
Było zimno, więc para z naszych ust się unosiła w powietrzu.
Za mną był mór i Zack mnie na niego popchał.
Trzymałam swoje ręce na jego klatce i poczułam jego mięśnie, jego nierówny oddech.
-Choć za mną.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego auta.

Tara:
Wyszliśmy z auta.
-Tobias, ty głupolcu. -Walnęłam go lekko w ramie.
-Co jest myszko.? -Droczył się ze mną.
-To było, mega.! Nigdy nie robiłam tego w aucie.
-Ze mną, jeszcze nie jedne rzeczy szalone przeżyjesz.
Poszliśmy do klubu spowrotem.
...
Na kanapie była Poli i Natasza.
-Gdzie was wszystkich powiało.?
-Poli. Spokojnie. Gdzie Liz.?
-Nie wiem. Nikt tego nie wie.
Oby nie zrobiła czegoś głupiego, czego będzie żałować. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała telefonu.
-Na pewno się znajdzie. -Powiedziała Natasza.
-Mam taką nadzieje.

Liz:
Zack zabrał mnie na przejażdżkę. Jechaliśmy drogą, nagle skręcając w las.
-Zack.? Czemu my tutaj jedziemy.?
-Spokojnie. Nic się nie dzieje. Nic ci je zrobię, jeśli ty nie zechcesz.
Okej. To teraz się denerwuje.
Jechaliśmy jeszcze dobre 10 minut, gdzie nagle w lesie była polana, a na niej oświetlona przyczepa kempingowa.
-Co to jest.?
-Wysiądź.
Wysiadałam z auta .
Koło niej, pod daszkiem był stolik drewniany z krzesłami, a dalej zgaszone pozostałości po ognisku.
Zack podszedł do drzwi, wyciągnął klucz z kieszeni i otworzył drzwi od domku.
-Zapraszam panią. Tylko, mam trochę bałagan, więc nie przeraź się. Nie sądziłem, że dzisiaj odwiedzi mnie jakaś kobieta.
-Nie.? Sadze, że bywają tutaj regularnie.
-Nie. Jesteś pierwszą zaraz po mojej matce.
Na myśl o tym zrobił smutną minę.
-Co jest.?
Podeszłam do niego.
-Bo moja mama, nie żyje.
-Ojej. Przepraszam nie wiedziałam o tym.
-Odeszła ode mnie, gdzieś z 5 lat temu.
-Przykro mi. -Podeszłam do niego i go przytuliłam. -A co z tatem.?
-On.! Pijaczyna, nawet nie wiem gdzie jest. Sam na wszystko musiałem zapracować. Jedynie co mi dał to długi i tą cholerną przyczepę.!
Kopnął w drzwi, że zamknęły się z hukiem.
-Ale teraz nie gadajmy już o tym. Może się czegoś napijesz.?
-Tak, chętnie.
Poszedł do auta, a ja rozejrzałam się po przyczepie.
Jak się wchodzi na lewo jest stolik, z dwoma sofami po bokach i małą szafeczką przewieszoną do ściany, gdzie wisi telewizor. Po prawej łóżko, rozwalone, jak by dopiero co Zack wstał.
Na przeciwko mnie znajdowała się nie za duża toaleta, a obok drzwi wisiała korkowa tablica ze starymi zdjęciami Zaca i to chyba jego mama.
Obok mnie znajdowała się mała kuchnia, gdzie stały garnki i nie umyte kubki w zlewie.
Po chwili przyszedł.
Usiadłam na jednej z kanap.
-Preferuje coś mocnego.? Może wino.?
-O tak. Kocham je.!
Wyciągnął dwa kieliszki z szafki nad zlewem.
Powiem wam, że ja jestem wysoka, ale on to jest bardzo wysoki.
Na mój 1,73 on ma 1.80.
Zaplusował umie tym .
Usiadł na przeciwko mnie.
Nalał wino.
-A ja się coś o tobie dowiem.?
-Em. Jestem zwyczajną dziewczyną. Nic ciekawego.
Zrobiłam łyk wina. Nie wiem czemu, ale się zestresowałam.
Usiadł obok mnie. Objął moje ramiona.
-Jesteś taka piękna.
-Eee.-Szybko wypiłam cały kieliszek z nerwów.
-Ohoho. Jaka ty szybka.? Widzę, że jesteś dobra w piciu.
-Tia.. lubię szybko.
Jaka ja jestem głupia.! Super Liz. Ty tempoto.
-Coś jeszcze lubisz.?
Nalał kolejny kieliszek.
-Kręci mnie projektowanie wnętrz.
-Tak.?
-Bardzo, albo też wszystko związane z organizacją. Np. Wesel lub jakiś przyjęć. Myśle nad studiami w tym kierunku.
Znowu wzięłam parę łyków wina.
-Yhy, bardzo ciekawie.
Patrzył na mnie pożądliwym wzrokiem. Jakby chciał mnie tu i teraz rozebrać.
I po 2 kieliszku. Już kręci mi się w głowie.
-Wybacz, ale... -Podniósł moja brodę i skierował moja twarz na siebie.
Cholera, te jego piękne niebieskie oczy.!
-Muszę to zrobić.!
Pocałował mnie. Znowu, namiętnie, bardzo mocno. Całował mnie szybko.
Szczerze to chyba przez te wino, ale nie mogłam mu się oprzeć. Całowałam go również.
Postawiłam kieliszek na stół. Siedział obok mnie więc, usiadłam na jego kolanach w rozkroku. Trzymał moje pośladki rękoma, dalej mnie całując.
Po chwili włożył moje ręce do kieszonek, które miałam z tylu. Ściskał dłonie.
Ja całowałam go, jego kark z jednej i drugiej strony.
Przyssałam się do jego skóry na karku.
-Tak pogrywasz.? Chcesz mi zrobić malinkę.?
-yhy... przebiegłeś mnie.
Wziął mnie i zaniósł na łóżko.
Całował, odpinając guzik od krótkiej spódniczki. Nie opierałam się mu.
Miałam krótki top, wiec mógł bez problemu dostać się do mojego ciała.
Dotykał mnie po plecach.
-Tego nie potrzebujemy. -Ściągnął go.
Stanik też rozpiął.
Po chwili oboje byliśmy bez niczego.
Doznałam coś, czego nie miałam okazji nigdy doznać. Z nim to co innego. Ta rozkosz była inna niż zawsze.
Wspaniałe, przyjemne doznanie. Coś wspaniałego. Było mi tak dobrze.
Muskałam dłońmi jego czarne kręcone włosy.
Koło 3 nad ranem zasnęliśmy ze zmęczenia.

Mimo wszystko chcę Ciebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz