32. Dlaczego mi nie powiedziałaś?

764 32 0
                                    

David dzwoni do ciebie.

- Hej - mowę po tym jak odebrałam połączenie.

- Część, Daisy - przywitał się chłopak. - Co dzisiaj robisz?

- Śpię - odparłam, przewracając się z jednej pozycji na drugą.

- Cały dzień? - zapytał zdziwiony. - Nie ma mowy.

- O tak, jest mowa. Żadna siła nieczysta nie wyciągnie mnie dzisiaj z łóżka.

- Siła nieczysta może i nie, ale ja tak. Ubieraj się szybko, bo za chwilę u ciebie będę.

- Nie otworzę ci - ostrzegłam.

- To otworzy twoja mama lub tata. Ubieraj się - rozkazał i zakończył połączenie.

Westchnęłam sfrustrowana. Ani mi się śni wstawiać z łóżka. Przewróciłam się na brzuch i w tej pozycji ponownie zasnęłam. Niestety David naprawdę przyszedł, żeby mnie obudzić. Zrobił wiele hałasu, wchodząc do pokoju, a następnie rzucił się na mnie i przygniótł swoim ciałem.

- Zbaraniałeś do reszty? - zapytałam.

- Mówiłem ci ubieraj się. Wychodzimy na spacer - oznajmił.

- O nie, nie ma mowy - mruknęłam, a David wstał i jednym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. - Oddaj - rozkazałam.

- Nie ma mowy, podnoś dupę i wychodzimy.

- Nie chcę - spojrzałam na niego poważnie.

- A mnie to nie obchodzi - powiedział i chwycił mnie za nogi. - Wstawaj albo sam cię ściągnę.

- Ale ty jesteś upierdliwy - westchnęłam i wstałam z łóżka. - Zadowolony?

- Bardzo. A teraz ubieraj się, a ja czekam na dole - uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju.

Bardzo niechętnie zrobiłam to co kazał i zeszłam do salonu. Pożegnałam się z rodzicami i poszłam z Davidem na ten jego spacer.

- Wiesz, że nigdy ci tego nie wybaczę - powiedziałam, a David trochę się zmieszał.

- Czego? - zapytał po chwili bardzo poważnym tonem.

- No tego, że o tak wcześniej porze wyciągnęłeś mnie z łóżka - odparłam.

- Aha - zaśmiał się nerwowo. - Wiem.

- A co ty myślałeś? - pytam.

- No wiesz - podrapał się po karku.

- Nie o to mi chodziło - poklepałam go po plecach.

- Okej - mruknął, a ja usiadłam na pierwszej lepszej ławce. - I co? I koniec spaceru?

- Nogi mnie bolą - powiedziałam.

- Żartujesz - usiadł obok mnie.

- Tak, ale nie chce mi się iść dalej.

- Jezu, jaka ty jesteś leniwa.

- Wiem - odpowiedziałam dumnie.

- I jeszcze się z tego cieszysz?

- Tak - odpowidam krótko.

- Zmieniałaś się - spojrzał na mnie uważnym wzrokiem.

- Wpłynęło na to wiele czynników.

- Domyślam się - spuścił w głowę.

- Już się nie przejmuj - powiedziałam i wtedy zobaczyłam pewnego znajomego psa, a jak pies to i właściciel musiał być gdzieś w pobliżu.

- Nie przejmuję - odparł i delikatnie się uśmiechnął, a ja w tym momencie zobaczyłam pana Devriesa. Pobiegł do psa i zaczął się z nim bawić. - O, pan Leondre - zauważył David.

- Widzę - powiedziałam, zastanawiając się czy nauczyciel do nas podejdzie.

- Nie idziesz się przywitać? - zapytał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- No co się tak patrzysz? Idź, ja poczekam.

- Czemu miałabym iść się przywitać?

- Przyjaźnicie się, no nie?

- Nie, nie przyjaźnimy się - odparłam.

- Jezu, przecież nie musicie się przede mną ukrywać, nikomu nie powiem.

- Jasne - powiedziałam ironicznie, co mogło być trochę hamskie. Podobno mu ufam.

- Czy on jeszcze nie wie, że to ty z nim piszesz? - pyta, a ja zaczynam się śmiać. I to nie z tego pytania, ale z tego, że Leo właśnie wywinął orła, bawiąc się z psem. - O jeju, ale sierota - David również się zaśmiał.

- Zdecydowanie - przytaknęłam. - Nawet nie wiesz jakie z niego dziecko.

- Czemu dziecko?

- Nie ważne - machnęłam ręką. - Chodź, też chcę pobawić się z pieskiem - pociągnęłam Davida za rękę w stronę leżącego pana Devriesa. Pies momentalnie zostawił swojego pana i pobiegł się przywitać.

- Daisy - powiedział Leo.

- Dzień dobry - odparłam, kiedy nauczyciel podnosił się z ziemi.

- Dziwnie widzieć cię tutaj - mruknął, przypatrując mi się uważnie.

- Czemu dziwnie? - wtrącił David.

- To raczej nie czas na takie rozmowy, proszę pana - powiedziałam znacząco.

- Dlaczego? Przecież David wszytko wie, prawda?

- Nie do końca wszytko -odpowiedziałam.

- Czego na przykład nie wiem? -zapytał David.

- Nie ważne, chyba powinniśmy już iść - powiedziałam, kierując się w stronę wyjścia z parku.

- Dalczego nie powiedziałaś mi, że znowu jesteś z Davidem? - usłyszałam za plecami, a nauczycielowi zapewne chodziło o nasze złączone ręce.

- Może dlatego, że z nim nie jestem? -odparłam nawet się nie odwracając.

¢£¢£¢£¢£¢£¢£¢

Zostały mi do napisania jeszcze trzy rozdziały i boję się, że nie zdążę 😔

~ Ami ❤

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz