Mr. Devries: Gotowa?
Ja: Nie, w ogóle nie gotowa
Mr. Devries: Niech zgadnę: "Nie mam się w co ubrać"
Ja: Nikt nie prosił cię o zdanie
Mr. Devries: Już się nie denerwuj, princesko
Mr. Devries: Twoi rodzice są w domu?
Ja: Są, ale za chwilę wychodzą
Mr. Devries: To przyjadę do ciebie i pomogę ci coś wybrać
Ja: W porządku, w takim razie czekam na ciebie
Mr. Devries: To czekaj
Rodzice wyjechali do pracy, a ja napisałam do Leondre, że już może przyjechać. Sądzę, że już wtedy był w drodze, bo krótko po tym był już u mnie.
- Hej, princesko - przytulił mnie na powitanie i oczywiście dał buziaka w policzek, bo jakże by inaczej.
- Cześć, Leo - odparłam, oddając uścisk.
- To chodź, zajrzymy do tej twojej szafy i znajdziemy coś - położył mi rękę na dole pleców i poprowadził do pokoju. - Dowiedziałaś się już kto zorganizował dla ciebie tą imprezę? - zagadnął po drodze.
- Nie wiem, ale obstawiam Davida - odpowiedziałam.
- W sumie to ja też - odparł Leondre, otwierając moją szafę. - Sukienka czy spodnie? - zapytał.
- Chyba sukienka - powiedziałam po chwili. - Ale sama nie wiem - dopowiedziałam.
- Okej - mruknął i zaczął przeglądać moje ubrania. - Masz tu gorszy bajzel niż ja u siebie - skomentował.
- Nie czepiaj się - powiedziałam pretensjonalnie i zaczęłam wyjmować po kolei wszystkie moje sukienki.
- Jak psu z gardła wyciągnięte - szepnął cicho, ale i tak to usłyszałam.
- Jeszcze słowo i wyjdziesz - ostrzegłam.
- Ale wtedy nie ja nie będę wiedział w co się ubrać - odpyskował. Prychnęłam na jego odzywkę.
- Lepiej mi pomóż, bo jak na razie to jedynie mnie denerwujesz - spojrzałam na niego spod byka.
- Dobrze, już dobrze, princesko - szybko cmoknął mój policzek, żeby mnie udobruchać, przeglądając każdą moją kreację. - O nie, fuj, ble, to ci nie będzie pasowało - komentował. - O fuuu - jęknął niezadowolony. - To najlepiej od razu spalić - wyrzucił jedną z sukienek za swoje plecy. - Ta może by uszła w tłumie, ale nie ten kolor - powiedział oglądając kolejną suknię. - Bingo! - wykrzyknął w końcu, trzymając w ręku czarny materiał. - Zero dekoltów, odpowiednia długość i długie rękawy. Po prostu idealna - podał mi ją, a ja stałam i kręciłam lekko głową z niedowierzaniem, uśmiechając się pod nosem.
- Serio? - zapytałam.
- Co serio?
- Chodziło ci tylko o to, żeby nie było mi widać dupy i cycków?
- Nie masz dupy ani cycków - zaśmiał się, ale kiedy zobaczył moją minę od razu przestał. - Przecież żartuję - przytulił mnie mocno. - Nie obrażaj się - dał mi buziaka w czoło. To był bardzo miły gest, który mimo że pojawiał się dosyć często, wciąż wywoływał uśmiech na mojej twarzy i tak było i tym razem.
- Jesteś niemiły - mruknęłam, przytulając go mocniej.
- A ty jesteś urocza, kiedy się denerwujesz, wiesz? - spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
- Być może - odwróciłam wzrok i odsunęłam się lekko od mężczyzny. - Teraz jeszcze buty - powiedziałam.
- O nie, z tym musisz sobie sama poradzić - odparł ni to poważnie, ni to ze śmiechem. - Na butach kompletnie się nie znam.
- Powiesz mi tylko czy dobrze wyglądam.
- Okej - westchnął niezadowolony. Widać był, że chyba jednak mu się to nie uśmiechało.
- To ja się idę przebrać i poszukać jakiś butów - powiedziałam, a Leo skinął głową.
Po chwili wróciłam do pokoju już w sukience i kilkoma pudełkami butów na rękach. Leondre leżał rozwalony na moim łóżku i grzebał coś w telefonie. Dwadzieścia kilka lat, a on wygląda zupełnie jak typowy nastolatek. Kiedy mnie zobaczył od razu odłożył telefon gdzieś obok.
- Wow, idealnie - skomentował, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Ubieraj butki - nakazał, dokładnie mi się przyglądając.
- Już - powiedziałam i zaczęłam zakładać i zdejmować coraz to inne buty. Od trampek po wysokie szpilki.
- Te będą dobre - odezwał się w końcu Leondre. Wcześniej tylko kiwał przecząco głową, szczędząc mi komentarzy.
- Na pewno? - zapytałam, patrząc na swoje nogi i zrobiłam kilka kroków.
- Na pewno - odparł i podszedł do mnie. Mimo że miałam na nogach obcasy, Leo nadal był ode mnie nieco wyższy. - Ślicznie ci w takich butach. Ładnie podkreślają ci nogi - powiedział, kładąc mi ręce na biodrach.
- Dziękuję - odpowiedziałam, lekko się rumieniąc. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich komplementów. Wcześniej słyszałam tylko komplementy typu "ty głupia szmato" czy "gruba świnio". Miło nie?
- Za urodę się nie dziękuje - odparł mężczyzna i położył mi dłoń na policzku. Nie wiedziałam co miałam mu wtedy powiedzieć. Po prostu wzięłam jego twarz w dłonie i delikatnie go pocałowałam. To wydawało mi się wtedy najodpowiedniejszą odpowiedzią. Pocałunek trwał jedynie krótką chwilę, ale czułam w nim dużą więź, która nas łączy. Czy można to już nazwać miłością? Nie wiem. Wiem tylko, że aktualnie jestem zauroczona moim nauczycielem.
O cholera...
🎃🎃🎃🎃🎃🎃
Wesołego Halloween, Bejbisie 🎉 Kto z Was obchodzi to święto?
PS. Piosenka w mediach od dzisiaj jest moim hymnem życiowym ✨
~ Ami ❤️
CZYTASZ
mr. devries - teacher
FanfictionPan Devries to mój nauczyciel, ale to nie powstrzymuje mnie od message pranku na nim. Chcecie dowiedzieć się, co z tego wynikło? Chętnie wam opowiem. Serdecznie zapraszam do przeczytania.