16. Ile mnie to kosztuje...

797 33 0
                                    

Nieznany: Otwórz drzwi

Przeczytałam wiadomość nie wiedziałam o co chodzi. Nieznany numer pisze mi, że mam otworzyć drzwi. Nie, jeszcze do końca nie zgłupiałam.

Nieznany: Jezu, otwórz, bo zimno - David

No i wszytko jasne. Ale mam jeszcze parę pytań: 1. Co on tu do cholery robi? 2. Skąd on ma mój numer? 3. Co mu wpadło do tego głupiego łba, żeby przychodzić tu tak wcześnie i bez zapowiedzi?

Zeszłam na dół i rozejrzałam się, żeby sprawdzić czy nikogo nie ma, ale powinnam już doskonale wiedzieć, że nie. Rodzice w pracy, a rodzeństwa nie mam, tak samo jak przyjaciół. Otworzyłam drzwi i wypuściłam Davida do środka.

- Hej - powiedziałam, ale i tak nie spotkałam się z odpowiedzią.

Jedyne, co dostałam to wepchnięcie mnie w głąb mieszkania. David zamknął drzwi nogą i chwycił mocno moje ramię.

I co? Doszło do tego, że pobije mnie w moim własnym domu? Zresztą, dla niego co to za różnica?

- Na górę - warknął, a ja posłusznie wykonałam polecenie. Kiedy byliśmy już w moim pokoju od razu zostałam rzucona na łóżko. - Rozbieraj się - rozkazał, odpinając guziki swojej koszuli. Spojrzał na mnie i na moją zdziwioną minę. - No co się tak gapisz? Rozbieraj się - powtórzył już nieco łagodniejszym, ale wciąż groźnym tonem.

Z ociąganiem zrobiłam to co kazał. Kiedy ja zdejmowałam bluzkę, David już dawno był w samych bokserkach. Zniecierpliwiony chłopak sam zdjął mi spodnie. Nie był ani trochę delikatny.

Czyli co? Tak mam stracić dziewictwo?

Do oczu cisnęły mi się łzy. David albo tego nie zauważył, albo całkowicie zignorował. Szybko uporał się z moją i jego bielizną. Był pierwszą osobą, która zobaczyła mnie nago. I ja wtedy pierwszy raz widziałam chłopaka nagiego. Podczas gdy podszedł do mnie zaczęłam szlochać, z czego chłopak nie był zadowolony.

- Chyba sobie jaja ze mnie robisz - powiedział rozeźlony i odsunął się kawałek. - Przecież nie będę się z tobą pieprzył, kiedy beczysz. To tak, jakbym miał cię zgwałcić, a wcale tak nie jest.

- Przecież gwałcisz - chciałam powiedzieć, ale nie miałam odwagi.

- Ja jebie - mruknął jeszcze i zaczął się ubierać. W duchu odetchnęłam z ulgą.

Wyszedł z pokoju bez słowa więcej i dopiero kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami na dole, zaczęłam się w pośpiechu ubierać. Szczerze mówiąc bałam się, że David za chwilę wróci i zmieni zdanie. Pierwsze co, to wzięłam telefon do ręki.

Czy chcesz zmienić nazwę kontaktu na "David😠"
Tak / Nie

A następnie napisałam SMS-a do pana Devriesa.

Ja: Nawet nie wiesz, ile kosztuje mnie pisanie z tobą...

#=#=#=#=#=#=#=#

Może jednak David ma serce?


~ Ami ❤

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz