12. Miłość, zdolna do poświęceń

864 30 1
                                    

O Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże, o Boże. Co. Ja. Mam. Zrobić?

Czy jestem gotowa oddać swoje dziewictwo za pana Devriesa? Czy ta cena nie jest za wysoka? Moje dziewictwo. To, przez które wcześniej rozstałam się z Davidem. Lub inaczej - przez które David ze mną zerwał. Zresztą nieważne. Po prostu nie chciałam się z nim przespać, więc uznał, że jestem za cnotliwa i nie jestem dla niego odpowiednia. Trudno, nie chciałam za nim płakać i nie robiłam tego. Płakałam przez niego, kiedy okazał się takim chujem i pierwszy raz mnie pobił. Nie sądziłam, że może być taki. Owszem, wiedziałam, że jest agresywny, ale nigdy nie był taki w stosunku do mnie. Dla niego to była moja kara za to, że nie byłam dokładnie taka jak on chciał. Później to przerodziło się w zwykle znęcanie "bo tak". "Daj pieniądze" - wpierdol, bo za mało. "Chodź za szkołę" - wpierdol, bo mu się nudziło.

A ja nie umiem się obronić. Boję się go bardziej niż kogokolwiek innego. I dlatego boję się mu odmówić. David nie waha się mnie pobić, więc pójście do dyrektora i powiedzenie mu wszystkiego to będzie dla niego pestka. A jeżeli pan Leondre straci pracę będzie to tylko i wyłącznie moja wina. To ja wpadłam na ten idiotyczny pomysł, który nam obu przysporzył tylu kłopotów. I to ja nie potrafiłam upilnować mojego sekretu.

Co ja najlepszego narobiłam? I co ja mam zrobić teraz?

Nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Gdybym miała swój telefon, napisałabym do pana Devriesa. Ale przez Davida nie mam ani przyjaciół, ani komórki.

Gratuluję zniszczenia mi życia, David. Serdeczne gratulacje i dziękuję ci bardzo za zrujnowane mnie od środka. Dzięki...

Sama nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać... Czemu? Bo ja wiem, że będę musiała to zrobić. Mam zbyt miękkie serce, żeby pozwolić, aby przez moją głupotę pan Leondre miał problemy. Jestem zbyt honorowa, żeby nie ponieść konsekwencji za swoje czyny. Zrobię to, ale muszę przygotować się do tego psychicznie. Dam radę. Chyba dam radę.

Chyba, że jest już za późno. Co jeżeli dyrektor wie już o wszystkim?

Nie, David wciąż czeka na moją odpowiedź. Będę jego trofeum. Jedyna dziewczyna, której nie mógł mieć, która mu odmowila teraz sama mu się odda. Nie odpuściłby sobie tego. Nie odpuściłby sobie mnie. Wiem to.

Podnosząc się z podłogi, na ktorej siedziałam jak ta ostatnia sierota, otarłam policzki wierzchem dłoni. Zdecydowałam i muszę to powiedzieć Davidowi. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko twarzą do pościeli. Muszę poczekać jeszcze godzinę, aż David skończy lekcje, wtedy pójdę do niego do domu i powiem mu, co postanowiłam.

Niedługo potem okazało się, że wcale nie musiałam nigdzie iść. Zadzwonił dzwonek do drzwi i kiedy je otworzyłam moim oczom ukazał się sam David. Stał oparty o futrynę drzwi.

- Uciekłaś - powiedział na wstępie i wszedł do środka jak do siebie, a następnie rozejrzał się dookoła. - Nic się tu nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty.

- Nie było to stosunkowo dawno temu - powiedziałam spokojnie, chociaż w środku gotowałam się od emocji.

- No więc jak? Co z moją propozycją? - zapytał prosto z mostu.

- Najpierw muszę wiedzieć, co rozumiesz pod pojęciem "całą ciebie" - usiadłam na kanapie, a David zaraz przy mnie, tak, że nasze ramiona się stykały, więc zwiększyłam dystans.

- Wiesz, było nam ze sobą całkiem nieźle. Nawet trochę za tym tęsknię.

- Serio? - powiedziałam ironicznie, przewracając oczami i założyłam nogę na nogę. Nawet na niego nie patrzyłam.

- Z tym, że ty doskonale wiesz, dlaczego się rozstaliśmy - położył rękę na moim kolanie, ale szybko ja strzepnęłam. - Daisy - warknął i już wiedziałam, że nie mogę pozwalać sobie na odmowę w żadnej sprawie, jeżeli chcę jego milczenia.

- Mów po prostu, czego chcesz - powiedziałam nieco niemiło.

- Mógłbym do ciebie wrócić, ale na pewnych zasadach - ponownie położył dłoń, tym razem na moim udzie.

- David, nie mam czasu - ponagliłam go, chociaż czasu miałam aż nadto. Po części chciałam mieć już to za sobą.

- Założę się, że zechcesz trochę poczekać, jeżeli naprawdę zależy ci na tej sprawie - wyjął mój telefon z kieszeni i położył go pomiędzy nami na kanapie. Nie miałam pojęcia, czy to pozwolenie, więc wolałam go narazie nie dotykać.

- Proszę, David - powiedziałam trochę łagodniej. - Powiedz w końcu, o co ci chodzi i miejmy już to za sobą.

- No dobrze - rozparł się na kanapie. - Znowu będziemy razem, tylko tym razem - zatrzymał się na chwilkę - oddasz mi się cała.

- W sensie? - zapytałam, chcąc odwlec chwilę, kiedy będę musiała mu powiedzieć, że się zgadzam.

- Nie udawaj idiotki, Daisy. Bądź co bądź nie jesteś przecież taka głupia. Doskonale wiesz, że chodzi tutaj tylko o bzykanie. Nic więcej - powiedział, a ja spuściłam głowę.

- Zrobię to - szepnęłam.

- Lubisz pana Devriesa, nie? Widać, że na niego lecisz. Spędzasz z nim dużo czasu - westchnął teatralnie. - Ach, ta miłość, zdolna do poświęceń.

- Żadna miłość - warknęłam.

- Nie ważne - machnął ręką i wstał. - Jutro ogłosimy się z naszym związkiem - rzekł i wyszedł z mojego domu.

Miłość?

§~§~§~§~§~§~§

Postanowiłam, że rodziały będę wstawiać tak mniej więcej dwa razy w tygodniu 🎉 Oczywiście jeżeli rozdziały będą gotowe, a będą jeżeli będę miała motywację, więc wiecie co macie robić, Bejbisie 😘

~ Ami ❤

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz