Rozdział 47

2.4K 122 10
                                    

                                   *******
Wyszłam z budynku w którym przed chwilą odbyła się sesja i ponownie zaczęłam płakać.

Nie mogłam uwierzyć, że Jungkook zrobił mi coś takiego.

Tyle razy mówił mi jak bardzo mnie kocha... czyżby wszystko okazało się być kłamstwem?

Miłość to jedna z piękniejszych wartości tego świata, a mimo to tak bardzo boli...

Może Jungkook tak naprawdę nie kochał mnie tak jak ja jego.

Nie odwzajemniał mojej miłości, tylko chciał mnie wykorzystać.

Szłam przed siebie cała zapłakana i pogrążona w myślach.

Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz aby sprawdzić godzinę. Miałam jeszcze sporo czasu do końca lekcji, więc postanowiłam wrócić do domu i się ogarnąć. Mimo, że po dzisiejszych przeżyciach wolałabym zostać sama w domu i płakać w poduszkę to nie zamierzam wystawić kolegi i zaniedbać szkoły.

Spacer do domu zajął mi około godziny.

Weszłam do domu i od razu poszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie, ciało, zmywając cały makijaż i myjąc włosy szamponem o zapachu wiśni.

Wytarłam się ręcznikiem i zwinęłam włosy w turban. Wyszłam z łazienki po czym założyłam czarną koronkową bieliznę.

Wyjęłam jeszcze z szafy granatową lekko przydużą bluzę i zwykłe czarne leginsy.

Wróciłam do łazienki i wykonałam delikatny makijaż, po czym wysuszyłam włosy.

Byłam gotowa.

Ogarnęłam trochę w pokoju i zeszłam na dół aby w spokoju poczekać na Joona.

Nagle zadzwonił mój telefon.

- Jungkook? - westchnęłam ze szklanymi już oczyma.                   

Odrzuć /odbierz

- Nienawidzę cię! - krzyknęłam rzucając telefonem o poduszkę.

- Tak bardzo cię nienawidzę... - uklękłam przed telefonem i zaczęłam płakać.

Nie chce go więcej widzieć, nie chce słyszeć jego głupich tłumaczeń i przeprosin.

- Słońce co się stało?
- Czemu nie odbierasz?
- Co to w ogóle miało znaczyć w wytwórni, miałaś być ze mną a nie z Tae!
- Jesteś tam?
- Odpisz
- Zostaw mnie w spokoju.                           

Odpisałam w końcu, odrazu wyłączając telefon.

Położyłam się na kanapie i zasnęłam.

Obudził mnie dzwonek do drzwi.

Otworzyłam je, nie sprawdzając wcześniej kto przyszedł.

- Cześć Yuri! - uśmiechnął się przyjaźnie Joon.

- Hej, wejdź.. - przywitałam się smutno, zapraszając chłopaka do środka.

- Ładny dom. - pochwalił siadając przy stole w kuchni.

- Dziękuje, napijesz się czegoś? - zapytałam myślami wracając do tego okropnego pocałunku.

- Poproszę herbatę. - uśmiechnął się szeroko, tym samym wywołując mój lekki uśmiech.

Ciężko było mi udawać przed chłopakiem, że wszystko jest w porządku, skoro w głębi duszy moje serce pękało na miliony małych kawałeczków, które coraz bardziej raniły moje wnętrze.  

  - Wszystko w porządku? jesteś jakaś zamyślona.. - zapytał widocznie przejęty moim stanem.

- Tak, tylko myśle nad tym projektem. - zmusiłam się na sztuczny uśmiech. Chłopak chyba się nabrał bo pokręcił ochoczo głową, śmiejąc się radośnie.

Dobrze, że chociaż on jest szczęśliwy..

Byłam tak zamyślona, że przez swoją nieuwagę wylałam sobie wrzątek na rękę.

- Cholera! - krzyknęłam upuszczając kubek, który rozpad się na kawałki, raniąc mi przy okazji gołe stopy.

- O boże! - krzyknął Joon, który odrazu zabrał mnie z kuchni do salonu.

- Gdzie masz jakąś apteczkę? - zapytał roztrzęsiony.

- W szafce pod telewizorem.. - mruknęłam dmuchając na oparzone dłonie.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

Błagałam w myślach aby to nie był Jungkook, ale widocznie moje prośby nie zostały wysłuchane.

Joon otworzył drzwi, tym samym spotykając groźne spojrzenie czerwonowłosego.

- Co ty tu do cholery robisz?! - krzyknął z wyrzutem wchodząc bez zaproszenia do mojego domu.

- Boże skarbie! Co się stało? - zaniepokoił się gdy mnie zobaczył.

Wyglądałam okropnie, opuchnięte oczy od płaczu, pokaleczone stopy i ręce.

-   Nawet nie podchodź! Wyjdź z mojego domu! Z mojego życia! Zostaw mnie w spokoju! - wrzasnęłam rzucając w niego poduszką.

Miałam farta, dzięki czemu trafiłam go prosto w twarz.

- Co? Słońce... - podszedł do mnie, ostrożnie oglądając moje rany.

- Idź sobie! - pisnęłam odpychając go od siebie.

- Nigdzie nie pójdę. Najpierw to opatrzę, a potem porozmawiamy. - powiedział stanowczo zabierając apteczkę Joonowi.

- Możesz sobie iść, nie jesteś tu potrzebny. - zwrócił się w kierunku mojego partnera w projekcie.

- To ty nie jesteś tu potrzebny. - odpowiedziałam równie stanowczo, chodź był to dla mnie nie lada wyczyn.

- O czym ty mówisz? - zapytał ze smutkiem, patrząc w moje puste oczy.

Odwróciłam głowę w drugą stronę, a Jungkook opatrzył w tym czasie moje rany, owijając wszystko starannie bandażami.

- Zostawisz nas na moment? - zapytał już grzeczniej.

- Jasne, pójdę do sklepu po jakieś owoce. - skinął głową i wyszedł.

Ja ciągle patrzyłam wszędzie, byle tylko nie w jego oczy.

Nie chce go widzieć.

- Yuri.. co ci jest? - zapytał spokojnie, dotykając mojego kolana.

- Po pierwsze, weź tą rękę, a po drugie między nami koniec, nie mamy o czym rozmawiać... - powiedziałam smutnym głosem i zebrałam się na odwagę aby na niego spojrzeć.

Czułam ogromny ból.

Czułam, że popełniam błąd.

Że go tym ranię.

Ale to on mnie zdradził, on się bawił...

Czy to możliwe, że ja miałam z tego powodu wyrzuty sumienia?

Może nie byłam zbyt dobra?

- Jaki koniec? Kocham cię dziewczyno! - krzyknął  ze łzami w oczach łącząc nasze usta w motylim pocałunku.

- Nie kłam mi prosto w oczy Jungkook!

- Ale ja nie kłamie! - złapał moje policzki w obie dłonie zmuszając mnie do patrzenia w jego oczy.

- Odpuść sobie, widziałam cię z tą szmatą! Jak mogłeś? - zapłakałam, chowając twarz w dłoniach.

- To nie tak.. ja ci to wytłumaczę..

- Proszę cię, zostaw mnie samą...

- Ale Yuri...

- Proszę..





// Kolejny rozdział. Dużo się dzieje. Bądźcie dobrej myśli! 💜//

| You'll find out sometimes | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz