Początek

6K 150 10
                                    


Emma
Zmiany. Zmiany są czynnikiem, który wpływa na nasze życie, niektóre błahe jak kolor ścian w pokoju, inne trudniejsze jak na przykład decyzja o rozwodzie. Ludzie różnie reagują na zmiany, jedni nie będą za nimi przepadać, bądź być przeciwnym dla zmian, inni natomiast będą pragnęli zmian bo uznają, że zmiany zawsze wychodzą na lepsze. Istnieje jeszcze trzeci rodzaj ludzi, reagujących na zmiany, do których należy mój brat bliźniak Blake i ja, czyli ludzie, którzy nie przywiązują do zmian większej wagi. Teraz czeka nas zmiana, jedziemy do szkoły z internatem. Co dziwne nie zawozi nas ciocia Frankie ( jak zwykle to robiła)  a przyjechał po nas samochód wysłany z internatu.  Nie mam pojęcia ile jeszcze będziemy jechać. Wczoraj wieczorem próbowałam znaleźć jakiekolwiek informacje o tej szkole, ale nic i to dosłownie kompletnie nic nie znalazłam, ani adresu ani zdjęcia ani choćby opinii uczniów. Ciocia Frankie powiedziała nam tylko, że w szkole będzie spoko i dodała coś o tym, że to będzie przygoda czy coś w tym stylu. Nie mogłam spać dzis w nocy. Nie mam pojęcia dlaczego, nie miałam ani koszmaru ani nic mi się nie śniło, po prostu nie mogłam zasnąć. Zapewne wyglądam wspaniale...
- Idź spać Emma - spojrzenie moich oczu pada na mojego brata
- Przed rozpoczęciem roku?
- Jesteś wykończona, a poza tym na miejscu będą na nas czekać Eric, Pheobe i Claire, musisz mieć choć trochę energii. Emma, to czysta troska o Ciebie, proszę
- Blake doskonale wiesz, że nie zasnę, pewnie będę tak wykończona, że zasnę od razu w pokoju - Blake wzdycha głęboko. Pheobe to nasza przyjaciółka z dzieciństwa, podobnie jak Clair i Eric. Pheobe to dziewczyna, która ma w sobie nieokreślone pokłady energii. Eric to spokojny chłopak, mam przeczucie, że przeznaczone jest mu bycie pantoflarzem. Clair, to naprawdę dobra przyjaciółka, równie pokręcona co  Pheobe. Cała ta grupka trzyma się ze mną i z moim bratem od, praktycznie zawsze. Nie zostawili nas nigdy, kiedy ich potrzebowaliśmy. Nie  martwi mnie specjalnie perspektywa internatu, szkoła jak każda inna, zapewne nie będzie się kompletnie różniła od innych szkół.
- Emma - samochód się zatrzymał
- Jesteśmy - mówię patrząc na Blake'a
- Panno i Panie Morgan, tu są wasze klucze i numery pokoi
                 
                   15 minut później

- O idą, nasze perełki - mówi Blake patrząc na grupkę idącą w naszą stronę. Pheobe, idzie na samym przodze. Jej brązowe włosy są rozwiewane przez wiatr, ma na sobie zwykłą czarną sukienkę. Dziewczyna jest zabawna i pewna siebie. Obok niej idzie Eric, brunet w niebieskiej koszuli i czarnych spodniach. Spojrzenie Pheobe skierowane jest na nas, z uśmiechem idzie w naszą stronę. Spojrzenie Erica jest skierowane na Pheobe. Obok nich idzie rudowłosa Claire, w granatowej sukience, również z uśmiechem na ustach.
- Emma - mówi Pheobe z uśmiechem na ustach podchodząc do mnie i mnie przytulając
- Pheobe - mówię z lekkim uśmiechem
- Kto by pomyślał, że będziemy w internacie?
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiadam z uśmiechem. Pheobe odsuwa się ode mnie i idzie w stronę Blake'a
- Eric
- Emma - mówi schylając się i z uśmiechem przytulając mnie na powitanie
- Masz tatuaż? - pytam patrząc na bok jego szyi. To wygląda jak łuski, szare łuski, jak u ryby...
- Tak wyszło - odpowiada z lekkim uśmiechem. Wygląda naprawdę realistycznie, ciekawe skąd pomysł na łuski
- Claire - Rudowłosa podchodzi do mnie  z uśmiechem na ustach i mnie przytula na powitanie
- Chodźcie, rozpoczęcie zaraz się zacznie - mówi Pheobe z uśmiechej ruszając w stronę wielkiego budynku,  a właściwie nie budynku. W okresie średniowiecza musiał być to jeden z najlepiej przygotowanych zamków. Zbudowany z kamienia, wielki, gigantyczny i potężny. Za nami  rozciąga się  bardzo wysoki i potężny mur, jest w sporej odległości za nami. Jednak za zamkiem, ani po jego bokach nie dostrzegam dalszej części muru, teren internatu  musi być ogromny. Po lewej jak i prawej stronie  zamku są ścieżki, wokół których  rosną młode drzewa, zapewne zasadzone jakieś dwa, może trzy lata temu
- Dzięki Eric - mówię z uśmiechem wchodząc do środka zamczyska przed  nim - Myślicie, że rozpoczęcie będzie trwało długo?
- Teoretycznie może być długie -mówi Claire - Nie mam pojęcia, jakie macie numery pokoi?
- 998 - mówi Blake
- No, to przygotujcie się na nasze towarzystwo - mówi Claire z szerokim uśmiechem
-Poważnie? - pytam patrząc na  Claire, która się szeroko uśmiecha kiwając głową - A ty Eric?
- 900 - odpowiada z lekkim  uśmiechem - Proszę
- Dzięki - mówię ruszając w dal auli, aby dojść do krzeseł musimy przejść przez środek auli
- Dawajcie tutaj - mówi Pheobe wchodząc do 6 rzędu - Widzisz kogoś przystojnego?
- Nie - odpowiadam z lekkim uśmiechem - Nikt w moim  typie - mówię siadając obok Pheobe. Miejsca w auli są powoli zajmowane przez uczniów, za chwilę rozpocznie się rozpoczęcie roku. W auli, przy mikrofonach zbierają się nauczyciele, wszystko nam nareszcie objaśnią, powiedzą jak to wszystko ma wyglądać. Na sali zapada cisza, rozpoczęcie się zaczęło...
- Witam serdecznie wszystkich uczniów, w nowym roku szkolnym. Starsze roczniki doskonale zdają sobie sprawę z tego jak wygląda życie w naszym internacie - dyrektor nie wygląda na starego, zapewne kręci się wokół 40 - Co do nowych uczniów, w naszej szkole obowiązują reguły, macie być w swoich pokojach najpóźniej o 21, macie przestrzegać regulaminu i nie wpadać w kłopoty. Każdy z was, dostał klucze, wiecie jaki numer ma wasz nowy dom, znajdziecie je zaraz po rozpoczęciu i się z nimi zapoznacie. Co do zajęć i prowadzenia lekcji, udzielam głosu Profesorowi Williamowi Romanov
- Boże on jest tak przystojny
- Dziwisz się? To chyba pierwszy przypadek, żeby historyk był taki jak profesor Romanov - za nami siedzą chhba jakieś wielkie  fanki tego nauczyciela. Brawa milkną,  na środek auli wyszedł profesor Romanov. Jest wysokim brunetem, ubrany w czarny elegancki garnitur. Nie jest stary, ale o wiele młodszy od dyrektora, ma może,góra 30 lat. Faktycznie jest przystojnym nauczycielem
- Dziękuję za głos dyrektorze. Nie będziemy was przetrzymywać  tu zbyt długo, jesteście naszą przyszłością - nauczyciel  w trakcie przemawiania przelatuje wzrokiem po  auli, jak gdyby szukał kogoś wzrokiem - To wy, będziecie w przyszłości polepszali i poznawali świat. Wśród was, są przyszli naukowcy, sportowcy, czy też wynalazcy. Wielce prawdopodobne jest, że któryś z was, wynajdzie udządzenie, bez którego nie będziemy w stanie sobie wyobrazić życia. Jesteście naszą nadzieją i przyszłością. W naszym internacie, imienia Romanov, posiadacie wiele możliwości, musicie je... - po sali rozlega się dźwięk otwieranych drzwi. Przez środek auli ruszają dwie dziewczyny. Dopiero przyszły na rozpoczęcie, spóźnione. Obydwie są brunetkami. Jedna z nich ma włosy lekko falowane - Co wy robicie? - ton głosu profesora uległ zmianie, onie uczennice są mu chyba dobrze znane
- Nie wiem o czym mówisz, przyszłam na rozpoczęcię, ale dziękujemy za troskę - mówi jedna z dziewczyn, po czym odwraca się tyłem do profesora i rusza w stronę jednego z rzędów. Obie dziewczyny mają bezlitosne wyrazy twarzy, nie ma innej opcji, muszą być siostrami..Po  auli roznoszą się ciche śmiechy. Jednak profesor bierze głęboki oddech i  kontynuuje
- Musicie wykorzystać możliwości, które dostajecie w naszym internacie imienia Romanov. Nie ma co was dłużej zatrzymywać. Ruszajcie młodzieży

                    10 minut  później

- Jakieś dwie buntowniczki - stwierdza Eric - Nieźle jedna z nich dogadała temu profesorowi nie powiem
- Jak szliśmy to usłyszałam rozmowę na ich temat - mówi Pheobe - Są potomkami rodziny założycieli szkoły,  oprócz tego usłyszałam, że są siostrami i tyle
- Założyciele tej szkoły mieli nazwisko Romanov, prawda?
- No tak - odpowiada Claire - I co w związku?
- One chyba są spokrewnione z tym profesorem - mówi Pheobe - Dopiero pierwszy dzień, a już coś ciekawego...
- Ta diabelskie siostry
- Ładne były - stwierdza Blake z lekkim uśmiechem - Wydaje mi się, że je kojarze... coś mi tam dzwoni ale nie wiem, w którym kościele
- Zapamiętałbyś raczej takie dziewczyny jak one...

                      10 minut później

- Czy dostaliśmy domek na zadupiu?
- Na to wygląda - stwierdzam patrząc przed siebie. To wygląda jak osiedle domków, przez środek prowadzi droga, zwykła jak na każdym innym osiedlu, bo obu stronach drogi dtoją domki jednorodzinne. Nasz dom jest  ostatni, dalej  jest jedynie las. Claire otwiera powoli drzwi, czas zacząć nowe życie

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz