Wróć

390 24 0
                                    

Belle
Lily została u nas. Nie chciała wracać,nie jest jeszcze gotowa na to, żeby porozmawiać z Chrisem. Sama musi to przemyśleć. Jest w szoku i ciągle bije się z myślami zastanawiając się nad tym co ma zrobić. Siedzi sama w pokoju,nie  odzywa się, nie wychodzi i się boi. Jest przerażona i zapewne zszokowane faktem, iż teraz całe jej życie się zmieni. Jest zagubiona. Gdy wracaliśmy od Janet, zapytała nas czy mogłaby u nas zostać na jakiś czas aby wszystko przemyśleć. Po krótkiej wymianie spojrzeń, zgodziliśmy się. Lily jest rodziną. Nie zostanie sama. Jest u nas od czterech dni. Nikt nic nie powiedział Chrisowi. On o niczym nie wie. Nikt nie ma zamiaru przekazać mu wiadomości, która odmieniła życie Lily. Tylko Ona może to zrobić. Tylko Ona ma do tego prawo i tylko Ona może zadecydować o tym jak postąpi. A co pozostaje nam? Wyciągnąć w jej stronę pomocną dłoń, bądź doradzić.

Blair
- Co cię  tak gnębi? - pyta Kat zamykając za sobą drzwi  i siadając obok mnie na łóżku - Jesteś moją siostrą nie owijaj w bawełnę
- Nic, skąd ten pomysł? - pytam posyłając jej uśmiech. Co mam zrobić? Sama nie wiem jak postąpić i  co zrobić. Jak mam komukolwiek powiedzieć o czymś o czego sama nie jestem pewna?
- Jesteś uparta, wiesz? - jedna z brwi Kat wędruje ku górze, a druga pozostaje na swoim miejscu - Chodzi o Josha?
- Nie - odpowiadam patrząc prosto w oczy mojej siostry - On nie ma tu nic do rzeczy
- To może chodzi o Blake'a? - pyta wzdychając - Twoja twarz mówi sama za siebie Blair, mnie nie oszukasz-moje milczenie mówi samo za siebie. Nie powiem jej tego, nie póki sama nie podejmę decyzji -A jak z Joshem? Czujesz coś do niego czy...
- Nie jestem pewna, zostawisz mnie samą Kat? - Kat przybliża się do mnie i delikatnie obejmuje mnie ramieniem.
- Pamiętaj Blair, jak coś wiesz gdzie mnie szukać - mówi i po krótkiej chwili wstaje i wychodzi zamykając za sobą drzwi. Wzdychając kładę sie na łóżku patrząc w sufit. Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście w życiu?

Emma
- Emma - na twarzy Kateriny wstępuje szeroki uśmiech - Coś się stało?
- Hej, jest może Teodor? - na twarz Kateriny wkrada się dwuznaczny uśmiech. Gestem dłoni zaprasza mnie do środka i zaprowadza na górę.
- Przy okazji, Blake miał alkohol ode mnie - mówi puszczając mi perskie oko. Dziewczyna z szerokim uśmiechem na ustach rusza na dół w stronę salonu. Podchodzę do drzwi Teodora i delikatnie pukam.
- Proszę - ostrożnke otwieram drzwi i wchodzę do środka cicho je za sobą zamykając. Teodor odwraca się w moją stronę, a na jego ustach pojawia się chłodny uśmiech - Emma, coś się stało? - pyta  siadając na  dywanie.
- Chciałam pogadać z tobą o tym co się stało - mówię siadając przed nim - Jest mi wstyd za siebie i chciałam cię jeszcze raz przeprosić
- Nic się nie stało, do niczego nie doszło i nie masz o co się martwić -  chłodny uśmiech nie znika z jego twarzy.
- Teddy, dziękuję ci za to, że się mną zaopiekowałeś - co powinnam zrobić? Nie wiem jak się zachować w stosunku do niego - Powiedz mi, dlaczego wyłączyłeś człowieczeństwo? Wiem, że to zrobiłeś, powiedz mi dlaczego?
- Nie jest to istotne - ton jego głosu jest chłodny.
- Zmieniasz temat, powiedz dlaczego
- Nie próbuj wywierać na mnie wpływu, Emma - na jego twarzy nie ma nawet cienia uśmiechu.
- Zamykasz się, nie chcesz ze mną o tym rozmawiać. Nie rozumiem dlaczego tak się zachowujesz - mówię wzdychając.
- Nie przeszłaś przez to, przez co ja musiałem przejść - czy my tu toczymy jakąś walkę?

Teodor
- Może i nie - głos dziewczyny delikatnie drży, a jej oczy powoli się robią przeszklone. Zraniłem ją? - Masz racje, nie wiem jak to jest mieć tysiąc lat - dziewczyna naciąga rękaw bluzy na dłoń i wyciera łzę ze swojego policzka - Nie wiem jak to jest być wampirem - nie płacze, jednak przez emocje łzy same lecą z jej oczu - Nie wiem jak to jest czuć głód co do krwi, nie wiem jak wyglądało całe twoje życie - nie ociera już łez, skupia się na tym co ma powiedzieć - Nie jestem ani wampirem ani czymkolwiek innym -na twarzy dziewczynt pojawiają się rumieńce - Tak jestem zwykłym człowiekiem, który dla ciebie może być niczym, ale ty też byłeś człowiekiem, a przez to  czego nie potrafisz zostawić za sobą zamykasz sobie drogę na to co jest przed tobą- co mam jej powiedzieć? Dziewczyna widząc brak mojej odpowiedzi jedynie odwraca się i rusza w stronę drzwi - Ranisz tym innych - wyszła. Po prostu wyszła. Wzdychając kładę się na dywanie i patrzę w sufit. Jak zwykle Teodor potrafisz wszystko zniszczyć...

Lily
- Zrobiłam herbaty - z delikatnym uśmiechem biorę kubek od Belle, która siada na fotelu przed łóżkiem.
- Śpisz choć trochę kochana? - pyta obserwując uważnie moją twarz - Wyglądasz na wykończoną kotku
- Nie wiem co powinnam zrobić Belle-oczy Romanov są pełne współczucia i wsparcia.
- Nie rób nic wbrew sobie kochana - upijam odrobinę herbaty - Zastanowiłaś się nad tym co zrobisz?
- Nie, nie wiem czy powiedzieć Chrisowi, czy z nim o  tym pogadać... nie mam pojęcia
- Musisz spokojnie nad tym pomyśleć, nie rozmawiałaś w ogóle z Chrisem?

Katerina
- Czemu cię tak nosi?
- Nie wiem nawet gdzie ona jest i co się z nią dzieje oczekujesz, że się uspokoję? - jest wściekły. Rzadko widzę Chrisa w takim stanie.... oststni raz był około ileś setek temu...
- Uspokój się  matole - zaraz stracę do niego cierpliwość - Lily nic nie jest
- Nie wiesz tego - mówi z  pustym śmiechem - Nikt nic nie mówi  - mimo braku krzyku, groza i wściekłość definiują wypowiedzi mojego brata.
- Chris ogarnij się Lily nie ma zamiaru nic sobe zrobić
- Jest u Willa? - o masz ci kurwa...
- Kristian... -nie słucha, uznał, że to prawda. Vitani szybkim ruchem zabiera kluczyki z blatu, spojrzenie brązowych oczu Chrisa skupione jest na Vit
- Oddaj mi te kluczyki
- Nie - mówi stanowczym tonem
- Chris odsuń się od Vitani  i idź ochłonąć - stanowczy ton Teodora jest w tym momencie niczym dla Chrisa.
- Jeżeli ci nie powiedziqłq gdzie jestto znaczy, że chce być sama - Bojowy wyraz twarzy Vit mówi sam za siebie. Chris jednak to lekceważy. Wykonuje jeden szybki ruch, któremu towarzyszy chrzęst kości.
- Czy ty kurwa postradałeś rozum!? - wykrzykuję  odpychając go na bok. Od razu klękam przy Vit. Skręcenie karku jej nie zabije, aby zabić wanpira potrzeba czegoś więcej. Teraz po prostu przez jakiś czas będzie nieprzytomna. Chris upada kolanami na podłogę. Dopiero dotarł do niego efekt czyny, nie myślał o tym wcześniej...
- Vitani... -łzy pojawiają się w jego oczach. Dotarło do niego co zrobił. Jest przerażony...
- Zostaw ją - mówię patrząc mu prosto w oczy - Przeprosisz ją gdy się obudzi, a teraz zejdź mi  z oczu

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz