El weszła z hukiem do domu. Jak to El. Dziewczyna która niczym się nie przejmuje.
-Nie uwierzycie co widziałam.! -Zdjęła buty i kopnęła je lekko pod ścianę.
-To zaskocz nas. -Powiedziałam.
-Tobias'a.!!
-No, a coś więcej.? -Dodałam zaciekawiona.
-Emmm. Siedział w parku z jakąś dziewczyną. Nawet ładna, choć hmmm jak było widać, jakaś jest upierdliwa do niego.
-Czyli.?! -Muszę to wiedzieć.
-Tara. No nie wiem, jakoś mnie to nie interesowało. Ale siedzieli razem.
Poszła do kuchni.
No to pięknie. Czyli tą ważna sprawą okazała się dziewczyna.
Załamałam się. Nie chciałam nic z nim wczoraj, to polazł to tej brunety. O nie.! Koniec.! Nie będę się o niego martwiła, skoro on ma mnie dupie. Nie. Nie. To skończone.
-Dziewczyny co wy na to, aby się upić.?
-Jestem za.! -Wydarła się El z kuchni.
-Jeszcze się pytasz.? -Liz do alkoholu pierwsza.
-No jasne. -Natasza tez była bardzo chętna.
No i się stało. Szło jedno wino za drugim i to w biały dzień. Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby napisać do Tobias'a. Mam go teraz serdecznie gdzieś. Niech sobie idzie do tej brunety.
-Jak ja jej nienawidzę.!
-Tara.? Co ci.? -Zagadała Natasza.
-Nie... nawidzę... jej.!! -Krzyknęłam i polałam sobie wina.
-Emmmm. Okej. Czy powie mi ktoś co jej jest.? -Wskazała na mnie Liz.
-Któż to wie.? Upiła się. -Dodała El ubierając swoje trampki.
-A ty gdzie idziesz.?
-Liz, moje kochanie, i tak się dziwie, że z wami tak długo wytrzymałam. Idę pograć w kosza z Erykiem.
-Erykiem.?
-Tak. On przynajmniej nie ryczy o byle co. Patrz na Tare, Liz.
Tak. Upiłam się, uroniła mi się zła, bo czuje się wykorzystana pod takim względem, że byłam wczoraj tylko panią do towarzystwa. A teraz jak nic mu wczoraj nie dałam, to znalazł sobie inną. Nara mu. Nie odzywam się do niego.
-Dziewczyny sory, chwila zawachania , ale już jest dobrze. -Otarłam oczy i zrobiłam ostatni łyk wina.
Spojrzałam na telefon.:
10 nieodebranych połączeń
6 wiadomości.
Nawet nie chce mi się tego czytać. Wolę spędzić czas z moimi dziewczynami.
-To co dziewczyny teraz.?
-Emmm, może gdzieś wyjdziemy.?
-Nieee, nie chce mi się. Już El wyszła. -Powiedziała radośnie Natasza siadając na wygodnym krześle w miejsce El.
W sumie to włączyłyśmy muzykę i po prostu gadałyśmy. Jak zawsze dziewczęce plotki. Obgadywanki chłopaków ze szkoły, no oczywiście Liz musiała obgadać jeszcze pół dziewczyn, ale jak to Liz.
Czas zleciał nam bardzo szybko.
Wybiła godzina 16;00. Za chwilę przyjadą moi rodzice, wiec dziewczyny już się zbierały do domu, a ja posprzątałam ten bałagan i udałam się do mojego pokoju. Połączyłam swój telefon z głośnikiem i słuchałam mojego zespołu Rockowego. Było idealnie.
Podeszłam do okna i usiadłam na moim parapecie. Był on dość duży wiec moja gruba dupa się na nim jeszcze mieściła. Oparłam głowę o framugę i wpatrywałam się przed siebie.
Po chwili zobaczyłam jakieś auto podjeżdżające pod dom Tobias'a. Wyszedł z niego on i ta dziewczyna co ostatnio. Teraz nie było żadnej szarpaniny ale spokojna rozmowa.
Co jest.? Poprawiłam się, aby lepiej widzieć.
Dość sporo czasu rozmawiali ze sobą.
No to chyba mamy nową parę w mieście. Ale nie trzymali się za ręce. Ani nic z innych rzeczy. Po prostu stali i gadali.
Nie rozumiem tej ich relacji.
Doszłam do wniosku, że mam to wszystko gdzieś i położyłam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~
Było gdzieś około 21:00, zapaliłam lampkę nocną i zeszłam do salonu. Mam i tata siedzieli na kanapie, więc podeszłam do nich.
-Nie chcieliśmy ciebie budzić, wiec jak masz ochotę to w lodowce jest obiad.
-Nie chcę mamo. Nie jestem głodna.
Poszłam tylko po szklankę wody. Strasznie chciało mi się pić.
-Tara.? Nie wiesz gdzie się podziały nasze trzy butelki wina.?
-Emmm, wiesz tato, chyba wyparowały.
-No widać tak. -Zaśmiał się.
Podeszła do mnie mama.
-Co jest skarbie.? Jakaś jesteś niewyraźna. -Pogłaskała mnie po głowie.
-Nic. Źle się czuje. Idę spać.
Dobranoc!
I ledwo zaczołgałam się po schodach do pokoju. Czułam jak życie ze mnie uszło.
-Telefon mi padł.
Sięgając po ładowarkę usłyszałam jak coś mi stuka w okno.
A może nie.?
Włączyłam telefon.
Znowu.?
Podeszłam do okna. Otworzyłam je.
-No nareszcie. Co z tobą.?
-Nie chcę ciebie widzieć.
To nikt inny jak nasz święty Tobias.
-Poczekaj.!
-Nie krzycz. Rodzice są w salonie. Co chcesz.? -Mówiliśmy szeptem.
-Posuń się.
-Co.?
-No posuń się.
Odsunęłam się od okna, zauważyłam, że Tobias bierze jakąś wysoką drabinę i chce wejść do mnie na górę.
-To niebezpieczne.!
-Oj tam. Patrz. Już jestem.
Podeszłam i zamknęłam drzwi na klucz.
-Co chcesz ode mnie.?
-Jak to co.? Nie odzywałaś się do mnie cały dzień. Nie odpisywałaś na wiadomości, nie odpierałaś telefonów. Martwiłem się o ciebie strasznie.
-Ta na pewno. -Powiedziałam cicho kierując się w stronę łóżka.
-Tara. -Podszedł do mnie bliżej siadając przy mnie.
-Co.? -Nie patrzyłam na niego. Bawiłam się palcami.
-Co jest.? Wytłumacz mi.
-Co jest.?! Dobra to ja ci powiem co jest.! Wysadziłeś mnie pod domem, i niby miałeś ważną sprawę do roboty, ta bardzo ważną na już wiem.
-Bo była ważna.
-Pfff, kogo chcesz oszukać.? Pojechałeś do jakiejś brunety, dziewczyny, która widziałam ostatnio pod twoim domem, a teraz byłeś z nią w parku. I jak nigdy nic nagle o mnie zapominasz.!
-Co.?! Tara. Ty jesteś dla mnie najważniejsza.
-Proszę. Nie kłam. -Szybkim krokiem podeszłam do okna. Nie chce na niego patrzyć. -A do tego jeszcze mnie zabierasz pod gwizdy, no tak jestem twoja zabawka kiedy się nudzisz i kiedy nie ma jej.
-Tara. To nie prawda. Nie chce o tym mówić, o niej mówić bo to nie jest fajna historia. -Podszedł do mnie, objął mnie w tali.
Znowu czuje jego dotyk. Jego wspaniały dotyk.
Puść mnie. Obróciłam się w jego stronę.
-Tara. Czemu mi nie wierzysz.!
-A mam powody aby nie wierzyć.? Mogłeś mi powiedzieć, a nie dowiaduje się po ludziach co robisz.
-Tara, ale to ciebie kocham, a nie ją.!
Zrobiło mi się ciepło. Poczułam dziwne uczucie po tych jego słowach. Co jest.?
Kocha.? On mnie kocha.?
-Kochasz mnie.?
-Tak. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale.... -Podszedł bliżej mnie. -Kocham.! -Złapał mnie w tali i..... pocałował. Pocałował namiętnie, czule. Całował jak zawsze świetnie. Jego palce czułam na moich plecach. Lekko podniósł moja koszulkę. Jego dotyk był zimny, ale z jednej strony bardzo przyjemny. Podniósł mnie i zaniósł na łóżko. Położył mnie na plecach, ale dalej całował. Zszedł niżej. Całował moją szyje. Jego usta, te jego usta są takie doskonale jak jego pocałunki. Kocham je. Kocham go.?
Czułam jak robi mi malinkę, ale to mi nie przeszkadzało, bo byłam skupiona na jego jak zawsze pięknych, rozczochranych włosach. Kiedy Tobias mnie całował, ja ciągnęła go lekko za włosy. Chyba to lubił, bo nie stawiał oporów. Jego ręka zeszła niżej. Dotykał moich bioder, potem wsadził ją pod plecy poprawiając mnie i układając wygodniej, ale nagle ktoś pociągnął za klamkę, na szczęście były one zamknięte.
-Tobias.! Wstawaj.
-Niee. -Położył swoją teraz na moja klatkę i głęboko wzdychnął.
-Szybko. Zrzuciłam go na podłogę, choć to nie było łatwe bo był ciężki, i kazałam mu wejść pod łóżko.
Poprawiłam się i otworzyłam drzwi.
-Tara. Tutaj masz rozpuszczoną witaminę C.
-Dzięki mamo.
-Postawię ci na komodzie. A w ogóle czemu się zamykasz.?
-Przebierałam się i jakiś taki odruch żeby ktoś mi nie wszedł.
-No dobra. Słodkich snów.
Pocałowała mnie na dobranoc w czoło.
-Tobias ja ciebie zabije. -Podeszłam tam gdzie leżał, lecz on był bardzo rozweselony. -Co ciebie tak bawi.?
-Nic nic. -Wstał i podszedł do mnie. -Uciekam do domu.
-Już.?
-Jak chcesz to mogę zostać u ciebie.? -Złapał mnie w tali.
-O nie nie. Papa, dobranoc i do jutra. Tam jest twoja drabina.
-Ależ ty miła.
Pocałował mnie i zszedł na dół, a ja poszłam spać.
CZYTASZ
Mimo wszystko chcę Ciebie.
Romance-Kocham go,nawet bardzo. Już od pierwszego spotkania zaczęłam coś do niego czuć. Czy to miłość czy zauroczenie? Czy to coś poważniejszego.? Dlaczego mam wrażenie że go stracę mimo iż nie jesteśmy razem.? Moja historia jest skomplikowana. Dlaczego? D...