62. Nauczycielka angielskiego

541 24 2
                                    

Po powrocie do domu rodzice zaczęli wypytywać mnie o koncert. Musiałam bardzo pilnować się, żeby nie opowiedzieć im dokładnie jak było. Bardzo chciałam moc powiedzieć mamie, że w końcu mam chłopaka. Ucieszyła by się, ale ja wiem, że gdyby dowiedziała by się, kto nim jest wcale nie byłaby znowu taka szczęśliwa, a o tacie nawet nie wspomnę. Poruszył by niebo i ziemię, żebym nie miała kontaktu z Leo, który zapewne poszedłby do więzienia za takie zażyłości z nieletnią.

Nie, zdecydowanie nie mogłam im powiedzieć, chociaż chciałam się komuś wygadać. Po dłuższym zastanowieniu wybór padł na Davida, no bo na kogóż by innego. Z tym, że jednak było jedno "ale". Zraniłabym go tym pewnie bardziej niż sobie wyobrażam. Jak by to wyglądało, że podejdę do niego i powiem, że chodzę z naszym nauczycielem, kiedy on jeszcze nie pozbierał się po jednym ciosie, który mu zadałam.

Rodzicom odpowiedziałam zdawkowo i poszłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam, komu mogłabym powiedzieć o wydarzeniach z poprzedniego wieczoru. Oczywiście mam znajomych, teraz już tak, ale nie były to osoby, którym ufałam na tyle, żeby zwierzyć się im z mojego szczęścia. Był tylko David, którego naprawdę nie chciałam ranić. Ale czy byłoby uczciwie w stosunku do niego, gdybym nie powiedziała mu to tak istotnej sprawie? Pewnie chciałby wiedzieć. Nie uśmiechało mi się jednak po raz kolejny wbijać mu nóż w serce, ale wiedziałam też że muszę to zrobić. Gdyby jakimś cudem dowiedział by się o tym z jakiegoś innego źródła, wiem, że zabolało by to go jeszcze bardziej.

I wtedy zawibrował mój telefon, informując mnie o tym, że dostałam wiadomość.

Mr. Devries: Tęsknię za tobą, princesko

Przeczytałam to i uśmiechnęłam się szeroki. Zrobiło mi się ciepło na sercu. To było strasznie miłe uczucie.

Ja: Ja za tobą też

Odpisałam szybko i już prawie do końca dnia uśmiechałam się jak głupia. Byłam bardzo szczęśliwa i wiedziałam, że Leo podtrzyma ten stan.

Wybrałam numer Davida i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Musiałam z nim porozmawiać, bo chciałam, żeby dowiedział się tego wszystkiego ode mnie. Chłopak, kiedy odebrał, był wyraźnie zaskoczony moim telefonem.

- Hej - przywitałam się z nim.

- Hej - odpowiedział zdziwiony. - Coś się stało? - zapytał.

- Nie - odpowiedziałam. - Czy coś musi się stać, żebym mogła zadzwonić do swojego przyjaciela? - zadałam pytanie beztroskim tonem, a przy tym cały czas się uśmiechałam. David pewnie zauważył mój nadzwyczajny entuzjazm.

- Nie, chyba nie - powiedział niepewnie. - Tylko jakoś dawno nie dzwoniłaś, więc pomyślałem, ze coś jednak się wydarzyło.

- Faktycznie, ostatniego nie odzywałam się zbyt często - zgodziłam się. - Chciałam po prostu dać ci trochę czasu, żebyś mógł pomyśleć, czy coś - wyznałam.

- Rozumiem - mruknął. - Więc o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał, a ja zawahała się. Przez chwilę panowała cisza. - Halo? Daisy?

- Jestem - powiedziałam. Uśmiech lekko mi zrzedł. Jak dokładnie mam mu o tym powiedzieć? - Po prostu myślę - wyjaśniłam.

- O czym? - padło kolejne pytanie. David chyba trochę się zmartwił, bo było to słychać w jego głosie.

- Tylko spokojnie, nie przejmuj się tym, dobrze? - zastrzegłam.

- Teraz, kiedy zaczynasz mi tak mówić to zaczynam się denerwować - powiedział przejęty.

- Ja po prostu mam chłopaka - wyrzuciłam z siebie.

- Och. - David nie był zdziwiony, jedynie udawał zaskoczenie, wiem to. - A kto jest tym szczęściarzem? - zapytał, ale zapewne doskonale znał odpowiedź lub przynajmniej się domyślał. Chciał być miły, doceniam to.

- Leondre - wykrztusiłam.

- Super - odparł chłopak bez większych uczuć. - Życzę wam szczęścia.

- Dziękuję - powiedziałam cicho. - Chciałam po prostu, żebyś wiedział.

- Rozumiem. Chciałaś coś jeszcze? Wiesz, nie za bardzo mam czas - powiedział. Kłamca, po prostu nie chciał że mną rozmawiać, ale oczywiście mogłam się mylić. Pewne było to, że jednak go zraniłam. Wcale nie było mi z tym dobrze. Nie chciałam, żeby przeze mnie był przybity.

- Nie, chyba to wszystko - powiedziałam słabym i cichym głosem.

- To do zobaczenia w szkole - odparł i rozłączył się, nie dając mi nawet czasu na odpowiedź.

Było mi strasznie źle i już wcale nie było mi do śmiechu. Może źle zrobiłam, mówiąc Davidowi o moim związku. Co jeśli w złości komuś wygada? Lub zrobi to ze smutku i bezsilności? Chyba nie był na tyle zawistny, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Ufałam mu, ale nadal nie siedziałam, czy postąpiłam odpowiednio.

Było mi okropnie żal Davida. On mnie kochał, a ja za każdym razem ranię go w najgorszy możliwy sposób. Kilkanaście dni wcześniej mówiłam, że nie wiem co czuję do Leo, a dziś oznajmiłam, że jesteśmy parą. Wiem, jestem potworem, ale z drugiej strony nie mogę podporządkować swojego życia pod Davida i jego uczucia do mnie. Mimo to jestem rozdarta.

Mr. Devries: Kocham cię, wiesz?

Moje wszystkie troski na chwilę zniknęły po przeczytaniu tej wiadomości. Leo po prostu jest uroczy. I mnie kocha. Odpisałam mu, że ja go też i zeszłam na kolację, zostawiwszy telefon na biurku.

- A jak tam korepetycje? Już dawno nie widziałam pana Devriesa - zagadnęła mama.

- Ma jakieś sprawy rodzinne i czasami nie może przyjść - skłamałam. - Poza tym mówi, że świetnie sobie radzę i praktycznie nie potrzebuję już korepetycji.

- Świetnie - powiedziała kobieta. - W takim razie niedługo będziemy mogli zrezygnować z tych spotkań - stwierdziła.

- Nie - powiedziałam szybko, być może zbyt szybko. - Myślę, że to dodatkowe lekcje z panem Leondre bardzo mi się przydają. No bo to co jest na lekcji nie zawsze tak do końca rozumiem - zaczęłam tłumaczyć. - Tak się zastanawiałam ostatnio i doszłam do wniosku, że też chciałabym uczyć w przyszłości języka angielskiego. Dodatkowe informacje chyba mi się przydadzą - wzruszyłam ramionami. To wszystko nie do końca było prawdą, ale nie mogłam stracić jedynej legalnej, można powiedzieć, możliwości spotkań z Leo.

- Naprawdę? - zdziwił się tata. - Nigdy nie mówiłaś, że chcesz iść w tym kierunku.

- Nie mówiłam, ale teraz mówię - odparłam. - Serio mi się to podoba i idzie mi nawet całkiem nieźle. Tak mówi pan Devries - dodałam. Mówi też wiele innych rzeczy, ale o tym nie mogę już opowiedzieć rodzicom.

- Fajnie - powiedziała mama i przez resztę kolacji przegraliśmy na różne inne tematy.

Ja: Leo, jakie są moje predyspozycje na nauczycielkę angielskiego?

Mr. Devries: Co? Skąd ten pomysł?

Ja: Przed chwilą powiedziałam rodzicom, że chcę uczyć, żeby nie zrezygnowali z korepetycji

Mr. Devries: Wiesz, sądzę, że wcale nie musisz podporządkowywać swojego życia do tych słów, twoje decyzje mogą się jeszcze zmienić, więc lepiej dobrze się zastanów, a rodzice zrozumieją

Ja: Cóż za mądre słowa

Mr. Devries: Wiem :D

Ja: Za mądre jak dla mnie, więc idę spać

Mr. Devries: Dobranoc :*

Ja: Dobranoc :*

🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄

Jeszcze raz wesołych świąt, Bejbisie!

~ Ami ❤️

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz