50. Jedno pytanie

677 27 27
                                    

Mr. Devries: Tak się ostatnio zastanawiałem

Ja: Znowu piszesz, prowadząc?

Mr. Devries: Może

Ja: To może lepiej powiesz mi, jak już będziesz na miejscu?

Mr. Devries: Może

Mr. Devries: Nie będzie ci przeszkadzało, że wziąłem ze sobą Taco?

Ja: Nie będzie, lubię tego psa

Mr. Devries: On ciebie też

Ja: To czekam na was

Jakieś 10 minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy już je otworzyłam Taco prawie zwalił mnie z nóg. Skoczył na mnie, oparł się łapami i zaczął mnie lizać. Pogłaskałam go po głowie i wtedy dopiero pies postawił łapy na ziemi.

- Część, Daisy - usłyszałam, więc spojrzałam na mężczyznę, który do mnie mówił.

- Hej, Leo - również się przywitałam, a chłopak pochylił się i pocałował mój policzek. - Leondre - skarciłam go, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Może byś chociaż zamknął drzwi - powiedziałam.

- A, no fakt - odparł Leo i zrobił to, co mu nakazałam. - Zadowolona? - zapytał, nieco się uśmiechając.

- Bardzo - odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów. - Taco - zawołałam psa do siebie, a ten od razu do mnie podszedł i razem weszliśmy na górę.

- Już się ciebie słucha - skomentował Leo, idąc tuż za mną.

- Ty też powinieneś - odwróciłam się na chwilę w jego stronę.

- Staram się - powiedział, kiedy byliśmy już w pokoju.

- Nie sądzę - mruknęłam i usiadłam na łóżku, a Leondre zaraz obok mnie. Taco najwidoczniej także przymierzał się, żeby wskoczyć na łóżko, ale Leo go powstrzymał.

- Nie wolno, nie jesteś u siebie - skarcił psa.

- Wolno - poklepałam lekko miejsce obok mnie. Pies od razu skorzystał z okazji i wskoczył na łóżko. - Chociaż przez chwilę będę wiedziała jak to jest mieć psa.

- A twój tata to nie ma czasami alergii? - dopytał Leo.

- Ma - odpowiedziałam.

- Nie jestem pewien, ale jeżeli Taco zostawia tutaj sierść to twój tata chyba będzie kichać czy coś. I co mu wtedy powiesz?

- Powiem mu, że musiałeś wziąć psa ze sobą, bo nie miałeś go z kim zostawić - wzruszyłam ramionami. - To chyba nic takiego.

- Chyba nie.

- A właśnie - przypomniałam coś sobie. - Kiedy powiemy rodzicom...? - Leo nie dał mi dokończyć, tylko za zdziwioną miną powiedział:

- O czym? - a ja zaczęłam się śmiać.

- O tym, że korepetycje nie są już potrzebne - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach.

- Jak to nie są potrzebne? - zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. - Bardzo są potrzebne.

- Jak to są potrzebne skoro jestem już na bieżąco z nauką i dobrze sobie radzę.

- Obiecałem twoim rodzicom piątkę z angielskiego, ale jeszcze jej nie masz.

- Mam - oburzyłam się.

- Nie, jeszcze nie masz. Wszytko zależy ode mnie, a ja mówię, że jeszcze nie zasługujesz na piątkę.

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz