Co to było?

3.1K 78 18
                                    

Emma
Dom, który został nam przydzielony jest taki sam jak te dla reszty uczniów, dwupiętrowy, dwie kuchnie, dwie łazienki i kilka sypialni. W niektórych  z nich, jak w naszym dla przykładu  są chłopcy, jeden z powodów dla dwóch kuchni i łazienek. Dom, który jest naprzeciw nas odstaje od reszty. Jest o wiele większy, bardziej nowoczesny, jakby dla wyższej klasy. Blake poszedł do swojego pokoju, a my do swojego. Nasz pokoj, jak można wywnioskować jest  spory, nie za duży, nie za mały. W całym pokoju jest wygładzina, którą szczerze mowiac mozna uznac za po prostu dywan z dlugimi wlosami. Jest  czekoladowy, a ściany pokoju beżowe.  Wchodząc do pokoju w oczy rzuciło mi się duże okno, z dużym parapetem, na którym leżałały i wciąż leżą poduszki. Okno jest idealnie na środku ściany naprzeciw drzwi. Roleta jest zasłonięta, przez co beżowe ściany wydają się być teraz malinowe, przez kolor rolety. Po prawej stronie od okna, jest szafa, gigantyczna szafa ciągnąca się aż do końca ściany.  Ściana po prawej stronie, ta która styka się ze ścianą na której jest wielkie okno, jest miejscem do odrabiania zadań domowych i pewnie pisania  wypracować, pod ścianę stoją podsunięte biurka, a do każdego z nich krzesło. Po lewej stronie od okna, do ściany na której jest okno jest podsunięte łóżko piętrowe, a obok niego kanapa, która znajduje się bliżej okna. Owe piętrowe łóżko końcem dotyka ściany stykającej się ze ścianą, na której jest okno. Ściana, która jest po lewej stronie i styka się ze ścianą na której jest okno, jest równocześcnie ścianą do której podsunięte jest łóżko piętrowe, które styka się z drugim łóżkiem piętrowym. Na podłodze, a właściwie na wygładzinie, a dokładniej w miejscu, które jest pomiędzy tymi łóżkami oraz kanapą stoi maleńki stolik, zapewne do rozmów, jednak póki co leżą na nim nasze torby, a nasze walizki nadal stoją na środku pokoju. Na ścianie, na której znajdują się drzwi, po lewej stronie są wieszaki na bluzy itd, po prawej stronie natomiast  jest  regał na książki, który zajmuje  całą ścianę, oprócz tego najważniejsze, kontakty. Kontakty znajdują się na wysokości dolnego piętra łóżek, oraz przy biurkach. Claire  leży na górze jednego z łóżek piętrowych, Pheobe leży na wygładzinie, a ja tak samo jak Claire na górnym pietrze lozka pietrowego, tyle ze na drugim
- Zajęcia na 9.30, przynajmniej tyle...
- Racja Claire, pamiętajcie trzeba być szczęśliwym i radosnym, w ogóle - mówi Pheobe ziewając - Mam nadzieje, że przynajmniej ci nauczyciele nie będą zbytnio pieprznięci
- Ten profesor wydawał się spoko
- Mówisz to bo był przystojny - mówi Pheobe ze śmiechem. Dziewczyna przestaje się uśmiechać i patrzy w stronę okna
- Pheobe? - dziewczyna powoli wstaje i podchodzi do okna. Podciąga roletę,  jest już wieczór, ściemnia się... - Pheobe? Co się dzieje?
- Nic - mówi dziewczyna ciągle wpatrując się przez okno - Chodźcie zobaczyć - mówi uśmiechając się tajemniczo. Schodzę z łóżka i ruszam w stronę dziewczyny. Ten dom, jakby z wyższej klasy, wyróżniający się, ten który stoi naprzeciw naszego, wchodzi do niego  dziewczyna, ta z rozpoczęcia, jedna ze spóźnionych. Jakim cudem Pheobe wiedziała, że ktoś jest na dworze? - Wygląda na to, że sąsiadujemy z potomkami założycieli...
- Jakim cudem wiedziałaś, że ktoś jest na dworze? - spojrzenie brązowych oczu dziewczyny pada na mnie
- Usłyszałam dźwięk, jakby ktoś szedł, wy nie? Macie coś ze słuchem dziewczyny - mówi ze śmiechem, dziwne jakim cudem wyłapała ten dźwięk? Ja nic nie słyszałam, kompletnie nic...

                       Ranek

Blake
Zajęcia mitologiczne, nie mam pojęcia po co. W tym internacie, są przedmioty, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałem, mitologia, kultura mitologiczna, nie wiem po co, oprócz nich  reszta jest raczej taka jak w innych szkołach. Nie jest aż tak wcześnie, zaraz będzie jedenasta. Jesteśmy w środku klasy, na ścianach wiszą obrazy z malowidłami, jakimiś runami... na ścianie naprzeciw ławek jest gigantyczna tablica, ostatni z uczniów przed momentem usiadł. Przed tablicą stoi nauczyciel, który będzie prowadził z nami zajęcia. Kobieta, włosy pofarbowane na platynowy blond, oczy, nawet z przedostatniej ławki widać, że są bardzo jasne, szare. Kobieta  kręci się koło 40, ma na sobie czarne jeansy oraz czarną koszulę i czarne trampki, ktoś tu jest młodzieżowy
- Witajcie na zajęciach mitologicznych, jestem profesor Regina Grave. Ktoś z was ma pomysł co  będziemy robić na zajęciach? - kobieta szuka wzrokiem podniesionej ręki, któregokolwiek ucznia - Proszę, mów - mówi kobieta z lekkim uśmiechem patrząc w stronę jednego z uczniów
- Mitologię grecką? Rzymską?
- Teoretycznie, ale byłas blisko - mówi kobieta z radosnym uśmiechem -Na naszych zajęciach, skupimy się głównie na kilku stworzeniach, zaczniemy od syren, co wiecie na ich temat? - syreny?
- Wabiły marynarzy śpiewem a ich statki się rozbijały?
- Tak - przytakuje kobieta - Wedle dzisiejszego przyjęcia znamy syreny jako ludzi z rybimi ogonami oraz predyspozycjami do życia w wodzie, co wam przychodzi na myśl gdy słyszycie słowo syrena? Zapewne myślicie o wodzie, czy bajkowej ekranizacji, którą oglądaliście w dzieciństwie. Ktoś z was czytał kiedyś lub słyszał coś  na temat syren? - lekcja na temat małej syrenki, ciekawe  doświadczenie. Ktoś do mnie napisał. Ostrożnie wyciągam telefon i sprawdzam wiadomość, Emma Przyniesiesz mi sok na przerwie? Bd koło sali historycznej profesorki od  bio

                           Przerwa
-  A jak twoja lekcja?
- Spoko w sumie, o syrenach coś tam, a ty co miałeś Eric?
- Historię, z profesorem Romanov, jest spoko, o nie
- Co?
- Nie idziemy tamtędy zawracamy
- Ale o co chodzi?
- Madison
- Kto? - pytam patrząc na niego jak a idiotę
- Nasłuchałem się o niej na historii, za mną siedziaka grupka, która zbytnio za nią nie przepada, w skrócie, jak coś zrobimy nie tak to nas upierdoli
- Wyluzuj - mówię upijając sok
- Jaki to sok?
- Porzeczkowy, jebło cię coś czy jak?
- Dobra odwróć się i idziemy i tyle
- Jesteś uparty jak osioł - mówię odwracając się
- Ja jebie - słyszę szept Erica, a kątem oka widzę jak chowa twarz w dłoniach. Faktycznie wylałem sok. Teraz stoi przede mną zdenerwowana, nie  zdenerwowana nie opisuje jek wyrazu twarzy, wkurwiona brunetka.  To jedna z tych, które wbiły spóźnione na zakończenie. Dziewczyna chowa telefon do kieszeni w jeansach, łapie mnie za krawat i ciągnie w stronę klasy znajdującej się najbliżej  nas
- Panuj nad sobą  Wścieklizno - dziewczyna ciągnie krawat z siłą, o którą bym jej nigdy nie podejrzewał  i wpycha mnie do klasy - Coś jeszcze? Chcesz się wyżyć? - dziewczyna powoli rusza w moją stronę. Mimowolnie się cofam do tyłu. Dziewczyna jest coraz bliżej. Zatrzymuję się
- Wyjaśnij mi, ty tępa pało, czemu oblałeś mnie tym sokiem?
- Nie zrobiłem tego specjalnie...
- Tak trudno bylo sie obejrzec?! - ton głosu dziewczyny staje się coraz bardziej zdenerwowany - Juz raz sie spotkalismy, CZY TO JAK CI WYRYPAŁAM Z LISTWY NIE DAŁO CI DO ZROZUMIENIA ZE MASZ SPIERDALAC?!
- Uspokoj sie - mowie dotykając jej dłoni

Blaire
- Ej - oczy chłopaka z sekundy na sekundę zachodzą coraz bardziej - Halo? - chłopak nie odpowiada. Patrzy w przestrzeń i  rusza ustami, ale nic nie mówi - Ej! - mówię głośniej potrząsając chłopakiem, dalej nic. Coś jest nie tak...

Blake
Mężczyzna siedzi przy stole popijając wodę, przed nim siedzi 12  ludzi,  5 kobiet i 7 mężczyzn, każdy z innym symbolem wyciętym na ramieniu
- Nie zrobimy tego! Nie ma opcji
- Zdecyduj Mary, jesteś albo z nami, albo przeciw nam
- Rób co chcesz, klan pełni nie ma w tym udziału - mówi wstając i wychodząc, trzaska drzwiami
- Jeśli ktoś z was ma zamiar stanąć przeciw nam, doradzam teraz, abyście wyszli, jeśli ktololwiek z was, zdradzi nas w trakcie, zostanie poddany torturom, a wiecie jak  wielka jest moc mojej kreatywności -  krzesła się przesuwają, w sali zostało jedynie 8 osób, 4 kobiety i 4 mężczyzn - Zostaniecie za to wynagrodzeni, gdy ich wybijemy jak psy - zmiana położenia. Jestem w wielkiej sali. Jest tu pełno  biczy, noży, kół, lin. Ten sam mężczyzna, który zwolał tamtych ludzi stoi na środku
- Każdego będziemy torturować po kolei, będą oglądać swoje wzajemne cierpienie, zapłaczą łzami, zawyją w akcie tragedii jak psy i zostaną złamani, jak niejedno młodzieńcze serce

Blaire
Chłopak otwiera oczy, są takie jak wcześniej,  zanim zaszły mgłą, brązowe
- Wszystko okej? - pytam milszym tonem, mam podejrzenia co do tego co się z nim stało... chłopak nic nie mówi, zabiera swoją dłoń z mojej i bez słowa wychodzi z klasy. Muszę porozmawiać na temat tego chłopaka z pewną osobą...

                           Godzina 13.29
Blake
- Co ty tak szybko w domu? - pytam patrząc na Emmę, która przex chwilą weszła do jadalni
- Odwołali nam lekcje, nauczyciel na lekcji zrobił  diagnozę, wyszedł na moment i jakaś dziewczyna i chłopak zebrali diagnozy i je podarli, a do tego chłopak zapalił zapalniczkę i był alarm pożarowy, co ty taki niezbyt?
- Nie, nic - mówie z lekkim usmiechem - Nie wyspałem się po prostu - kłamstwo, ale tak jest lepiej. Co mam jej powiedzieć? - A gdzie Pheobe i Claire?
- Poszły do sklepiku szkolnego po coś do picia, zaraz wrócą - muszę choć trochę udawać rozmowę. Co się stało? Co ja widziałem? Dlaczego to widziałem? Co to było?

                    

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz