Rozdział 30

3K 124 11
                                    

                                    ******
Otworzyłam ospale oczy i dostrzegłam Tae niosącego mi śniadanie.

- Dzień dobry księżniczko. - uśmiechnął się radośnie szatyn.

- Która godzina? - zapytałam i złapałam za bolącą głowę.

- Dochodzi jedenasta. - usiadł obok mnie na kanapie, wręczając mi tace z croasantami i ciepłą, aromatyczną latte.

-  Dziękuje... a to co? - wskazałam palcem na różę i słodką, jasno różową kopertę, która znajdywała się na szklanym stoliku.

Chciałam już sięgać po kopertę, gdy V zdzielił mnie delikatnie po ręku.

- Auć? - jęknęłam cofając rękę.

- Niespodzianka dopiero po śniadaniu. - wyznał wciskając mi rogalika do ust i śmiejąc się kwadratowo.

- No dobrze, ale zjem sama! - zaśmiałam się uroczo.

Po upływie dziesięciu minut skończyłam jeść. Wstałam z kanapy i zawołałam Taehyunga.

- Tae! - krzyknęłam.

- Tak? - chłopak wychylił się zza drzwi od kuchni.

- Mogłabym się wykąpać? - zapytałam nieśmiało.

- Jasne! Idź, przyniosę ci jakieś rzeczy na zmianę. - uśmiechnął się, a ja ruszyłam w stronę łazienki.

Wzięłam szybki, dokładny prysznic. Umyłam się żelem, który wcześniej V wcisnął mi w ręce razem z bluzą Jungkooka. Zapach żelu przypominał mi jego kuzynkę.

Wyszłam z kabiny i założyłam bieliznę i czerwoną bluzę Jungkooka. Wyszłam z łazienki i pokierowałam się w stronę salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i nagle przypomniałam sobie o kopercie.

Sięgnęłam po nią, a otwierając poczułam woń róż, czyli moich ulubionych kwiatów.                       

Kochana Yuri..
Mam nadzieje, że dobrze ci się spało, a Tae zrobił ci dobre śniadanko. Wolałbym sam być teraz przy tobie i patrzeć jak słodko się przebudzasz. Niestety musiałem pilnie załatwić coś na mieście. Mam nadzieje, że znajdziesz dla mnie chwile po południu i spędzimy miło czas. Spotkamy się na miejscu.

- Przecież nie wiem gdzie mam iść...- mruknęłam pod nosem składając kartkę na pół, kiedy dostrzegłam napis. 

Nie martw się, Tae cię zawiezie.

- Przeczytałaś już? - zapytał radośnie szatyn, który niespodziewanie znalazł się obok mnie, wściubiając nos w liścik.

- Tae! Skąd się tu wziąłeś? - pisnęłam zaskoczona.

- No wiesz, tak się składa, że tu mieszkam. - uśmiechnął się pogodnie, co odwzajemniłam.

- Gdzie masz mnie tak dokładnie zabrać? - zapytałam zaciekawiona, ale również zaniepokojona, tą sytuacją.

Chłopak tylko uśmiechnął się chytrze, niczym Joker starając się nie zdradzić niespodzianki.

- Nie świruj... bo inaczej sobie pogadamy! - skosiłam go wzrokiem, na co szatyn spojrzał zaniepokojony.

- Niby jak?

- Mam wtyki w ruskiej mafii.. na prawdę chcesz się przekonać jak to działa? - zapytałam najpoważniej jak umiałam. Chociaż mówiłam szczerze poważnie.

- Nie wierze ci. - spojrzał z przerażeniem w oczach, choć próbował nie okazywać mi strachu.

Sięgnęłam po swój plecak i wyciągnęłam stamtąd portfel.

Otworzyłam go i z ukrytej kieszonki wyciągnęłam małe zdjęcie zgięte w pół.

- Co to jest? - zapytał szatyn.

- Nie powinnam nikomu tego pokazywać, ale nie dajesz mi wyboru.. - wyznałam przyciskając zdjęcie do piersi.

- Mój wujek jest szefem ruskiej mafii, ale nie powiem ci co dokładnie robią tam z ludźmi którzy im się naprzykrzają, ponieważ gdybyś się dowiedział musieliby cię zabić.. - szepnęłam, pokazując mu zdjęcie przedstawiające mnie z moim, na oko czterdziestoletnim, łysym wujem, który zaciągał się kubańskim cygarem, a za nami stał jego gang.

-  Wyglądają c-całkiem p-przyjaźnie.. - powiedział łamanym głosem.

- Zależy dla kogo. - odgarnełam włosy za ucho i przeszyłam go wzrokiem, by zwiększyć napięcie.

Chłopak się nie odezwał tylko głośno i nerwowo przełknął ślinę, delikatnie unosząc wzrok znad zdjęcia.

- Musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. - złapałam go kurczowo za rękę, na co Tae spiął się i złapał mnie jeszcze mocniej.

- Jeśli ty mi obiecasz, że więcej nie będziesz mnie tym straszyć. - spojrzał głęboko w moje oczy wyczekując odpowiedzi.

- Zobaczymy czy będziesz grzeczny. - delikatnie uniosłam konciki ust, rozładowywując napięcie.

- Yuri! - pisnął przytulając się do mnie.

- No dobrze, obiecuje. - wyznałam głaszcząc go po włosach.

- Ja też obiecuje, że nikomu nie powiem. - jęknął.

- Tak w ogóle to która godzina? - zapytałam odrywając od siebie szatyna. Chłopak spojrzał na zegarek i drgnął.

- O kurcze, musimy się zbierać, jesteśmy spóźnieni!



//Wróciłam z nowym rozdziałem, jak wam się podoba? ❤️🙄🌎//

| You'll find out sometimes | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz