Mr. Devries: Już wiem, kim jesteś
Serce stanęło mi w piersi. To niemożliwe...
Ja: Serio?
Mr. Devries: Serio
Ja: No to mów śmiało, kim jestem
Mr. Devries: Jesteś jakąś przyjaciółką mojej dziewczyny i sprawdzasz, czy jestem jej wierny
Mr. Devries: Trafiłem, co nie?
Ja: No niestety pudło, Devries
Ja: Ale teoria ciekawa, nie powiem
Ja: No ale nie sądzę, żeby twoja dziewczyna przyjaźniła się z licealistkami
Mr. Devries: A kto mówi, że jesteś licealistką? Może to wszytko sobie zmyśliłaś
Ja: W takim razie jak skontaktowałam się z Daisy, żeby przekazała ci list, skąd ją znam?
Mr. Devries: No fakt, nie pomyślałem o tym
Mr. Devries: No to mam jeszcze jedno podejrzenie, ale nie podzielę się nim z tobą
Ja: Jak chcesz
Mr. Devries: Nie jesteś ciekawa?
Ja: Nie, jestem na 100% pewna, że twoje przypuszczenie jest mylne
Mr. Devries: Z tym, że je jestem na 100% pewny, że jesteś właśnie tą osobą, o której myślę
Ja: Mówisz? Ciekawe
Mr. Devries: Bardzo
Mr. Devries: To może powiesz mi jak się nazywasz i wtedy wszytko będzie wyjaśnione, hm?
Ja: Cwaniak
Ja: Nie powiem ci jak mam na imię
Mr. Devries: To jest zupełnie nie fair, ty wiesz o mnie dużo więcej niż ja o tobie i to jest niesprawiedliwe
Ja: Zacowujesz się jak dziecko, Leondre
Napisałam to i odłożyłam telefon na swoje kolana. Siedziałam właśnie w parku na jednej z ławek, aż nagle dostałam patykiem w nogę, a za chwilę pobiegł do mnie pies i rzucił się na ów patyk. Parę sekund potem przybegł nauczyciel i w tym momencie mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości, który zignorowałam.
- Dzień dobry - powiedziałam grzecznie, jak należało odezwać się do wychowawcy.
- Dzień dobry, Daisy - odpowiedział, schylając się po patyk. Podniósł go, a pies, który najwidoczniej był jego, podskoczył, chcąc dalej się bawić.
- Ładny pies - powiedziałam i pogłaskałam biszkoptowego labradora po grzbiecie, kiedy ten stał przy swoim panu.
- Dziękuję - odparł i rzucił patyk, a pies rzucił się za nim w pościg jak wystrzelony z procy. - Przepraszam za patyk.
- Nie szkodzi - wzruszyłam ramionami, a Pan Devries usiadł obok mnie.
- Chyba już wiem, kim jest D - powiedział bezceremonialnie.
- Serio? - odwróciłam twarz w jego stronę.
- Tak. Muszę się jeszcze upewnić, ale sądzę, że wiem, kim ona jest.
- Mhm - mruknęłam, patrząc w stronę psa, któremu wcale nie spieszyło się z oddaniem patyka panu i po prostu bawił się nim z dala o nas.
- Chciałbym się z nią spotkać - ciągnął. - No wiesz, tak po prostu, jak ze znajomą. Ale ona nawet nie ma zamiaru się na to godzić i sam nie wiem, czego się boi. Może myśli, że wyciągnę z tego konsekwencje, jakoś ją ukarzę, chociaż już jej powiedziałem, że tego nie zrobię.
Nie zdążyłam nawet nic nie powiedzieć, kiedy jego telefon zadzwonił. Pożegnał mnie, przeprosił i poszedł do swojego psa. Ja schowałam telefon do kieszeni i nawet nie odczytawszy wiadomości, wróciłam do domu.
Może ujawnienie się to nie będzie taki zły pomysł?
_"_"_"_"_"_"_"_"_"_"_"_
Ostatnio jest strasznie słabo z aktywnością i zastanawiam się czy to przez wakacje czy po prostu słabo piszę 😢
Co do tego ujawnienia - mam dwa pomysły jak mogą potoczyć się dalsze losy tego opowiadania, ale muszę wiedzieć czy wolelibyście, żeby Leo poznał prawdę czy jeszcze trochę z tym poczekać, piszcie w komentarzach
No nic, bawcie się dobrze na wakacjach, Bejbisie
~ Ami ❤
CZYTASZ
mr. devries - teacher
FanfictionPan Devries to mój nauczyciel, ale to nie powstrzymuje mnie od message pranku na nim. Chcecie dowiedzieć się, co z tego wynikło? Chętnie wam opowiem. Serdecznie zapraszam do przeczytania.