- Nie wejdziesz tu! - usłyszałam krzyk mojego ojca z dołu, akurat kiedy zapinałam walizkę. Z tego co mi się wydawało miałam wprowadzić się do Leo, a ten chyba właśnie po mnie przyjechał.
Chwyciłam swoją walizkę i z wysiłkiem przytargałam ją na dół po schodach. Kiedy tata zobaczył mnie z bagażem od razu z jego oczu można była wyczytać, że nie ma zamiaru nigdzie mnie puszczać. Leo wyminął mojego ojca i wziął mnie w objęcia.
- Nie pozwolę mu tego zrobić - powiedział cicho, odbierając ode mnie walizkę.
Stanęłam twarzą w twarz z tatą. Jego spojrzenie było stalowe, ale ja się go nie bałam. Nic nie mógł mi zrobić, kiedy Leondre był obok. Do pomieszczenia weszła mama.
- Co ty robisz, Daisy? - zapytała od razu. Była przestraszona. Znacząco zerkała na walizkę, którą trzymał Leo.
- Wyprowadzam się - odparłam pewnie. - Nie pozwolę wam zabić naszego dziecka - powiedziałam, patrząc na Leondre. Uśmiechał się do mnie lekko i niepewnie. Położył dłoń na moim brzuchu, jakby starał się swoją ręką ochronić dziecko.
- Nie możesz się wyprowadzić - zaprotestował stanowczo ojciec. - A już na pewno nie do tego pedofila - syknął.
- Wypraszam sobie - powiedział Leo twardym tonem.
- Leondre nie jest pedofilem - wtrąciłam. - Sama chciałam. - Tata miał zamiar coś powiedzieć, ale zamknął usta, kiedy kontynuowałam dalej. - To i tak nie ważne. Wyprowadzam się do Leondre i koniec.
- Nawet nie ma mowy. Podam go do sądu - ostrzegł ojciec.
- Bardzo dobrze - powiedział Leo wyzywająco. - Może nawet będziemy siedzieć w jednej celi, kiedy powiem, że zmusił pan córkę do aborcji.
Mój ojciec zbladł. Wiedział, że został zagnany w kozi róg. Byłam taka dumna z Leondre, że potrafił właśnie tak to rozegrać. Tata rzucił mamie znaczące spojrzenie, mówiące "zrób coś".
- Kochanie, porozmawiajmy - poprosiła mnie kobieta delikatnym i trochę zdesperowanym głosem. Wiedziała, że jak teraz wyjdę już nigdy nie zobaczy swojego jedynego dziecka. To byłby dla niej cios. Byłam pewna, że zdobędzie się na wszystko, żeby zatrzymać mnie w domu. Miałam w niej sojuszniczkę, chociaż ona być może nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. - Dlaczego postępujesz tak pochopnie? Tata na pewno nie miał tego na myśli.
- Doskonale słyszałam, kiedy mówił, że znajdziemy lekarza do zabiegu i właśnie to miał wtedy na myśli. Powiedział, że to nie jego wnuk - wyrzuciłam.
- Ale mój tak - powiedziała pewnie mama. - Zostań, a ja porozmawiam z tatą i poczekamy aż sama zdecydujesz, co zrobisz z dzieckiem - przyrzekła.
- Razem z Leo już zdecydowaliśmy, że zatrzymamy dziecko.
- Chcę mieć kontakt z Daisy oraz z naszym dzieckiem - żądał Leondre. - A państwo nie będą mieli nic przeciwko - dodał.
- Jak wy to sobie wyobrażacie? Przecież nie dacie rady tego ukrywać - odparła mama.
- Ukrywamy od miesiąca. - Tata zachłysnął się powietrzem. - To wcale nie jest takie trudne - stwierdziłam.
Objęłam Leondre w pasie, a ten przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Miny rodziców wyrażały zdziwienie.
- Może nawet trochę dłużej niż miesiąc - dodał po chwili Leo.
- No szczyt wszystkiego - mruknął cicho tata.
- Jak to możliwe, że nic nie zauważyliśmy? - zapytała oniemiała mama.
- Można powiedzieć, że to dzięki wam. Wy płaciliście mu za korepetycje, a w ich czasie zdążyliśmy zbliżyć się z Leondre.
- Wpuściliśmy do domu pedofila, no pięknie. I jeszcze płaciliśmy mu za to, że bzykał naszą córkę - oburzył się ojciec i wyrzucił ręce w powietrze.
- Tato! - warknęłam.
- Carol! - powiedziała w tym samym czasie mama ostrzegawczym tonem. Byłam pewna, że przeprowadzi z nim poważną rozmowę o zachowaniu względem Leo i mnie w obecnej sytuacji. Razem z chłopakiem byliśmy praktycznie na wygranej pozycji, ale to "praktycznie" mi nie odpowiadało. Musiałam mieć pewność.
- Masz przestać tak mówić, jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć mnie w domu - ostrzegłam. Tata opuścił wzrok jakby zawstydzony. Czyżby naprawdę bał się, że wyprowadzę się z domu. - Nie mam zamiaru pozwolić ci rozdzielić mnie z Leo i dzieckiem. Kocham ich oboje i jeżeli wyprowadzka jest jedynym sposobem, aby móc być z nimi obojga to...
- Dobrze - przerwała mi mama. - Zaakceptujemy to.
Spojrzała znacząco na swojego męża, a ten niechętnie i z ociąganiem skinął głową wyraźnie niezadowolony.
- Czyli mogę ją tu zostawić i ani jej, ani dziecku nic się nie stanie? - upewnił się Leondre.
- Przysięgam, że nie - zapewniła mama, a Leo szczęśliwy mocno mnie uścisnął. Oboje byliśmy zadowoleni. Problem powoli się rozwiązywał.
- Dziękuję - powiedział Leondre. Jedną ręką podniósł walizkę, a drugą chwycił moją dłoń. - Chodź na górę, Daisy. Musisz trochę odpocząć, masz na dziś dosyć wrażeń - oznajmił i zaprowadził mnie do mojego pokoju.
Kiedy szłam po schodach, słyszałam jeszcze jak rodzice żarliwie zaczęli o czymś dyskutować. Naprawdę byłam zmęczona i nie przysłuchiwałam się ich rozmowie, ale co chwilę wyłapywałam imię swoje lub Leo. Na pewno nie starali się być cicho, co nieco utrudniło mi zaśnięcie, ale głos Leo skutecznie mnie uspokoił i uśpił. Rano nie było mnie już obok.
💩💩💩💩💩💩
Rozdział przepisany i wstawiony na gorąco dzięki wikaishappy która tak naprawdę przypomniała mi, że powinnam coś tutaj wstawić i pomogła przy bardzo ważnym wyborze, tak więc dużo love dla niej 💜
Jak wam się podobał rozdział, Bejbisie? Mi szczerze powiedziawszy średnio, ale nic z tym nie zrobię, przez niektóre rzeczy trzeba po prostu przejść.
Patrzę sobie dzisiaj i widzę, że 13 marca będzie rocznica tego opowiadania i chyba ostatni rozdział wstawię właśnie tego dnia 😍 Przeglądałam wszystkie rozdziały "Mr. Devries - Teacher" i wróciło tyle wspomnień. Sama nie mogę uwierzyć, że ja to pisałam, ale tak, mój humor i moje uczucia zapisane są właśnie tutaj i aż chce mi się płakać, kiedy myślę, że to już prawie koniec 😢
Tak się zastanawiam, kiedy powinnam wejść z nowym opowiadaniem. Jak myślicie?
~ Ami ❤️
CZYTASZ
mr. devries - teacher
FanfictionPan Devries to mój nauczyciel, ale to nie powstrzymuje mnie od message pranku na nim. Chcecie dowiedzieć się, co z tego wynikło? Chętnie wam opowiem. Serdecznie zapraszam do przeczytania.