Rozdział 25

3.2K 141 13
                                    

                                  *******
- Nie przeszkadzam wam? - zza drzwi wychyliła się głowa szatyna.

- Nie, wejdź Tae. - uśmiechnęłam się lekko, ponieważ ciągle mnie wszystko bolało.

- Hej słodka, jak się czujesz? - wszedł do pomieszczenia i ukucnął przy łóżku.

- Lepiej - westchnęłam poprawiając się na poduszce.

- O nie, przecież macie próbę.. - uderzyłam się w czoło.

- Przestań. Ty jesteś ważniejsza niż jakaś głupia próba. - Jungkook nachylił się do mnie i ucałował mnie w czoło.

- Jest mi strasznie głupio.. wszystko dziś psuje.. - powiedziałam smutno, patrząc pierw na Kookiego, a potem na V. 

- Nic nie psujesz. Najważniejsze, że jesteś cała. - zaśmiał się Tae i pogłaskał mnie po głowie.

- Gdzie jest Yu Won? - zapytałam.

- Poszła kupić ci coś do jedzenia. - uśmiechnął się szatyn.

- To urocze - odwzajemniłam uśmiech.

- Yuri! - krzyknął mój ukochany przyjaciel.

- Lucas? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona patrząc na chłopaka.

- Przyjechałem odrazu jak się dowiedziałem.. - panikował.

- Chodź do mnie. - otworzyłam ramiona dając mu znak aby mnie przytulił. Chłopak podszedł do łóżka i ostrożnie mnie objął. 

- Od kogo się dowiedziałeś? - zapytałam nadal tuląc przyjaciela.

- Jungkook dzwonił. Tak się przestraszyłem. - wtulił się mocniej.

- Chłopaki czekają na korytarzu. - odczepił się ode mnie i usiadł na krześle obok Kookiego.

- Kto? - uniosłam brwi ze zdziwienia.

- No Jungwoo, WinWin i Haechan, bardzo się o ciebie baliśmy.

- Jesteście kochani. - wyznałam ze łzami w oczach.

- Coś cię boli? - zerwał się Kookie, który zobaczył moje zaszklone oczy.

- Nie.. po prostu.. - schowałam twarz w zagłębieniu szyi Jungkooka.

- Tak bardzo was kocham..

- Ja ciebie też słodziaku! - pisnął zadowolony szatyn.

- My ciebie też! - krzyknęli chłopcy którzy wystawali zza uchylonych drzwi.

- Boże kochanie! Co się stało? - do pokoju wpadli moi rodzice.

- Przepraszam was chłopcy ale możemy zostać sami z córką? - zapytał mój tata.

- Oczywiście szefie! - Tae zasalutował i wszyscy opuścili pokój, dzięki czemu zostałam sama ze swoimi opiekunami.

- Ach ten Taehyung! - westchnął łapiąc moją rękę.

- Córeczko co się stało? - moja mama rozpłakała się na dobre.

- Mamo nie płacz.. już wszystko w porządku. - próbowałam ją uspokoić.

- Co się stało? - powtórzył tata.

- Jechaliśmy samochodem, zrobiło mi się słabo, dlatego wysiadłam, potknęłam się o gałąź i runęłam na jakieś szklane butelki... trochę mnie pocięło ale już jest dobrze - uśmiechnęłam się lekko aby nie martwić rodziców.

- Skarbie, musisz być ostrożniejsza. - westchnęła, przeczesując palcami moje włosy.

- Będę. - mruknęłam.

- Witam państwa - przywitał się lekarz, który wszedł do pokoju.

- Dzień dobry doktorze. - odpowiedzieli jednocześnie rodzice.

- Państwa córka może już wyjść ze szpitala. Opatrzyliśmy wszystkie rany więc powinno być w porządku. Proszę tylko przyprowadzić córkę za dwa tygodnie na zdjęcie szwów.

- Uff co za ulga.. bardzo dziękujemy - wyznała uspokojona mama.

- Bym był zapomniał. Na korytarzu zebrało się dużo osób.. podejrzewam, że to do córki. - wskazał na mnie i wyszedł.

- To co, jedziemy do domu? - zapytał tata.

Mama pomogła mi wstać i się przebrać. Przywiozła mi czarne leginsy i różową bluzę, którą dostałam na urodziny od Lukasa. Związałam włosy w kucyk i założyłam czarne trampki. Wyszliśmy z pomieszczenia a ja nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.

Na korytarzu siedzieli wszyscy których poznałam po przyjeździe do Korei. Jeździłam po nich wzrokiem. Był Lucas, Jungkook, Taehyung, Haechan, WinWin, Jungwoo, Jin, Hobi, Namjoon, Jimin i prawdopodobnie Suga, którego jeszcze nie miałam okazji poznać.

- Jak się czujesz słodka? - zapytał przejęty Jin.

- Już dobrze - uśmiechnęłam się i przytuliłam go.

- Tak się cieszę, że nic ci nie jest - westchnął rudowłosy Jimin i objął mnie ostrożnie.

- Dobrze, że już po wszystkim - zostałam przytulona przez Hobiego i Sugę, który uprzednio się przedstawił.

- Kochani zabieramy teraz Yuri do domu, możecie ją później odwiedzić. - zakomunikował tata i ruszył do wyjścia.

- Dziękuje, że przyszliście! - uśmiechnęłam się do wszystkich ruszając za tatą.

- Kookie.. - odwróciłam głowę w stronę chłopaka.

- Tak skarbie?

- Pojedziesz ze mną? - zapytałam z nadzieją, że się zgodzi.

- Oczywiście - odpowiedział od razu łapiąc mnie za rękę i ruszając do samochodu.

W tym momencie byłam taka szczęśliwa i chodź zdawałam sobie sprawę z tego, że moje zachowanie jest bardzo samolubne to nie byłam w stanie przestać się cieszyć z bycia w centrum uwagi.


// Zostawiajcie gwiazdki i komentarze ❤️🌎//

| You'll find out sometimes | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz