Pheobe
Delikatnie przymykam oczy nasłuchując. Nie jestem sama. Opieram się plecami i pień. Spacer o poranku nie wydaje się być w tym momencie tak dobrym pomysłem jakim wydawał się rano. Wsłuchuję się. Kroki są powolne i delikatne. To się skrada w moją stronę. Krok za krokiem, delikatne skrzypnięcie gałązek, cisza i znów powtórzenie. Otwieram oczy. Do drogi został mi tylko kawałek. Jak najszybciej odbiegam od drzewa i ruszam w stronę drogi. Kroki za mną również przyspieszaja. Czyli temu czemus chodzi o mnie. Próbuję biec jeszcze szybciej. Kroki są coraz głośniejsze. Pierdole co to ma być. Po moich plecach rozchodzi się ból. Przewróciło mnie. Leże na ziemi. Jest za mną. Odwracam się na plecy i staję na równe nogi. To nie jest żadne zwierze. To jakiś chłopak. Nie wygląda jednak przyjaźnie. Mierzy mnie groźnym wzrokiem. Delikatnie cofam się w tył. Za mną rozlegają się kroki, jest ich więcej. Przymykam oczy, ja i te kurwa pomysły.
- Co ty tu robisz? - nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej słyszałam równie chłodny i pozbawiony uczuć ton.
- Spacerowałam - odpowiadam - Po prostu wyszłam rano na spacer
- Chłopcy - dwie silne pary rąk na raz chwytają mnie za ręce od tyłu i unieruchamiają. Próbuję się wyrwać, jednak nie mam szans - Ostatni raz weszłaś na cudze terytorium - oczy chłopaka mają bursztynową barwę - Trzymaj się swojego stada -hmm wilkołak.
- Nie mam stada - odpowiadam ponownie się szarpiąc i tak ucisk dłoni nie jest luźniejszy ... - Przypadkiem weszłam na wasze terytorium, chciałam po prostu się przespacerować
- Samotnik?
- Tak wyszło - odpowiadam wzdychając.
- Interesujące
- Mogłabym zostać puszczona? Chciałabym wrócić do domu - mówię wzdychając. Chłopak spogląda na swoich dwóch kolegów,którzy za jego rozkaze mnie puszczają - Dziękuję
- Zapamiętaj, samotnik na obcym terytorium to potencjalna nowa krew, w stadzie bądź na runie leśnymEmma
Jest wczesny poranek. Sama nie wiem dlaczego się obudziłam.Delikatnie się przeciągam i przymykam oczy.
- Nie możesz spać?
- Sama nie wiem dlaczego się przebudziłam, tak wyszło - odpowiadam odwracając się w jego stronę - Wiesz, że nie musiałeś tu spać, prawda? Nie chcialabym, żeby...
- Spokojnie - mówi przerywając mi - Zostałem, bo chciałem - jego brwi wędrują ku górze - A z tego co wiem, w końcu powiedziałem to na co czekałaś - moja twarz zapewne zachodzin rumieńcami. Jakim cudem myślałam, że tego nie usłyszał... -Nie masz się czym martwić
- Po prostu w pewnych momentach dostawałam szału na ciebie i to jak to się toczy i czy coś z tego wyjdzie...
- I wyszło - na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
- Byłeś inną osobą - mówię wzdychając - piorunowałeś wszystkich wzrokiem, zero uśmiechu i to spojrzenie bez emocji - delikatnie odgarniam mu pasmo włosów z czoła - Zastanawiałam się nad tym dlaczego, a potem wizje moje i Blake'a, rozmowa z Williamem, poznanie prawdy - unoszę delikatnke brwi ku górze - delikatnie mówiąc to był szok, teraz jest o wiele lepiej,uśmiechasz się - na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Przysuwam się do niego i się w niego wtulam. Składam delikatny pocałunek na jego policzku - Cóż więcej mogę, wyszło z tego coś czego się nie spodziewałam - Teddy ze śmiechem obejmuje mnie ramionami - Nie sądziłam, że wpadnę w sidła amora razem tobą
- Mnie to też zaskoczyło - jedna z jego dłoni delikatnie gładzi mnie po plecach - Przez długi czas się bałem, że cię skrzywdzę, albo, że Siergiej i Helga...
-Teddy -mówię odchylając się na tyle aby spojrzeć mu w oczy - Nie martw się tym, Will zapewne obmyślił już parę wersji na to jak sobie z nimi poradzić, uśmiechaj się będziesz wujkiem
- A ty Ciocią - dodaje z uśmiechem - Co wyjdzie z tego połączenia...
- Możemy spodziewać się wszystkiego
- Prześpij się jeszcze Emma - mówi z troską - Czeka nas długa podróż, zapewne będziemy jechać z Chrisem i Kateriną - dodaje wzdychając.
- Zawsze możesz udawać, że śpisz w samochodzie - mówię przymykając oczy.
- Gdyby to było takie proste...Blair
Belle usypia Gię, maleńka przemknęła oczka. Delikatny ruch rąk Matki odkłada maleńką córeczkę do kołyski. Przez moment spogląda na maleństwo, przykrywa je delikatnie kocem i odchodzi od kołski zostawiając śpiącą Gię w środku.
- Jest cicha jak na to, że jest jedną z Romanov - mówię unosząc brwi ku górze.
-Nie taki straszny wilk jak go malują Blair, zmieniając temat, jak się czujesz?
- Jest dobrze - odpowiadam wzdychając - Blake przesadza ciągłymi zapytaniami czy aby na pewno wszystko jest tak jak powinno...
- Martwi się o Ciebie kochana - odpowiada posyłając mi delikatny uśmiech - Chłopakowi na tobie bardzo zależy, a tobie na jemu
- William też cię tak wypytywał czy wszystko aby na pewno jest dobrze? - pytam unosząc brwi ku górze.
- To normalne Blair - mówi ze śmiechem - Jesteś w ciąży, po prostu się o ciebie troszczy. Zaakceptuj to - Belle podchodzi do mnie - Kochana tyle lat miałaś wyłączone człowieczeństwo, teraz możesz się poczuć szczęśliwa, bezpieczna - wtulam się w Belle, a ta obejmuje mnie ramionami. Przez te wszystkie lata była dla mnie matczynym wsparciem, którego potrzebowałam. Po tych wszystkich załamaniach, Joshu, całm wyglądzie sytuacji trudno jest o nich zapomnieć. Zostawienie przeszłości za sobą jest w moim wypadku czymś niewykonalnym.Dwie godziny poźniej
Teodor
- Jestem z ciebie dumna - moje spojrzenie pada na moją siostrę. Nie zauważyłem nawet kiedy podeszła. W odpowiedzi posyłam jej delikatny uśmiech.
- To nadal jest trudne, jeśli w pewnym momencie...
- Emma ci powie na pewno w takiej sytuacji Teddy o swoim samopoczuciu
- Mnie satysfakcjonuje twój zwiazek z Morganem i oczywiście Chrisa z Lily - dodaje z uśmiechem - Ciekawi mnie co z obu tych połączeń może wyjść - dodaję wzdychając.
- Romanov mój drogi - odpowiada z uśmiechem. Ze środka domu wychodzi Blake z bagażami, swoimi i Blair... ile ona pakuje tych rzeczy... - Widzimy się na miejscu - mówi podchodząc do mnie i przytulając mnie na pożegnanie - Będziesz miał przesłuchanie - dodaje po czym odchodzi w stronę samochodu.
- Cześć Teodor - w odpowiedzi kiwam głową w stronę Blake'a, który rusza za moją siostrą. Układ jazdy jest nieco inny. Z domu wychodzi Emma, a za nią Katerina.
- Zapraszam do auta marzeń - Emma podchodzi do mnie i razem ruszamy w stronę samochodu.
- Nie są za ciężkie?
- Nie - odpowiadam wkładając bagaże do walizki - Nie masz się o co martwić - dodaję zamykając bagażnik. Otwieram drzwi do samochodu, Emma z uśmiechem na ustach wsiada do środka. Zamykam za nią drzwi i obchodzę samochód aby wsiąść z drugiej strony. Otwieram drzwi i wsiadam do samochodu zamykając je za sobą - Zapięte pasy?
- Pytanie retoryczne - odpowiada ze śmiechem. Do samochodu wsiada Vitani, a obok niej za kierownicą Kat. Jak dobrze, że nie przypadła nam jazda z Chrisem i Kat...
- Wszyscy mają świadomość tego jak prowadzę prawda? Emma może się prześpij? Wyglądasz na niewyspaną - spojrzenie mojej siostry pada na mnie, wzdychając zapinam pasy. Przysuwam się delikatnie do Emmy. Na twarzy dziewczyny pojawia się delikatny uśmiech. Kat odpaliła samochód. Zaczyna się... Emma przymyka delikatnie oczy i opiera się o moje ramię, jej dłoń napotyka moją i łączy je w delikatnym uścisku.
- Dobranoc
- Dobranoc - odpowiada po czym przymyka oczy. Z uśmiechem spoglądam na nasze dłonie splecione w delikatnym uścisku.Emma
Dziewczyna jest przerażona. Cofa się. W jej stronę zbliża się kobieta z rozgrzanym do białości żelazem. Dziewczyna napotyka za sobą ścianę. Nie jestem pewna czy jest mi znajoma. W pomieszczeniu jest zbyt ciemno.
-Alfred wypal to na jej przedramieniu, niech nie zapomni - mężczyzna podchodzi do dziewczyny z wyciągniętym przed siebie żelazem. Jest tuż przed nią. Jest od niej znacznie większy. Mężczyzna sięga po jej rękę, Dziewczyna próbuje zkę wyrwać,jednak on jest silniejszy. Przykłada do jej dłoni rozpalone żelazo. Dziewczyna wydaje z siebie krzyk. Ból,który go przepełnia jest nie do opisania. Przymyka oczy i próbuje zacisnąć zęby aby nie krzyczeć. Nie kończy się to jednak powodzeniem . Przytrzymuje przez krótki moment, po czym odsuwa je od skóry dziewczyny. Na przedramieniu dziewczyny widnieje zniekształcona Korona
CZYTASZ
Secret
Teen FictionTajemnice Sekrety Cisza Zawsze istniały Zawsze będą istniały Dzięki ich istnieniu nie wszystko jest jasne czy znane Dzięki nim, możemy pozostać w ukryciu