- Czyli jedziemy do mnie? - zapytał Leo, siadając za kierownicą swojego samochodu. Ja patrzałam akurat na godzinę w telefonie. Było bardzo późno, a co za tym idzie, i ciemno, a ja nigdy nie lubiłam jeździć autem po ciemku. - Odpowiesz mi, princesko? - zadał kolejne pytanie, śmiejąc się pod nosem. Chyba się zawiesiłam.
- Tak, jedziemy do ciebie - odpowiedziałam szybko i bez namysłu.
- Okej - powiedział Leondre wygodnie się opierając. Odpalił samochód i ruszył.
Większość drogi spędziliśmy w milczeniu. Nie wiem jak Leo, ale ja niezupełnie miałam pewność jak mam zachowywać się po naszym wyznaniu. Byliśmy już parą czy jeszcze nie? Czy mogę już śmiało powiedzieć, że Leo jest tylko mój? A co z naszą różnicą wieku? Zresztą to wszytko nie jest chyba teraz najważniejsze. Ważne jest to, że w końcu udało mi się przyznać samej przed sobą i równocześnie przed Leondre, że go kocham. A on najprawdopodobniej kocha mnie i właśnie to się liczy w tym momencie.
Pogrążona w tych myślach chyba zasnęłam. Leo obudził mnie dopiero kiedy byliśmy pod jego domem.
- Słodko się ślinisz - powiedział, kiedy ja nadal ledwo kontaktowałam. Odruchowo przetarłam rękawem buzię. Leo zaśmiał się na ten gest.
- Nie śmiej się ze mnie - zarumieniłam się ze wstydu i założyłam włosy za ucho, bo za pewne rozczochrały się podczas kiedy spałam.
- Dobrze, przepraszam - uśmiechnął się jeszcze i przejechał mi ręką po włosach, przeczesując je palcami. - Już jest w porządku - powiedział i wysiadł z samochodu. Ja zrobiłam to samo. Razem weszliśmy do domu, gdzie przywitał nas Taco.
- Hej, piesku - z uśmiechem pogłaskałam go po łbie. - Jak się masz? - zapytałam, ale oczywiście nie uzyskałam odpowiedzi, na którą nawet nie czekałam. Leo przytulił mnie od tyłu.
- I co się tak cieszysz? - zagadnął psa wyzywająco. - Ona jest moja - dał mi buziaka w szyję. Miał takie gorące usta. Złożył tam w tym miejscu jeszcze kilka pocałunków i odsunął się. Z niezadowoleniem wydęłam usta, ale Leondre chyba tego nie zauważył. Szedł już w stronę kuchni, a ja poszłam za nim. - Uczciłaś już swoje urodziny ze znajomymi, więc chciałem, żebyś uczciła je też ze mną - powiedział, otwierając jedną z szafek i spojrzał na mnie. - Ale sam nie wiem, czy to dobry pomysł, skoro masz taką słabą głowę.
- W sensie, że chcesz się ze mną napić? - zapytałam zdziwiona. Jako nauczyciel, bo bądź co bądź nim właśnie jest, nie powinien proponować mi alkoholu, jeżeli jestem nieletnia. Ten mężczyzna mnie demoralizował.
- Nie napić - sprostował, wyjmując butelkę wina i dwa kieliszki. - Tylko jedna lampka, tak symbolicznie. Nie mam zamiaru cię upić - uśmiechnął się do mnie. - Chodź do salonu - powiedział, więc zrobiłam to co kazał. Razem usiedliśmy na kanapie, a Leo nalał wina do dwóch kieliszków z czego jeden podał mi.
Miała być jedna lampka, a w rzeczywistości wyszło dużo więcej. Do godziny pierwszej w nocy opróżniliśmy półtorej butelki wina. Na początku Leondre wahał się i nie był przekonany czy powinien dolewać mi alkoholu, ale jakiś czas potem już szło gładko. Piliśmy jeden kieliszek za drugim i oboje byliśmy już nieco wstawieni. Nagle naszła mnie ochota, żeby go pocałować. Założyłam się do mężczyzny i położyłam dłoń na jego karku. Pocałowałam go mocno i drapieżne. Leo nie zawahał się ani przez chwilę i od razu oddał pocałunek z takim samym zaangażowaniem. Przestaliśmy, kiedy zabrakło nam tchu.
- Tego się nie spodziewałem - mruknął Leondre wyraźnie zadowolony.
Nie minęły nawet dwie sekundy, a całowaliśmy się znowu. Usiadłam okrakiem na jego kolanach, a on chwycił moje biodra i przyciągnął bliżej do siebie. Zadowolona zatopiłam palce w jego włosach. Oboje byliśmy w jakimś dziwnym amoku. Alkohol i podniecenie przejęły nade mną kontrolę, całkowicie odbierając mi rozum.
- Czekaj, stop - powiedział Leondre, odsuwając mnie delikatnie, lecz zdecydowanie. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło.
- Czemu? - zapytałam.
- Sądzę, że to idzie w złym kierunku - odparł, zdejmując mnie sobie z kolan. Niezadowolona założyłam ręce na piersiach i wydęłam usta. Część mojego mózgu wiedziała, że chłopak ma rację, ale nie chciałam dopuścić go do głosu.
- Co ci idzie w złym kierunku? - naburmuszona zadałam kolejne pytanie.
- Jesteś pijana i twój rozum już chyba nie działa. Na pewno nie chcesz zrobić tego, co teraz myślisz, że chcesz.
- A skąd ty możesz wiedzieć, czego ja chcę? - oburzyłam się.
- Chodźmy już spać, Daisy - powiedział wymijająco. Chwycił moją rękę i wstał. - Wytrzeźwiejesz i wtedy o tym porozmawiamy.
- Nie chcę iść spać - zaprotestowałam, ale Leo szybko podniósł mnie w stylu panny młodej i nie zważając na moje słowa zaniósł mnie do swojej sypialni.
- Zabrałaś ze sobą jakąś piżamę? - zapytał, kiedy siedziałam juz na jego łóżku. Przecząco pokręciłam głową. Leondre otworzył swoją szafę i wyjął z niej jakąś koszulkę, a potem rzucił mi ją. - Tutaj jest łazienka - wskazał palcem - tam możesz się przebrać.
- Po co łazienka? - zapytałam, uśmiechając się. Szybko rozpięłam guzik i rozporek swoich spodni.
- Co ty robisz? Daisy, do jasnej cholery, opanuj się - nakazał lekko spanikowany, a ja nie miałam zielonego pojęcia co go tak zdenerwowało.
Stanowczym gestem chwycił mnie za ramię, a w drugą rękę wziął koszulkę dla mnie. Praktycznie siłą wciągnął mnie do łazienki i zamknął drzwi, a sam został na zewnątrz. Żebym nie mogła wyjść przytrzymywał drzwi, a ja waliłam w nie pięściami.
- Otwórz! - rozkazałam. - Nie będzie mi przecież przeszkadzało, jeżeli będziesz patrzył jak się przebieram.
- Jutro powiesz inaczej - odparł zza drzwi. - A ja nie chcę być posądzony o molestowanie czy gwałt.
- Jezu, już nie wymyślaj - jeknęłam zrezygnowana. - Jesteś głupi - mruknęłam.
Rozebrałam się już w ciszy i założyłam na siebie koszulkę Leondre. Była na mnie nieco za duża, ale bardzo mi się podobała. Z tym że w tamtym momencie wcale nie chodziło mi o to, żeby wszytko było dokładnie zakryte - ale wręcz przeciwnie. Wzięłam koniec koszulki i związałam ją gdzieś na wysokości pępka.
- Już! - krzyknęłam, żeby Leo mnie usłyszał. Szybko rozpuściłam sobie jeszcze włosy i rozprzepałam je dłonią dla lepszego efektu. - Raczej nie masz wacików i płynu micelarnego, nie? - zapytałam, kiedy drzwi już się otworzyły. Leondre podszedł do mnie i sprawnie rozwiązał supeł koszulki.
- Daisy, na miłość boską - skarcił mnie. - Przestań się wygłupiać, bardzo cię proszę.
- Wcale się nie wygłupiam - odparłam. Leondre przewrócił oczami.
- Po alkoholu zachowujesz się jak dziecko - skomentował, a ja wyminęłam go i rzuciłam się na łóżko. Chwilę tak leżałam, a w pokoju panowała cisza. - Schowaj tyłek - pwiedzial w końcu mężczyzna, a ja się uśmiechnęłam. Na pewno patrzył. Ściągnęłam koszulkę, tak żeby zakrywała wymienioną część ciała.
- Przytulisz mnie? - zapytałam cicho. Leo od razu położył się obok mnie i objął ramionami.
Leżeliśmy tak, aż w końcu, pieszczona jego dotykiem na moich włosach, zasnęłam.
🎈🎈🎈🎈🎈🎈
Na początku miał być to rozdział ze sceną +18, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam, bo to by było chyba za wcześnie. Obiecuję jednak, że taka scena niedługo się pojawi 😂
~ Ami ❤️
CZYTASZ
mr. devries - teacher
FanfictionPan Devries to mój nauczyciel, ale to nie powstrzymuje mnie od message pranku na nim. Chcecie dowiedzieć się, co z tego wynikło? Chętnie wam opowiem. Serdecznie zapraszam do przeczytania.